Utrzymanie wzrostu globalnych średnich temperatur na poziomie znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza - to cel globalnego porozumienia wg najnowszego projektu dokumentu. By to osiągnąć kraje miałyby dążyć do "neutralności" pod względem emisji gazów cieplarnianych w drugiej połowie wieku. Ostateczne porozumienie ma zostać podpisane w sobotę, a nie dziś, jak pierwotnie zakładano.
"Utrzymanie wzrostu globalnych średnich temperatur na (poziomie) znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza ponad poziom przedindustrialny i kontynuowanie wysiłków na rzecz ograniczenia wzrostu temperatur do 1,5 stopnia Celsjusza, uznając, że to zdecydowanie zredukowałoby ryzyko i wpływ zmian klimatu" - czytamy w udostępnionym w czwartek wieczorem dokumencie, które będzie podstawą dalszych negocjacji.
Emisja gazów
Napisano też, że aby osiągnąć ten długoterminowy cel, strony będą dążyć do osiągnięcia szczytu emisji gazów cieplarnianych "tak szybko jak to możliwe", uznając, że zabierze to więcej czasu krajom rozwijającym się. Kraje mają też dążyć do "podjęcia szybkich redukcji potem (po osiągnięciu szczytu emisji - red.) w kierunku osiągnięcia neutralności pod względem emisji gazów cieplarnianych w drugiej połowie wieku". Miałoby to się odbywać zgodnie ze wskazówkami nauki i "w kontekście zrównoważonego rozwoju i eliminacji biedy". Nie ma jednak w projekcie wymienionego celu redukcji emisji na 2050 rok, czego domagała się UE. Zgodnie z projektem, strony konwencji klimatycznej ONZ miałyby też okresowo podsumowywać wdrażanie porozumienia, by ocenić wspólny postęp w kierunku osiągnięcia celu umowy. Pierwszy taki przegląd miałby mieć miejsce - według projektu - w 2023 r., a potem być powtarzany co 5 lat. Wcześniej USA i ekolodzy, a także sekretarz generalny ONZ wskazywali na potrzebę wcześniejszego rozpoczęcia takich przeglądów. Sama umowa ma wejść w życie w 2020 r.
Ambicje klimatyczne
Ponadto UE domagała się, by takie przeglądy umożliwiły zwiększanie z czasem ambicji klimatycznych, bo dotychczasowe wkłady krajowe w ochronę klimatu nie wystarczą, by zatrzymać globalne ocieplenie na poziomie 2 stopni. W dokumencie zaznaczono jedynie, że takie podsumowujące przeglądy "poprowadzą i poinformują" kraje w aktualizacji i wzmożeniu ich działań. Miałoby to nastąpić w określony przez nie sposób. Dla krajów rozwijających się szczególnie ważnymi zapisami są te dotyczące finansowania ich adaptacji do zmian klimatu i obniżania emisji. W udostępnionym w czwartek wieczorem projekcie napisano, że mobilizacja (z różnych źródeł) tego finansowania przez kraje rozwinięte powinna stanowić "postęp ponad wcześniejsze wysiłki", czyli wobec pułapu 100 mld dolarów rocznie, który ma być osiągnięty w 2020 r. Kraje rozwijające się mają jednak podejmować wysiłki na rzecz obniżania emisji i wdrażać finansowane środki w sposób transparentny, przy określonych celach.
Porozumienie
We wcześniejszych projektach przy finansowaniu wymieniano nie tylko kraje rozwinięte, ale także takie, które "są w stanie" pomóc. Chodziło o to, by w wysiłkach finansowych na rzecz krajów rozwijających się brały też udział gospodarki wschodzące takie jak Chiny, które nie są jeszcze rozwinięte, ale mają duży wzrost i dochód. Tego domagała się m.in. UE. W środę, gdy został udostępniony poprzedni projekt umowy, tzw. koalicja ambitnych z udziałem ok. 100 krajów, w tym USA i pod wodzą UE, zapowiadała, że nie zaakceptuje minimalistycznej umowy i zarzucała poprzedniemu projektowi, że jest za mało ambitny. Trwający od 30 listopada w Paryżu szczyt klimatyczny ONZ pierwotnie miał zakończyć się w piątek. Jednak zawarcie ostatecznego porozumienia na rzecz walki z globalnym ociepleniem zostało przesunięte na sobotę.
- Wolimy pozostawić sobie czas na konsultacje z delegacjami przez cały piątek" przed przedstawieniem ostatecznego tekstu do bezpośredniego przyjęcia na sesji plenarnej - informuje agencja AFP powołując się na źródło we francuskiej prezydencji międzynarodowej konferencji klimatycznej (COP21).
Autor: msz/ / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: pixabay (CC 0 1.0)