We Francji w poniedziałek przeciwko planowanym przez rząd reformom prawa pracy strajkuje już sześć z ośmiu rafinerii, a protesty kontynuują także liczne magazyny paliw. Ok 1,6 tys. stacji benzynowych w kraju ma problemy z zaopatrzeniem - podaje agencja AFP.
W poniedziałek największa centrala związkowa CGT ogłosiła 24-godzinny strajk w porcie Fos-Lavera, w Marsylii, na południu Francji. Setki związkowców zablokowały tam terminale naftowe, dołączając tym samym do trwających od ponad dwóch miesięcy protestów w całym kraju.
Jak ocenił francuski portal "Le Figaro", jest to oznaka, że protesty we Francji rozszerzają się na południe.
Pozamykane stacje
Od wielu dni strajkiem objętych było także 189 magazynów paliwa. Pięćdziesiąt z nich, o objętości powyżej 10 tys. metrów sześciennych, po wielu dniach protestu zostało odblokowanych przez siły bezpieczeństwa - powiedział koordynator CGT we francuskim przedsiębiorstwie petrochemicznym Total, Eric Sellini. Spośród 12 tys. stacji benzynowych 816 jest zamkniętych z braku paliwa, a 800 odnotowuje przerwy w obsłudze - informuje "Le Figaro", powołując się na słowa sekretarza stanu ds. transportu Alaina Vidalies. W kilku departamentach Francji wprowadzono ograniczenia zakupu paliw bądź zakaz kupowania paliwa do kanistrów. - Obiecujemy, że jeśli rząd nie wycofa swojego projektu, będziemy kontynuować mobilizację i ją rozszerzać - mówił w poniedziałek sekretarz generalny CGT Philippe Martinez. Ocenił, że teraz czas na "ruch zespołu prezydenta" Francois Hollande'a. - Tylko CGT nie prowadzi dialogu - powiedział z kolei minister finansów Michel Sapin, oceniając, że wymagania CGT są nieuzasadnione. W projekcie zmian "nie ma nic z tego, o czym donosi CGT - dodał. - Oni sami już nie wiedzą, czemu są przeciwni". Sapin potępił także "nielegalne blokady" i zapowiedział, że rząd chce użyć "wszystkich narzędzi", którymi dysponuje, by je zakończyć. Z kolei premier Manuel Valls w niedzielę, podczas swojej wizyty w Izraelu zapewniał, że władze będą nadal ewakuować pewne miejsca, "w szczególności magazyny paliw". Premier odrzucił także możliwość, że w kraju całkowicie zabraknie niektórych surowców, zapowiadając, że kontrowersyjna reforma prawa pracy zostanie przeprowadzona "do końca".
Nie chcą dłużej pracować
Fala protestów i strajków jest reakcją na forsowanie przez socjalistyczny rząd prezydenta Hollande'a niepopularnej reformy prawa pracy. Otwiera ona drogę do przedłużenia tygodnia pracy z obecnych 35 do 48 godzin, a dnia pracy w różnych przypadkach do 12 godzin. Rząd uzasadnia potrzebę liberalizacji kodeksu pracy koniecznością przystosowania francuskich przedsiębiorstw do międzynarodowej konkurencji. Projekt zmian w ustawodawstwie przewiduje też pewne ułatwienia dla pracodawców dotyczące zwolnień i związanych z nimi odpraw, a także osłabienie praw związkowych.
Autor: tol/gry / Źródło: PAP