Kolejne negocjacje wierzycieli z Grecją, pomimo że trwają od miesięcy, nie przyniosły dotąd wymiernego efektu. Atenom wciąż grozi bankructwo i wyjście ze strefy euro. Czasu na porozumienie jest coraz mniej. Dlaczego tzw. trojka poświęca taka wiele sił na utrzymanie Grecji w eurolandzie?
Grecja odpowiada za niewielką, niespełna 2 proc. produkcję całego bloku a liczba mieszkańców jest taka, jak amerykańskiego stanu Ohio. Mimo to Wyjście Aten z eurolandu postawi pod dużym znakiem wiarygodność struktury i wspólnej waluty - podaje agencja Bloomberg.
Grecki problem
Aby zrozumieć dlaczego Unii Europejskiej tak bardzo zależy na pozostaniu w strukturze należy cofnąć się do 2012 roku. Kraje strefy euro zmagały się wówczas z turbulencjami wywołanymi światowym kryzysem gospodarczym. Na rynkach finansowych panowała niepewność. Niepokój inwestorów załagodziły dopiero słowa szefa Europejskiego Banku Centralnego, Mario Draghiego, który stwierdził, że zrobi absolutnie wszystko co w jego mocy, aby utrzymać strefę euro. Draghi wiedział bowiem, że w czasie kryzysu jedyną siłą eurolandu jest wspólnota. Jeżeli doszłoby do wyjścia jednego z krajów z tej struktury, to rozpaść mogłaby się cała strefa euro. Dziś rynek też obawia się takiego scenariusza, bo z każdym spotkaniem z Grekami, które kończy się na niczym ubywa nie tylko czasu, ale również wiary inwestorów w ostateczne porozumienie.
Jak podaje Bloomberg Unia Europejska wkłada tak wiele sił w utrzymanie Grecji w strefie euro, bo obawia się wyjścia Aten z eurolandu. A efekty zrealizowania takiego scenariusza są trudne do oszacowania.
Śladem Aten?
- Zainwestowano dużo politycznego kapitału, aby utrzymać strefę euro w całości. Jeśli pozwolimy Grekom wyjść z niej, to dla rynków stanie się jasne, że Euroland nie jest już jednolitą strukturą i może ona ulec nieodwracalnym zmianom - twierdzi Elwin de Groot, ekonomista holenderskiego Rabobank International. Agencja Bloomberg pisze, że z jednej strony o takim scenariuszu coraz częściej rozmawia się bez dawnej nerwowości, a z drugiej wyjście Grecji z eurolandu rodzi ryzyko, że śladem Aten pójdą kolejne państwa. A to pod znakiem zapytania stawiałoby nie tylko wiarygodność struktury, ale i sens dalszego istnienia projektu wspólnego waluty. Dlatego - pisze Bloomberg - wierzyciele mają za dużo do stracenia, aby pozwolić na realizację pesymistycznego scenariusza.
Negocjacje
W sobotę odbędzie się kolejne spotkanie eurogrupy w sprawie odblokowania pomocy finansowej dla Grecji. Zdaniem kanclerz Angeli Merkel to będą "decydujące" negocjacje. Program pomocowy dla Grecji wygasa 30 czerwca a bez ostatniej raty w wysokości 7,2 mld euro, kraj ten nie będzie w stanie uregulować spłaty zadłużenia wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego. To może oznaczać bankructwo i wyjście Aten ze strefy euro. Warunkiem odblokowania środków jest porozumienie z instytucjami, reprezentującymi pożyczkodawców w sprawie reform, jakie przeprowadzić ma Grecja. Wspólna oferta dotycząca koniecznych reform, którą uzgodniły te instytucje, nie została przyjęta przez Grecję. Negocjatorzy reprezentujący rząd w Atenach przedstawili kontrpropozycje na posiedzeniu eurogrupy. Mają one być przeanalizowane na niższym, eksperckim szczeblu.
Autor: msz//km / Źródło: Bloomberg, PAP,