Lekarze ostrzegają i apelują do rodziców: uwaga na toksyczne zabawki. W szale świątecznych zakupów wiele osób kupuje to, co w miarę dobrze wygląda i jest w miarę tanie. Nie patrząc na atesty i nie myśląc o bezpieczeństwie. A później kończy się to wizytą u lekarza, szpitalem, zatruciami i powikłaniami. Materiał "Faktów TVN".
W przypadku Anny Orłowskiej radość dziecka skończyła się strachem mamy. Miała być miła zabawa, była paskudna wysypka. - Zaczęło się od rąk, w kilka godzin później przeszło na ramiona i całe ciało. A potem na twarz - mówi Orłowska, matka 7-letniego Olka.
Niebezpieczna zabawa
Tak skończyła się przygoda chłopca z podrobioną masą plastyczną. Wystarczyło, że dziecko miało ją pół godziny w dłoniach. - Wyglądał potwornie. Bardzo go to piekło. Plamy na całym ciele były palące, łącznie ze stopami, więc miał problemy z chodzeniem - wspomina matka. Olek szybko trafił do lekarza. Zaskoczenia nie było. Plasteliny, kredki i farby świecowe to "hity" z listy przebojów pediatrów. Zabawa takimi przedmiotami często kończy się źle. - Jeżeli dziecko w miarę szybko dotrze do jednostki pomocy lekarskiej, to zagrożenie życia jest minimalne - mówi dr hab. n. med. Wojciech Feleszko, pediatra ze Szpitala Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Jak sprawdzać?
W przypadku Olka wysypka zniknęła po trzech dniach leczenia. Pozostało jednak pytanie, czym dziecko może się bawić, aby było bezpieczne. Jednym ze sposobów jest kupowanie zabawek w sprawdzonych miejscach, gdzie produkty są atestowane i mają specjalny znak. - To znak CE. Oznacza, że produkt spełnia wymogi bezpieczeństwa i został dopuszczony do obrotu na terenie Unii Europejskiej - tłumaczy Marek Łebek ze sklepu dla dzieci "Smyk". Rodzic może też sprawdzić zabawkę organoleptyczne. Jeżeli zapach zabawki jest podejrzany, to lepiej nie dawać jej dziecku. Eksperci twierdzą, że branża jest szczegółowo kontrolowana. - Norma dotycząca zawartości ołowiu w zabawkach musi być niższa niż w wodzie pitnej - tłumaczy Marek Jankowski ze Stowarzyszenia Branży Zabawek i Artykułów Dziecięcych. Dodaje, że istnieje wiele norm, nakładanych na poszczególne rodzaje zabawek.
Wymogi
Tych norm strzegą pracownicy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta oraz Inspekcji Handlowej. Rocznie sprawdzają cztery tysiące zabawek. - Te przechodzą próby, np. spadową, rozciągania czy skręcania. Przewidywane jest to, co małe dziecko może z nią zrobić - mówi Ewa Domańska z UOKiK. Dodaje, że jeśli zabawki nie spełniają norm, to rodzice mogą domagać się kary dla producenta. - Dlatego warto zachować np. opakowanie i wszelkie dane pozwalające zidentyfikować producenta - zaznacza.
Autor: msz//km / Źródło: Fakty TVN, tvn24bis