- Ja na razie nie widzę bezpośrednich działań tego rządu, które miałyby się przełożyć na zmniejszenie skali tej gospodarki, która nie jest objęta składkami - ocenił Łukasz Lipiński z "Polityki Insight" na antenie TVN24 BiS odnosząc się do sytuacji osób zatrudnionych na tzw. "umowy śmieciowe" oraz ich emerytur.
- Bardzo duża część osób, która będzie pracowała, ma zapewnioną co najmniej emeryturę gwarantowaną - dodaje ekspert, przypominając, że by ją dostać trzeba spełnić kilka warunków.
Po pierwsze, należy pracować co najmniej 25 lat na umowę oskładkowaną do poziomu płacy minimalnej. Zatem, wszystkie osoby, które pracowały na umowę o pracę - nawet terminową - mogą być pewne, że nie dostaną niższej emerytury.
Gorzej mają ci na śmieciówkach
- Gorzej mają osoby, które znaczącą część swojej kariery zawodowej przepracowały na umowach nieoskładkowanych, bądź też oskładkowanych niżej - przestrzegał Lipiński.
Ekspert z "Polityki Insight" zauważył, że ważnym krokiem są zmiany w podejściu do umowy zlecenia. - Znacząca rzecz, która się zmieniła, to oskładkowanie umowy zlecenia do poziomu płacy minimalnej, ale to się stało jeszcze za sprawą poprzedniego rządu - mówił. - Myślę, że to krok w dobrym kierunku, ale tak naprawdę jakimś ostatecznym rozwiązaniem jest reforma całego klina podatkowego, czyli i podatków i składek, o których mówi się w rządzie, ale na razie nie słyszymy żadnych konkretów - dodał.
Przeskok
- Z jednej strony potrzebujemy tego, żeby pieniądze napływały do FUS-u, z drugiej strony musimy pamiętać o tym, że dla osób zarabiających stosunkowo niskie stawki, ten przeskok między umową śmieciową, a umowę o pracę jest bardzo duży i tej gotówki, której oni tracą na rękę jest bardzo dużo - mówił Lipiński.
Gość TVN24 BiS uznał, że obecna sytuacja jest wręcz patowa. Muszą być zapewnione dwa rozwiązania. - Mamy do czynienia z tzw. "trade off", czyli trzeba zdecydować, żeby z jednej strony nie usztywnić rynku pracy, ale z drugiej sprawić, aby te pieniądze na emerytury zostały zbierane - mówił.
Oscylowanie wokół 3 proc.
- Jeśli rząd poprzestanie na programie 500 plus (który w przyszłym roku będzie droższy o 1/4, bo będzie dotyczył całego roku, a nie tylko dziewięciu miesięcy), to budżet mniej więcej powinien się zbliżyć czy przekroczyć minimalnie ten próg 3 proc. uznawany za niebezpieczny - kalkulował Lipiński. Zdaniem eksperta, prawdziwymi zagrożeniami dla budżetu byłyby kolejne zmiany. Czyli obniżka wieku emerytalnego czy wprowadzanie kwoty wolnej. - Wprowadzanie ich jednocześnie, mogłoby doprowadzić do poważnych problemów budżetu - przestrzegał Lipiński.
Rząd jest w trudnej, schizofrenicznej sytuacji. Z jednej strony Mateusz Morawiecki, gospodarcza i ekspercka twarz rządu mówi, że rząd nie podejmie żadnych nieodpowiedzialnych makroekonomicznie czy fiskalnie decyzji. Z drugiej strony jest Jarosław Kaczyński, który mówi: obiecaliśmy obniżkę wieku, będzie obniżka wieku, obiecaliśmy kwotę wolną, będzie kwota wolna - mówi Łukasz Lipiński z "Polityki Insight". Jego zdaniem, ostateczny kształt reform będzie zależał od negocjacji między tymi politykami.
Autor: ag/gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock