W Rosji tego nie rozumieją. Myślą, że nie mamy wyjścia w sprawie ropy z Rosji - zadeklarował prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka w piątek na spotkaniu z dziennikarzami w Mińsku. Mówił też o tworzonej przez Rosję przy granicy z Białorusią strefie przygranicznej.
Łukaszenka skomentował trwający od początku ubiegłego roku spór surowcowy między Mińskiem a Moskwą.
- Jeśli z jednej strony jest niezależność - jest ropa rosyjska, irańska, azerbejdżańska czy amerykańska - a z drugiej, to jest to sytuacja nie do przyjęcia, nawet jeśli jest ona nieopłacalna ekonomicznie - ocenił.
- Znajdziemy wyjście – zapewnił.
Pytania o Białoruś
Podczas „Wielkiej rozmowy z prezydentem”, spotkania z dziennikarzami, a także ekspertami, przedstawicielami parlamentu, ministerstw i innych białoruskich instytucji, Łukaszenka przez niemal siedem i pół godziny odpowiadał na pytania dotyczące sytuacji na Białorusi i jej polityki zagranicznej.
Prezydent odniósł się do nieprzynoszących efektów trwających od miesięcy negocjacji z Rosją, która od ubiegłego roku ogranicza dostawy bezcłowej ropy dla Białorusi z powodu sporu o cenę gazu. Białoruś uważa, że w związku ze spadkami cen ropy i członkostwem w Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG) powinna dostać od Rosji zniżkę na gaz. Moskwa jest zdania, że cena jasno wynika z umów i w związku z niedopłatą Mińsk jest jej winien 550 mln dolarów.
Spór
Przywódca Białorusi przyznał, że odmowa podpisania przez Mińsk kodeksu celnego w ramach eurazjatyckiego projektu integracyjnego jest związana ze sporem gazowo-naftowym i dopóki ten nie zostanie rozwiązany, on „nie dotknie się” do tego dokumentu.
Wielokrotnie podkreślił, że Białoruś jest zainteresowana udziałem we wspólnych projektach integracyjnych z Moskwą, ale na równych warunkach. Kategorycznie dementował doniesienia rosyjskich mediów o rzekomych planach jego kraju wyjścia z Unii Eurazjatyckiej i państwa związkowego, które tworzą Białoruś i Rosja.
Przestrzegał przed skłócaniem społeczeństw obu krajów: „My przeżyjemy, ale jeśli powstanie ta wyrwa między Rosjanami a Białorusinami, to na jej zasypanie potrzebne będą dziesięciolecia”.
Zarzuty
Łukaszenka odżegnał się od zarzutów, że „Białoruś odchodzi na Zachód”, ale podkreślił, że Mińsk zamierza prowadzić wielowektorową politykę zagraniczną i mieć poprawne relacje zarówno z sąsiadami, jak i z innymi państwami, które są zainteresowane współpracą, zwłaszcza gospodarczą. - Byłoby dobrze, gdybyśmy mogli korzystać z nisko oprocentowanych kredytów na Zachodzie – oświadczył, dodając: zachodnie „sankcje są nam niepotrzebne, nie zasłużyliśmy na nie”.
Odnosząc się do planów Rosji utworzenia strefy przygranicznej wzdłuż granicy z Białorusią, ocenił, że szef rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa podpisem pod stosownymi rozkazami „postawił krzyżyk na porozumieniach dwustronnych” dotyczących otwartej granicy w państwie związkowym.
Przypomniał, że między Białorusią i Rosją nie ma wyznaczonej granicy, a tworząc strefę przygraniczną, Moskwa może „wejść na cudze terytorium”. - To może przekształcić się w poważny konflikt. Przecież nie ustaliliśmy, gdzie na mapie będzie przebiegać granica – powiedział.
Reakcja Moskwy
Zdaniem białoruskiego prezydenta reakcja Rosji mogła być związana z wprowadzeniem przez Mińsk przepisów umożliwiających bezwizowy pobyt obywatelom 80 państw na okres do pięciu dni. - Myślę, że dotknęło ich, że zrobiliśmy to bez nich. Ale my ich informowaliśmy, to nasze prawo – ocenił. Przypomniał, że działania Mińska mają na celu przyciągnięcie turystów i pokazanie im Białorusi.
Pytany o zwiększenie roli języka białoruskiego, Łukaszenka ocenił, że nie należy robić tego na siłę. - Przyjdzie czas i nauczymy się mówić w tym języku bardzo dobrze. Ale zaklinam was i proszę: nie rezygnujcie z języka rosyjskiego – powiedział. Dodał, że nie chce, by doszło do sytuacji, w której ktoś uzna, że „jest lepszym Białorusinem, bo zna białoruski”.
Na piątkowe spotkanie została zaproszona większa niż zwykle liczba przedstawicieli niezależnych mediów i środowisk, m.in. dziennikarze gazet „Nasza Niwa” i „Narodna Wola”. Łukaszenka kilkukrotnie wdawał się w wymiany zdań z liberalnym ekonomistą Jarosławem Romanczukiem, przyznając, że Białoruś musi dokonać pewnych korekt polityki gospodarczej. Zaznaczył jednak, że nie zrezygnuje z systemu państwowego „zorientowanego socjalnie”.
Autor: gry / Źródło: PAP