Dokerzy w porcie Limassol, największym na Cyprze, strajkowali w poniedziałek w proteście przeciwko rządowym planom prywatyzacji. Praca portu została sparaliżowana.
Związki zawodowe zagłosowały za bezterminowym wstrzymaniem pracy aż do uzyskania przez pracowników gwarancji, że ich miejsca pracy zostaną utrzymane mimo serii reform. Reformy te mają być omawiane w parlamencie w czwartek, ale związkowcy zaapelowali do deputowanych, aby odłożyli debatę aż do czasu spełnienia ich żądań.
Nie ma powodu do strajku
Minister transportu i komunikacji Cypru Marios Demetriadis oświadczył, że jest zaskoczony strajkiem, który nazwał bezużytecznym. Jak dodał, pracownicy już otrzymali gwarancje, że ich prawa będą respektowane, "zatem nie ma najmniejszego powodu, aby strajkować". Cypr znalazł się w 2013 roku na krawędzi bankructwa ze względu na straty, jakie poniósł jego przesadnie rozbudowany sektor bankowy, gdy doszło do restrukturyzacji długu publicznego Grecji. Banki cypryjskie miały bowiem znaczące środki ulokowane w greckich papierach dłużnych. Na pomoc wyspie przyszła tzw. trojka pożyczkodawców: Unia Europejska, Europejski Bank Centralny (EBC) i Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW).
Miliardowy pakiet pomocowy
Pakiet pomocowy wart 10 mld euro uratował Nikozję przed katastrofą finansową; w zamian władze Cypru zobowiązały się do wprowadzenia oszczędności i prywatyzacji pewnych sektorów. Aby uzyskać tę pożyczkę ratunkową, Cypr musiał sam wygospodarować około 13 mld euro. Większa część tej sumy pochodziła z restrukturyzacji sektora bankowego oraz drastycznych cięć budżetowych i prywatyzacji.
Autor: ag/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org