Pracownicy prywatyzowanych portów w Pireusie i Salonikach strajkowali we wtorek szósty dzień z rzędu, domagając się gwarancji zatrudnienia. Portowcy przeszli głównymi ulicami Aten; 200 osób zebrało się przed hotelem gdzie toczą się negocjacje ws. Pireusu.
Protestujący, którzy obawiają się, że konsekwencją prywatyzacji będą zwolnienia na wielką skalę, ostrzegli, że nie podejmą pracy, jeśli ich żądania nie zostaną spełnione. Protest przed hotelem, w którym toczyły się we wtorek negocjacje dotyczące koncesji na użytkowanie portu Pireus, sprawił, że rozmowy te zostały odłożone do 10 czerwca. Większość udziałów greckiego portu w Pireusie przejmuje chiński armator COSCO (China Ocean Shipping Company); kontrakt w tej sprawie, opiewający na ponad 368 mln euro, podpisano w ubiegłym roku. W ramach tej umowy COSCO 67 proc. udziałów w porcie.
Prywatyzacja pełną parą
Władze w Atenach zgodziły się na ambitny program prywatyzacji, opiewający na 50 mld euro, w ramach ustaleń z wierzycielami Grecji; pozwoliło to uruchomić kolejny pakiet pomocowy dla kraju. Jednak polityczny i społeczny opór, na jaki natrafił program prywatyzacji sprawił, że do tej pory ze sprzedaży państwowych aktywów do budżetu wpłynęło nie więcej niż 3 miliardy euro. Sprzedaż udziałów w Pireusie jest drugą wielką prywatyzacją w Grecji. W grudniu 2015 roku Ateny podpisały umowę z niemiecką firmą Fraport AG na prywatyzację 14 regionalnych lotnisk, w tym na wyspach Mykonos, Santorini, Korfu i Rodos. Sprzedaż przyniesie Grecji 1,23 mld euro. Porozumienie ma w pełni wejść w życie jesienią 2016 roku. Do 2020 roku Fraport zobowiązał się zainwestować w infrastrukturę na greckich lotniskach 330 mln euro. Planowana jest też między innymi prywatyzacja portu w Salonikach, kolei państwowych i sieci gazowej.
Zobacz: Grecja droższa dla turystów
Autor: PMB/gry / Źródło: PAP