Dzisiaj w handlu pracowników się poszukuje. Jeżeli ktoś robi zakupy to widzi kartki na sklepach z ofertami pracy. I najczęściej pracują w tych sklepach Ukraińcy. W związku z tym ograniczenie handlu w niedziele nie spowoduje żadnych zwolnień - powiedział w programie "Biznes dla Ludzi" poseł PiS Adam Abramowicz. Odmiennego zdania jest Radosław Knap, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych. - Zmiana zapotrzebowania na pracę w handlu wyniesie około 40 tysięcy osób - mówił gość Roberta Stanilewicza.
Abramowicz powiedział, że sugestia, że ograniczenie handlu w niedziele oznacza zwolnienia jest "jedną wielką bajką opowiadaną przez firmy, które chcą w Polsce zarabiać więcej pieniędzy niż w Niemczech czy Austrii".
- Żyjemy w 21. wieku. W Unii Europejskiej jesteśmy już długo, a od 1989 roku minęło już trochę lat. I pracownicy chcą być traktowani jak w Unii Europejskiej, w której większość krajów ogranicza handel w niedziele - powiedział Abramowicz.
Przykład z Niemiec
Jak dodał przykładem są Niemcy. - Tam już od zakończenia II Wojny Światowej, mimo, że państwo było zrujnowane, zdecydowano się na ograniczenie handlu w niedziele. I jak widzimy, gospodarka niemiecka jest w znakomitej formie. Nie ma żadnych problemów - mówił poseł PiS.
Stwierdził jednak, że na to jak zareaguje polska gospodarka trzeba będzie poczekać. - Ja uważam, że nie będzie żadnych kosztów ekonomicznych. Jeżeli spadnie sprzedaż towarów zbędnych to dla gospodarki będzie to plusem, a nie minusem. Jeżeli ktoś potrzebuje kupić meble to je kupi, nie musi kupować ich w niedziele tylko w inny dzień - tłumaczył.
Luzują przepisy
Radosław Knap powiedział, że skutkiem zamknięcia sklepów w niedziele będzie spadek sprzedaży produktów w niektórych kategoriach oraz zwolnienia. - Zmiana zapotrzebowania na pracę w handlu to jest około 40 tysięcy osób - dodał.
Knap zwrócił uwagę, że w Niemczech w ostatnich latach, przepisy ograniczające handel "są luzowane." - Coraz więcej sklepów, a zwłaszcza galerii handlowych jest otwartych w niedziele. Większość krajów w Unii nie ma ograniczeń, również w krajach katolickich, takich jak Portugalia. Węgry wprowadziły zakaz dwa lata temu, po roku się z niego wycofały. Niedawno zakaz zniosła Finlandia - wymieniał.
Według niego dobrym rozwiązaniem byłoby danie pracownikom dodatkowej jednej wolnej niedzieli. - Może to zagwarantować nowa ustawa. Taki projekt w tym tygodniu przedstawiła Nowoczesna - przypomniał.
Jak wynika z uzasadnienia poselskiego projektu, propozycja Nowoczesnej umożliwia placówkom handlowym prowadzenie działalności handlowej we wszystkie dni tygodnia. Zobowiązuje jednak do zapewnienia pracownikom możliwości wypoczynku w przynajmniej dwie niedziele miesiąca.
Co druga niedziela bez handlu?
Obywatelski projekt wprowadzający ograniczenia w handlu w niedziele trafił do Sejmu jesienią zeszłego roku. Projekt autorstwa Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej, w którego skład wchodzi m.in. NSZZ "Solidarność", zakłada ograniczenie handlu w niedziele w większości placówek handlowych. W sejmowej podkomisji ds. rynku pracy posłowie PiS przygotowali pakiet poprawek do projektu tej ustawy. Zakładają one ograniczeniu handlu w drugą i czwartą niedzielę miesiąca. Pod koniec września minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska oceniła, że częściowe ograniczenia handlu w niedziele mogłoby zacząć obowiązywać od początku przyszłego roku.
Autor: tol/gry / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock