Komisja Europejska wszczęła we wtorek procedurę o naruszenie unijnego prawa przeciwko Niemcom w sprawie stosowania przepisów o płacy minimalnej w sektorze transportu. Zdaniem KE przepisy te ograniczają swobodę świadczenia usług i przepływ dóbr na rynku Unii.
- KE stwierdziła, że niemieckie przepisy dotyczące płacy minimalnej skierowane do osób wykonujących pracę w transporcie naruszają prawo unijne. Chodzi o naruszenie zasady swobodnego przepływu towarów i wykonywania usług na terenie Unii Europejskiej. KE domaga się teraz wyjaśnień od niemieckiego rządu, a ten ma dwa miesiące na złożenie wyjaśnień. Jeśli niemieckie tłumaczenia nie zostaną przyjęte przez KE, to sprawa może skończyć się w sądzie i może potrwać kilka lat - mówi Maciej Sokołowskim, korespondent TVN24 Biznes i Świat.
Upomnienie i decyzja
Decyzja zapadła na posiedzeniu w Strasburgu. Komisja postanowiła wysłać do Berlina wstępne upomnienie, co jest pierwszym etapem procedury o naruszenie prawa UE. Niemcy mają dwa miesiące na udzielenie Komisji odpowiedzi. Jeśli Niemcy nie usuną uchybienia, procedura ta może w ostateczności skończyć się przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. W komunikacie KE zaznacza, że w pełni popiera wprowadzenie w Niemczech ustawowej płacy minimalnej. "Komisja uważa jednak, że zastosowanie ustawy o płacy minimalnej do wszystkich operacji transportowych na terenie Niemiec w nieproporcjonalny sposób ogranicza swobodę świadczenia usług i wolny przepływ dóbr" - poinformowała KE. Komisja ocenia, że nieuzasadnione jest w szczególności wymaganie płacy minimalnej w przypadku przewozów tranzytowych oraz "niektórych operacji transportu międzynarodowego", gdyż "tworzy to nieproporcjonalne bariery administracyjne, które uniemożliwiają właściwe funkcjonowanie rynku wewnętrznego". "Komisja uważa, że dostępne są bardziej proporcjonalne środki, które zagwarantują ochronę socjalną pracownikom i zapewnią uczciwą konkurencję, a jednocześnie pozwolą na swobodny przepływ usług i dóbr" - oceniła KE.
Mało precyzyjnie
Komunikat nie precyzuje, co dokładnie kryje się pod określeniem "niektóre operacje transportu międzynarodowego". Jak wyjaśniają źródła w Komisji, chodzi tu o kabotaż, czyli sytuację, gdy np. polski kierowca zatrudniony przez polskiego przewoźnika przewozi towar na terenie samych Niemiec. - Zadaliśmy władzom w Berlinie kilka pytań co do stosowania przepisów o płacy minimalnej w przypadku kabotażu. Nie sądzę jednak, by Komisja miała z tym fundamentalne problemy - powiedział rozmówca PAP, sygnalizując, że wymóg płacy minimalnej przy przewozach kabotażowych może być dopuszczony. Podkreślił, że KE zasadniczo opowiada się za wprowadzaniem płacy minimalnej. - Chodzi jednak o zachowanie proporcji, aby w praktyce efekty tych regulacji były pozytywne, a nie negatywne - dodał urzędnik KE.
"Dobra decyzja"
Z decyzji Komisji zadowoleni są polscy dyplomaci w Brukseli. "Treść listu skierowanego do Berlina nie jest jawna, ale z informacji przedstawionych przez Komisję Europejską wynika, że przedstawiła ona poważne zarzuty dotyczące niezgodności MiLoG (niemieckich przepisów - red.) z prawem UE, uznając przepisy niemieckie za niezgodne ze swobodą świadczenia usług i przepływu towarów" - oświadczyło stałe przedstawicielstwo RP przy UE. Polscy dyplomaci zwracają uwagę, że to nie jest koniec tej sprawy, a dopiero pierwsza wygrana potyczka. "Polska ma nadzieję, że KE będzie nadal wykazywała determinację w rozwiązaniu tej sprawy jako fundamentalnej nie tylko dla sektora transportowego, ale także dla zapewnienia prawidłowego funkcjonowania rynku wewnętrznego" - podało przedstawicielstwo.
Głośny protest
W styczniu br., po interwencji Polski i kilku innych krajów, Komisja Europejska zwróciła się do Niemiec o wyjaśnienia w sprawie nowych przepisów o płacy minimalnej, z których wynika, że także zagraniczni kierowcy ciężarówek przejeżdżający przez Niemcy tranzytem mają otrzymywać minimalne wynagrodzenie w wys. 8,5 euro za godzinę. Berlin zawiesił stosowanie tych przepisów do czasu wyjaśnienia sprawy z KE, utrzymuje jednak, że nowe regulacje są zgodne z unijnym prawem. W Polskę, która ma drugą największą flotę samochodów ciężarowych w całej UE, taka interpretacja niemieckich przepisów uderza szczególnie mocno. Firmy z naszego kraju, a także innych państw Europy Wschodniej, mogą konkurować ze swoimi zachodnimi odpowiednikami niższymi stawkami dla kierowców. W marcu w Polsce oraz w Brukseli odbyły się protesty firm transportowych przeciwko niemieckim przepisom. Narzekają one nie tylko na wysokość stawek, które Niemcy chcą im narzucić, ale też na biurokratyczne obciążenia, związane m.in. z tłumaczeniem dokumentów dotyczących pracowników na język niemiecki. Komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Elżbieta Bieńkowska oceniła niedawno w Parlamencie Europejskim, że sprawa niemieckiej płacy minimalnej "mogłaby zniszczyć jednolity rynek".
Autor: msz/mn / Źródło: PAP, TVN24 Biznes i Świat