Tylko do sądu administracyjnego w Warszawie trafiło ponad tysiąc skarg przedsiębiorców, którym Zakład Ubezpieczeń Społecznych odmówił zwolnienia z opłacania składek. Właściciele firm liczą na szybkie wyroki, bo w czasie pandemii dla nich każdy grosz to być albo nie być. Materiał programu "Polska i Świat".
W czasie pandemii liczy się każda złotówka i każdy klient. Właścicielce restauracji Sól i Cukier w Warszawie Marcie Słowik już skończyły się oszczędności, gdyby nie pomoc rodziny firma już dawno by upadła.
- Jakieś 90 proc. odpadło nam klientów – powiedziała.
Bez zwolnienia ze składek
Mała restauracja tuż przy Centrum Zdrowia Dziecka gościła głównie rodziców pacjentów, teraz ledwo wiąże koniec z końcem. Pani Marta nie zamknęła biznesu i nie zwolniła ludzi, ale liczyła na pomoc od rządu.
- Nie otrzymałam zwolnienia ze składek ZUS – przyznała.
Jej wniosek dotyczył marca i kwietnia zeszłego roku, czyli samego początku pandemii. ZUS wydał decyzję odmowną. Po wielu tygodniach walki z urzędnikami postanowiła oddać sprawę do sądu.
- Nie mogłam uzyskać rzetelnej odpowiedzi, dlaczego tak się stało. Spełniam wszystkie warunki, po prostu bardzo mnie to skrzywdziło – mówiła.
Sądy zalane skargami
Przedsiębiorców, którzy poskarżyli się na ZUS, jest zdecydowanie więcej. Wojewódzki Sąd Administracyjny wręcz zalany został skargami właścicieli firm, nie licząc danych z lutego, już prawie 1 100 osób poskarżyło się na odmowę zwolnienia ze składek ZUS.
To dużo, bo aż połowa spraw, które trafią do odpowiedniego wydziału tego jednego sądu w Warszawie.
- Ja uważam, że jestem pokrzywdzona. Przedsiębiorcy zostali zostawieni sami sobie – stwierdziła pani Marta.
Zaskarżeń może być więcej
Takich skarg do sądu może być więcej, czego nie wyklucza nawet sam ZUS. - Ustawodawca jasno wskazał, jakie warunki trzeba spełnić, aby otrzymać taką pomoc – powiedział rzecznik ZUS Paweł Żebrowski.
ZUS przekonuje, że zrobił co mógł, by pomóc przedsiębiorcom i podaje statystyki. Pozytywną decyzję o zwolnieniu ze składek otrzymały dwa miliony firm, to pomoc na kwotę 13 miliardów złotych, ale liczba odmów też jest duża – dotyczy blisko 100 tysięcy firm.
- Jeżeli sądy wydadzą wyrok, że danej osobie należy się pomoc, my oczywiście go zrealizujemy – dodał Żebrowski.
ZUS tłumaczy, że odmowy były najczęściej spowodowanie nieodpowiednim kodem PKD firmy lub błędami samych przedsiębiorców. - Wiele wniosków było po prostu nieodpowiednio wypełnionych – wyjaśnił rzecznik ZUS.
Jednak ludzkim okiem spojrzy na nie już nie ZUS, ale sąd.
"Dla mnie to jest ogromna kwota"
- Na pewno skorzystanie z takiego zwolnienia może stanowić pewną odczuwalną ulgę dla przedsiębiorców – powiedział Jakub Bińkowski ze Związku Pracodawców i Przedsiębiorców.
Zwolnienie z opłacania składek jest najbardziej powszechną pomocą, której od ZUS oczekują przedsiębiorcy. Zresztą kolejne skargi do sądu na ZUS nie dotyczą tylko zwolnienia ze składek. Kolejne firmy decydują się iść do sądu z odgórnymi decyzjami dotyczącymi przyznania postojowego.
O uwzględnienie pracujących studentów w tarczy walczył chociażby ten właściciel kawiarni w centrum Warszawy.
- To, że możemy prowadzić sprzedaż na wynos nas mocno ratuje, w tej kawiarni, która działa, tam gdzie jest ruch. Goście są naprawdę naszą prawdziwą tarczą antykryzysową, na pewno nie ta tarcza zaproponowana przez państwo – mówił właściciel kawiarni Stor Krzysztof Rzyman.
W przypadku zwolnienia ze składek ZUS mówimy o kwocie 1,5 tysiąca miesięcznie, ale w przypadku ledwo żyjącej małej restauracji to kwota wręcz ratująca życie.
- Dla mnie to jest ogromna kwota, bo ja tyle nie zarabiam – powiedziała pani Marta.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24