Wicekanclerz Austrii Reinhold Mitterlehner zapewnił Rosję, że jego kraj "uczyni wszystko, co możliwe, użyje wszystkich swoich wpływów, aby wesprzeć realizację projektu" Nord Stream 2. Wśród "przeszkód" na tej drodze wymienił "sprzeciw Polski".
O deklaracji Mitterlehnera poinformował w czwartek dziennik "Kommiersant", według którego złożył on ją poprzedniego dnia, podczas zamkniętego dla mediów spotkania z premierem Federacji Rosyjskiej Dmitrijem Miedwiediewem.
Po wizycie w Moskwie
Austriacki wicekanclerz zakończył w środę dwudniową wizytę w Moskwie, w czasie której konferował także z ministrem rozwoju gospodarczego Aleksiejem Ulukajewem, ministrem energetyki Aleksandrem Nowakiem i prezesem Gazpromu Aleksiejem Millerem. Jednym z głównych tematów rozmów była właśnie rozbudowa łączącego Rosję z Niemcami przez Morze Bałtyckie gazociągu Nord Stream (Gazociągu Północnego).
"Mitterlehner zapewnił Miedwiediewa, że jego kraj uczyni wszystko, co możliwe, użyje wszystkich swoich wpływów, aby wesprzeć realizację projektu. Przyznał zarazem, że mogą powstać dwie przeszkody: sprzeciw Polski, a także polityczne poglądy Unii Europejskiej i różnice w stanowiskach poszczególnych państw UE" - podaje "Kommiersant".
"Wicekanclerz dał do zrozumienia, że problemy mają charakter polityczny, a nie prawny, ponieważ niektóre kraje UE obawiają się zwiększenia swojego uzależnienia od Rosji" - przekazuje rosyjska gazeta.
Co z bezpieczeństwem?
"Kommiersant" informuje też, że zdaniem Mitterlehnera "to właśnie wzajemna zależność stanowi odpowiedź na pytanie o bezpieczeństwo". "Jeśli strony są od siebie zależne, to jest to dobre. Pozwala bowiem wpływać na decyzje partnera i wypracowywać kompromisy. Widzę w tej sferze (energetyki) dobre możliwości dla umocnienia współpracy" - cytuje dziennik wicekanclerza.
Według "Kommiersanta" Mitterlehner ocenił również, że "stanowisko Finlandii w sprawie Nord Stream 2 nie będzie stanowić dużego problemu".
Co zrobi Finlandia?
Finlandia jest jednym z czterech krajów - obok Szwecji, Danii i Niemiec - które muszą wyrazić zgodę na ułożenie gazociągu w swoich wodach terytorialnych bądź wyłącznych strefach ekonomicznych. W przeciwnym razie magistrali tej nie uda się zbudować. Kraje bałtyckie zapowiedziały już, że nie zezwolą na ułożenie Nord Stream 2 w swoich wodach.
Nord Stream 2 to projekt nowej dwunitkowej magistrali gazowej o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku. Na początku września 2015 roku przedstawiciele Gazpromu, niemieckich E.On i BASF-Wintershall, brytyjsko-holenderskiego Royal Dutch Shell, francuskiego Engie (dawniej GdF Suez) i austriackiego OMV podpisali prawnie obowiązujące porozumienie akcjonariuszy w sprawie budowy gazociągu.
Problem Europy?
Przeciwnicy tego projektu wskazują, że może on zwiększyć zależność Europy od rosyjskiego gazu oraz sprawić, że Ukraina straci znaczenie jako kraj tranzytowy. Natomiast zwolennicy Nord Stream 2 argumentują, że nowy rurociąg zwiększy bezpieczeństwo dostaw surowca, a ewentualne zakazanie przez Komisję Europejską jego układania - czego domagają się niektóre kraje UE, w tym Polska - określają jako ingerencję w gospodarkę wolnorynkową.
Pierwsza nitka Nord Stream została uruchomiona w listopadzie 2011 roku, a druga - jesienią 2012 roku. Każda z nich ma przepustowość 27,5 mld metrów sześc. surowca rocznie. Liczący 1224 kilometry morski odcinek magistrali zaczyna się od tłoczni Portowaja koło Wyborga, a kończy się w okolicach Greifswaldu we wschodnich Niemczech. Gazociąg przebiega przez wody terytorialne bądź wyłączne strefy ekonomiczne Rosji, Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gazprom