Komisja Europejska przedstawiła w czwartek propozycję w sprawie monitorowania bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Ma to pomóc chronić w Unii Europejskiej strategiczne przedsiębiorstwa i infrastrukturę przed przejęciem ze strony tzw. państw trzecich.
- Mechanizm może być użyty w przypadkach, gdy ktoś niewłaściwie wykorzystuje otwartość i globalizację przeciwko nam. To sposób, żeby chronić nasze wartości, miejsca pracy i standardy - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli wiceszef KE ds. inwestycji i konkurencyjności Jyrki Katainen. Przykładem kluczowej infrastruktury podlegającej ochronie mogą być niektóre europejskie porty czy sieci energetyczne. Leżąc na terenie jednego państwa członkowskiego UE mogą mieć strategiczne znaczenie dla wielu innych krajów. Głośnym przejęciem, które wzbudzało sporo kontrowersji, był zakup przez chiński koncern armatorski Cosco większości akcji portu w Pireusie. - Nikt nie chce inwestycji, która podważałaby narodowe bezpieczeństwo. Chcemy być pewni, że nic nie wydarzy się przez przypadek, np. w obszarze energetycznym. Kraje członkowskie mogą sprzedać fragmenty sieci energetycznej, a potem może się okazać, że jest ona w rękach firmy z kraju trzeciego - tłumaczył Katainen.
Ochrona przed przejęciem
Ramy prawne umożliwiające UE ochronę jej podstawowych interesów obejmują monitorowanie bezpośrednich inwestycji zagranicznych przez państwa członkowskie ze względów bezpieczeństwa lub porządku publicznego. KE zastrzegła, że zawierają one zobowiązanie do utrzymywania przejrzystości, zasadę równego traktowania inwestycji zagranicznych różnego pochodzenia oraz zobowiązanie do zapewnienia odpowiednich możliwości dochodzenia roszczeń w odniesieniu do decyzji przyjętych na podstawie tych mechanizmów. Kiedy konkretna inwestycja zagraniczna w jednym lub kilku państwach członkowskich UE może mieć wpływ na bezpieczeństwo lub porządek publiczny w innym państwie członkowskim, uruchomiony ma zostać mechanizm współpracy między stolicami i Komisją Europejską. Już teraz Austria, Dania, Finlandia, Francja, Hiszpania, Litwa, Łotwa, Niemcy, Polska, Portugalia, Włochy i Wielka Brytania mają mechanizmy kontroli w tym zakresie. UE nie będzie miała prawa weta odnośnie konkretnej inwestycji, bowiem ostateczna decyzja będzie należała do państw członkowskich. Bruksela ma mieć możliwość monitorowania przypadków, gdy bezpośrednie inwestycje zagraniczne w państwach członkowskich mogą mieć wpływ na projekty lub programy leżące w interesie Unii. Chodzi o projekty i programy w obszarze badań (Horyzont 2020), przestrzeni kosmicznej (Galileo), transportu (Transeuropejska sieć transportowa, TEN-T), energii (TEN-E) i telekomunikacji. Projekt rozporządzenia w sprawie monitorowania bezpośrednich inwestycji zagranicznych dokonywanych w UE wymaga zatwierdzenia przez Parlament Europejski i państwa członkowskie w Radzie UE. Jeszcze przed zakończeniem tej procedury KE chce ustanowić grupę koordynacyjną ds. bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Do jej rozległych zadań będzie należało określanie sektorów i aktywów, które mają strategiczne znaczenie z punktu widzenia bezpieczeństwa, porządku publicznego lub kontroli kluczowych aktywów na szczeblu krajowym, transgranicznym lub europejskim. Grupa ta będzie złożona z przedstawicieli wszystkich państw członkowskich UE, a przewodniczyć jej będzie KE.
Analiza inwestycji
KE zapowiedziała, że do końca 2018 roku przeprowadzi dogłębną analizę przepływów bezpośrednich inwestycji zagranicznych do UE, skupiając się na strategicznych sektorach (energia, przestrzeń kosmiczna, transport) i aktywach (kluczowe technologie, infrastruktura krytyczna, dane wrażliwe), w przypadku których kontrola może wzbudzić obawy ze względów bezpieczeństwa i porządku publicznego. - Tak się dzieje szczególnie w sytuacji, gdy inwestor jest własnością państwa trzeciego lub jest przez nie kontrolowany, lub otrzymuje znaczne dotacje państwowe. Komisja we współpracy z państwami członkowskimi będzie gromadziła szczegółowe dane, analizowała tendencje i oceniała skutki inwestycji, między innymi za pomocą studiów przypadku - podkreśliła KE.
Sprawą monitorowania inwestycji zagranicznych w UE zajmowali się w czerwcu przywódcy unijni. W przyjętych wówczas wnioskach zlecili KE, by przeanalizowała inwestycje z krajów trzecich w strategicznych sektorach unijnej gospodarki. W dokumencie nie padły wprawdzie nazwy żadnego z państw, ale w niektórych krajach Wspólnoty panuje obawa przed chińskimi inwestycjami w Europie. Na potrzebę ochrony unijnego rynku zwracał uwagę w swojej kampanii wyborczej prezydent Francji Emmanuel Macron.
Autor: tol/ms / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock