Hiszpańska Gwardia Cywilna poinformowała w piątek, że szuka ponad stu osób, które w poniedziałek uciekły naraz bez płacenia z restauracji na północy kraju. Klienci nie byli Hiszpanami. Właściciel twierdzi, że stracił 2 tysiące euro.
- Tańczyli i nagle zniknęli. Sto osób uciekło w ciągu minuty - opowiadał właścicielu hotelu i restauracji Carmen w miejscowości Bembibre, około 400 km na północny zachód od Madrytu. - Nie wychodzili w małych grupach, lecz zrobili to wszyscy naraz - wyjaśnił Antonio Rodriguez w rozmowie z radiem Cadena Ser. - Nie mogliśmy nic zrobić, gdyż było ich aż tylu - dodał. - Nie byli to Hiszpanie - podkreślił przedstawiciel Gwardii Cywilnej. Nie chciał jednak potwierdzić, czy chodzi o osoby z Europy Wschodniej, jak opisuje je lokalna prasa.
Chrzciny bez opłaty
Właściciel restauracji miał powiedzieć agencji EFE, że bankiet zamówili obywatele Rumunii, którzy wpłacili mu zaliczkę w wysokości 900 euro. Przedstawiciel Gwardii Cywilnej zapewnił, że służby wiedzą mniej więcej, gdzie przebywają nieuczciwi klienci. - Nie będzie trzeba długo czekać na wyniki śledztwa - zapewnił. Według lokalnych mediów 120-osobowa rodzina w restauracji Carmen świętowała chrzciny. Zamówiła między innymi 30 butelek whisky. Grupa zniknęła tuż przed podaniem deseru.
W listopadzie ubiegłego roku informowaliśmy o pomyśle pewnego Amerykanina, który zdecydował, że będzie oferował jedzenie ludziom za taką opłatę, jaką są w stanie uiścić. Zobacz rozmowę z programu "Otwarcie Dnia" w TVN24 BiS (23.11.2016):
Autor: mb/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Google Earth