Komisja Europejska zaoferowała we wtorek ocenę grecko-rosyjskich planów energetycznych, przypominając jednocześnie, że każdy gazociąg, który funkcjonuje na terenie UE musi działać w zgodzie z unijnym prawem.
Asumptem do wydania tego oświadczenia były pytania dziennikarzy związane z wtorkową wizytą w Atenach szefa rosyjskiego koncernu gazowego Gazprom Aleksieja Millera. Według greckiego resortu ds. ochrony środowiska i energetyki spotka się on we wtorek z premierem Aleksisem Ciprasem, by omówić "kwestie energetyczne".
Ocena
- Jesteśmy świadomi tej wizyty, widzieliśmy doniesienia medialne ws. planów energetycznych. (...). Jesteśmy gotowi zaoferować nasza ocenę ws. jakiegokolwiek porozumienia tego typu, i jego implikacji, jeśli mamy się na czym oprzeć - powiedziała na wtorkowej konferencji prasowej w Brukseli rzeczniczka KE Anna Kaisa-Itkonen. Jak zaznaczyła, w tej chwili Komisji Europejskiej jest bardzo trudno dokonywać oceny projektu, ponieważ nie jest on skonkretyzowany. - Jakikolwiek projekt, czy gazociąg, który będzie działał na obszarze UE, musi być zgodny z unijnym prawodawstwem - dodała. Do wizyty Aleksieja Millera dochodzi w chwili pojawienia się pogłosek o możliwości podpisania między Atenami a Moskwą porozumienia, które zakłada wypłatę zaliczki związanej z udziałem Grecji w projekcie gazociągu Turecki Potok.
Kupili Greków?
Niemiecki "Spiegel pisał w piątek wieczorem w wydaniu online, że Grecja zamierza być może już w najbliższy wtorek podpisać porozumienie z Rosją w sprawie współpracy energetycznej, dzięki któremu może wkrótce otrzymać do 5 miliardów euro. Według "Spiegla" ma to być zaliczka, którą strona rosyjska wypłaci Atenom na poczet zysków, jakie przyniesie Grecji tranzyt gazu planowanym Tureckim Potokiem. Gazociąg ten ma dostarczać rosyjski gaz do Europy przez Turcję i Grecję. Kreml zdementował w sobotę te pogłoski. Rzecznik Dmitrij Pieskow powiedział, że nie ma żadnego porozumienia z Grecją i że "Rosja nie obiecała pomocy finansowej po prostu dlatego, że nikt się o nią nie zwracał".
Autor: msz//km / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gazprom