Niemiecki Federalny Urząd Nadzoru Usług Finansowych (BaFin) oświadczył dziś, że po wystąpieniu Wielkiej Brytanii z UE Londyn nie będzie mógł być główną siedzibą planowanej europejskiej giełdy ani centrum transakcji przeprowadzanych w euro.
- Bez wątpienia trudno jest sobie wyobrazić, by najważniejsza giełda strefy euro miała być zarządzana z siedziby, znajdującej się poza Unią Europejską. Z pewnością potrzeba w tej kwestii pewnej korekty - powiedział szef BaFin Felix Hufeld.
Osłabienie pozycji
Jak dotąd jest to najwyższy rangą urzędnik, który po ubiegłotygodniowym referendum ws. Brexitu publicznie wykluczył Londyn jako lokalizację przyszłej giełdy. Nowa giełda ma powstać z fuzji London Stock Exchange - LSE oraz niemieckiej Deutsche Boerse. Szacowana wartość transakcji to ponad 22 mld euro. Wypowiedź Hufelda świadczy o kruchej pozycji Londynu, obecnie dominującego w Europie centrum finansowego, po podjętej przez Brytyjczyków decyzji o wyjściu kraju z UE - zauważa Reuters. Planowanej fuzji LSE i Deutsche Boerse mogą zaszkodzić coraz chłodniejsze reakcje po brytyjskim referendum wśród niemieckich polityków, którzy w ostatnich dniach wypowiadali się podobnie jak szef BaFin - podaje agencja. Wypowiedź Hufelda kłóci się z dotychczasowymi, wydawanymi wspólnie komunikatami LSE i Deutsche Boerse, według których transakcja odbędzie się zgodnie z planem. We wtorek Deutsche Boerse odmówiła komentarza, rzecznik LSE oświadczył zaś, że udziałowcy będą głosować w sprawie transakcji 4 lipca, a jej warunki nie uległy zmianie.
Frankfurt jedną z opcji
Rzeczniczka niemieckiego ministerstwa finansów, któremu podlega BaFin, powiedziała, że władze nadzorcze nadal analizują planowaną operację. W najbliższych tygodniach spotkać się ma się specjalna komisja, utworzona przez obie giełdy do wypracowania odpowiedzi na skutki brytyjskiego referendum. Hufeld, który zasiada także w Radzie ds. Nadzoru Europejskiego Banku Centralnego (EBC), powiedział również, że Londyn nie może pozostać centrum operacji przeprowadzanych w euro. Według niego centrum tego rodzaju transakcji musi przenieść się do UE. Jako przykładową lokalizację podał Frankfurt nad Menem. - Pod względem politycznym nie może być mądre, by duża część lub większość handlu prowadzonego w euro odbywała się poza UE - powiedział Hufeld.
Jeszcze przed brytyjskim referendum przedstawiciele strefy euro mówili, że EBC chce zlikwidować anomalię powstałą w 1999 roku, gdy Wielka Brytania wycofała się z wprowadzanego właśnie euro. Anomalia polega na tym, że przeważająca część transakcji w unijnej walucie, emitowanej przez EBC, odbywa się w Londynie, czyli poza jurysdykcją Banku - pisze Reuters. EBC, z siedzibą we Frankfurcie, domaga się nadzoru nad transakcjami w euro, ponieważ w razie poważnych zakłóceń na rynku to na nim spoczywa obowiązek uregulowania sytuacji.
Zobacz materiał "Faktów" TVN. Europa pogodziła się z Brexitem (28.06.2016):
Autor: mb//ms / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock