Władze szwedzkiej Eskilstuny wpadły na pomysł wprowadzenia licencji na żebranie. Osoba prosząca o wsparcie finansowe na ulicy ma być zarejestrowana, a za możliwość żebrania musi najpierw zapłacić. - Wiele osób myśli, że zwariowaliśmy, ale nie robimy tego, bo chcemy zakazać ubóstwa. Robimy to, bo żaden człowiek nie powinien żyć w ten sposób – powiedział Jimmy Jansson, komisarz miejski w Eskilstunie. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W wielu miastach na świecie można spotkać się z osobami żebrzącymi na ulicach. To problem, który lokalne władze próbują rozwiązać. W niektórych miejscach dość nietypowo.
Szwedzka Eskilstuna, znajdująca się niedaleko Sztokholmu, by doprowadzić do zmniejszenia liczby żebraków w mieście, wprowadziła w życie "licencję na żebranie".
"Żaden człowiek nie powinien żyć w ten sposób"
Profesor Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego wyjaśnia, że w tym mieście by żebrać trzeba najpierw zwrócić się o udzielenie pozwolenia.
Licencja kosztuje 250 koron, czyli około stu złotych. Jest ważna przez 3 miesiące. Ubiegający się o nią musi za pomocą dowodu osobistego zarejestrować się jako żebrak. Na nieposiadających licencji czekają kary grzywny - 4 tysiące koron, czyli około tysiąc sześćset złotych.
- Wiele osób myśli, że zwariowaliśmy, ale nie robimy tego, bo chcemy zakazać ubóstwa. Robimy to, bo żaden człowiek nie powinien żyć w ten sposób – mówi Jimmy Jansson, komisarz miejski w Eskilstunie.
"Chcą włączenia człowieka do cyklu gospodarczego"
Licencja obowiązuje w wybranych częściach miasta. Każdy, kto ją uzyska i zostanie zarejestrowany jako żebrak, może liczyć na pomoc - to najważniejszy wymiar nowego prawa.
- Część z tych ludzi nie skończyła żadnej szkoły. Trudno im znaleźć pracę. Uczymy ich na przykład jak napisać CV – podkreśla szefowa fundacji Crossroads Therese Lekander.
Profesor Elżbieta Mączyńska zwraca uwagę, że żebrak "żyje czyimś kosztem, a mógłby pracować". - Jeżeli mógłby pracować, to przy dobrych rozwiązaniach systemowych jest możliwość włączenia takiego człowieka do normalnego cyklu gospodarczego – dodaje.
Zmiany systemowe są według ekonomistki kluczowe. W Szwecji w kilku gminach obowiązuje całkowity zakaz żebrania.
"Są tacy, którzy nie mają innego wyjścia, ale są też cwaniacy"
W Norwegii od kilku lat trwa debata, by podobne prawo wprowadzić w całym kraju. Na terenie Berlina już obowiązuje zakaz żebrania dzieci.
Profesor Mączyńska uważa, że takie rozwiązania są potrzebne, bo "są różne rodzaje żebraków". - Są tacy, którzy nie mają innego wyjścia, ale są też cwaniacy – przyznaje.
Z cwaniakami walczy również polskie prawo - od 1971 roku żebranie znajduje się w kodeksie wykroczeń. Mariusz Paplaczyk z kancelarii adwokackiej Wiza, Paplaczyk i partnerzy wyjaśnia, że "ustrój socjalistyczny zakładał, że każdy ma pracę i zasadnym zdaniem tamtejszych władz było karanie kogoś, kto jest zdolny do pracy, a mimo to żebrze".
Dlatego każdy, kto może pracować, a prosi o pieniądze podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do tysiąca pięciuset złotych albo karze nagany. Oprócz tego karani mogą być także natarczywi żebracy i oszuści.
- Jeżeli spotykamy się ze zjawiskiem natarczywego żebractwa w mieście, to reaguje straż miejska – mówi Radosław Michalski z urzędu miejskiego Wrocławia.
- Od początku czerwca mieliśmy 30 zgłoszeń żebractwa – informuje Wojciech Siółkowski ze Straży Miejskiej w Gdańsku.
W Szwecji liczą, że zgłaszać będą się sami zainteresowani, a wprowadzone zmiany zmienią ich los.
Autor: asty / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24