Andrzej Duda ustawę o ziemi nazywa "konstytucją polskiej wsi", bo handlować gruntami będzie mógł tylko rolnik i Kościół. Ale Unia Europejska na ustawę kręci nosem. Czy może ją cofnąć? Materiał "Faktów" TVN.
Swoboda przepływu kapitału i swoboda inwestowania to podstawowe zasady Unii Europejskiej, które może naruszać podpisana dziś ustawa. Komisja Europejska po jej wejściu w życie sprawdzi, czy zgodne z unijnym prawem jest wstrzymanie sprzedaży państwowych gruntów na 5 lat i czy ograniczenia nie dyskryminują obywateli innych państw Wspólnoty. Nowa ustawa zakłada, że ziemię będzie mógł kupić tylko rolnik od 5 lat mieszkający w gminie, gdzie położona jest działka. Rząd chce w ten sposób chronić polską ziemię przed wykupem po tym, jak 1 maja - dwanaście lat od wejścia do Unii - wygasną okresy przejściowe.
Polska naruszyła prawo?
- To w oczywisty sposób godzi w interesy tych, co wyłożyli pieniądze i stąd inspiracja dla Komisji, żeby się tym zajmowała - mówi Zbigniew Kuźmiuk, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości. Z kolei Julia Pitera, eurodeputowana Platformy Obywatelskiej twierdzi, że problem [wykupu polskiej ziemi - red.] nie istnieje. - To propaganda PiS, straszenie, ze Niemcy chcą wykupić naszą ziemię - mówi. Polska ustawa dotyczy traktatowych swobód Unii, więc w tym przypadku kompetencje Brukseli są większe niż w sprawie Trybunału Konstytucyjnego i stwierdzenie naruszeń może pociągnąć za sobą też kary finansowe. Kilka lat temu Komisja prowadziła postępowania przeciwko z Bułgarii, Litwie, Węgrom i Słowacji. W tych państwach, gdy dobiegały końca unijne okresy przejściowe, także wprowadzano ograniczenia w nabywaniu ziemi. Zdaniem Komisji naruszało to unijne zasady. WIĘCEJ ZOBACZYSZ NA STRONIE "FAKTÓW" TVN.
Autor: ToL//km / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock