Bilans handlowy opiewający na setki milionów euro - Sankt Petersburg to miasto, które jest silnie uzależnione od interesów z Turcją. Teraz jego władze zapowiadają "wyważone decyzje względem Ankary". Mimo wzrostu napięć między Moskwą a turecką stolicą po zestrzeleniu rosyjskiego bombowca Su-24M przez tamtejsze siły powietrzne.
Powodem tego jest silna obecność kapitału tureckiego w mieście i udziału w najważniejszych inwestycjach.
- Są oni na przykład zaangażowani w budowę obwodnicy północno-zachodniej oraz Lakhta Center (wielofunkcyjny kompleks z najwyższym budynkiem w Europie - red.) i to jasne, że miasto nie powinno podejmować środków, które będą stanowiły problemy dla kontynuacji projektów - wskazywał w niedzielę podczas spotkania z agencjami informacyjnymi gubernator Gieorgij Połtawczenko.
Made in Russia
Połtawczenko jednocześnie cytował statystyki mówiące o tym, że miasto tylko do września, od początku roku eksportowało do Turcji produkty warte łącznie 257 mln dol. Podczas gdy wartość importu wyniosła 222 mln euro.
Bilans handlowy Sankt Petersburga z Ankarą może robić wrażenie, jednak tak różowo wcale nie musi być w przyszłości.
- Tureckie spółki mogą mieć problemy w przyszłości z zaangażowaniem w projekty gospodarcze - zaznaczał bowiem gubernator Sankt Petersburga. A powodem tego jest wzrost napięć między Moskwą a Ankarą po listopadowym zestrzeleniu rosyjskiego bombowca Su-24M przez tureckie siły powietrzne.
Choć to główny powód, to Połtawczenko wskazywał również na planowaną reorientację gospodarki i stawianie na produkty "made in Russia".
- W przyszłości dokonamy reorientacji na rosyjskie produkty zastępując import. Poświęcamy szczególną uwagę na to, aby zerwać z zależnością od importu oraz wejść na rynki zagraniczne z naszymi nowymi produktami - wyjaśniał.
"Specjalne kroki ekonomiczne"
Stosunki między Turcją a Rosją bardzo się pogorszyły, kiedy tureckie siły powietrzne zestrzeliły 24 listopada rosyjski bombowiec Su-24. Ankara twierdzi, że rosyjska maszyna naruszyła turecką przestrzeń powietrzną.
Opublikowany pod koniec listopada na stronach internetowych Kremla dekret o "specjalnych krokach ekonomicznych" wobec Turcji wprowadził m.in. wstrzymanie ruchu bezwizowego z tym krajem, czasowy - bez wskazania terminu obowiązywania - zakaz bądź ograniczenie importu niektórych towarów z Turcji i ograniczenie działalności firm tureckich w Rosji.
Dekret wprowadza też zakaz organizacji wycieczek turystycznych do tego kraju przez rosyjskie biura podróży i zakaz połączeń czarterowych z Turcją.
Problemy producentów samochodów
Wcześniejsze doniesienia mówiły, że wobec ograniczeń w tarapaty wpadli również producenci samochodów i inne lokalne zakłady w Sankt Petersburgu. Powodem miał być brak części składowych przywożonych w Turcji, które zatrzymywano na granicy.
Jak jednak zapewnia Połtawczenko, "wszystkie fabryki działają normalnie, bez problemu".
Na prośbę lokalnych firm, wicegubernator Siergiej Movchan kontaktował się z władzami Federalnej Służby Celnej, tak aby rozwiązać problem, który w najmniej optymistycznej wersji mógł nawet skutkować zatrzymaniem produkcji w fabrykach. Straty mogły być naprawdę dotkliwe.
Przypomnijmy, że swoje fabryki w Sankt Petersburgu mają m.in. Toyota, Nissan, Hyundai, Scania oraz MAN, które łącznie produkują prawie 400 tysięcy samochodów rocznie. Miasto odpowiada za 22-25 proc. całej produkcji samochodów w Rosji.
O stosunki z Turcją pytano Władimira Putina podczas dorocznej wielkiej konferencji:
Autor: mb//km / Źródło: TASS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock