Lotnisko Chopina w Warszawie, które jest coraz bardziej oblegane przez pasażerów, czeka wkrótce rozbudowa. - Zmarnowaliśmy trzy lata na płakanie, że Okęcie się zatyka, a nic nie zrobiliśmy w kierunku odetkania tego portu - komentuje Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Dodaje jednocześnie, że "nie ma tak naprawdę rzetelnych danych, które pokazywałyby, gdzie jest górna granica, jeśli chodzi o przepustowość stołecznego lotniska".
Przed kilkoma dniami Przedsiębiorstw Państwowe "Porty Lotnicze" (PPL) zaprezentowało koncepcję przebudowy Lotniska Chopina w latach 2019-22. Jak mówił prezes PPL Mariusz Szpikowski, lotnisko na Okęciu będzie rozbudowywane jako lotnisko przesiadkowe, a strategia jego rozwoju jest ściśle związana z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego
Szef PPL przyznał, że jeśli chodzi o rozbudowę, to "mówimy o wojnie postu z karnawałem". Wyjaśnił, że z jednej strony ludzie chcą latać z Lotniska Chopina, z drugiej zaś, "coraz częściej słyszymy, jak bardzo jest to uciążliwe". Zaznaczył, że to trudne do pogodzenia.
Inwestycje, które spowodują duże utrudnienia dla pasażerów, zakładają m.in. przebudowę istniejących dróg kołowania oraz budowę nowych. W ramach prac powstaną też m.in. dodatkowe stanowiska kontroli dokumentów oraz bezpieczeństwa osób i bagażu podręcznego.
Jednak - jak zaznaczono - lotnisko mimo rozbudowy do maksymalnych parametrów nie będzie w stanie obsłużyć (nadwyżki) od 5 do 15 milionów pasażerów w 2028 r., którzy mają się pojawić zgodnie z prognozami popytowymi.
Trzy lata płaczu
Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR zwraca uwagę, że już w 2016 roku mówiono o tym, że trzeba poszerzyć terminale oraz wprowadzić automatyczne biometryczne bramki. - No i niestety tego nie ma. Zmarnowaliśmy trzy lata na płakanie, że Okęcie się zatyka, a nic nie zrobiliśmy w kierunku odetkania tego portu - podkreśla.
- Cały czas słyszeliśmy, że się nie da, a właśnie się da. Rozbudowujemy Okęcie z 600 do 800 operacji w ciągu doby - dodaje.
Zaznacza również, że nie ma tak naprawdę rzetelnych danych, które pokazywałyby, gdzie jest ta górna granica, jeśli chodzi o przepustowość lotniska.
Zdaniem Eryka Kłopotowskiego, eksperta rynku lotniczego, nie ma żadnego biznesowego planu na lotniska na Mazowszu. - Wizja jest tylko jedna i to jest wizja polityczna realizowana przez PPL. Blokujemy Modlin, blokujemy Okęcie, w tym sensie, że zakładamy jego koniec za parę lat - podkreślił w rozmowie z TVN24.
Cztery lotniska
Obecnie warszawskie Lotnisko Chopina to największy port lotniczy w Polsce. W 2018 r. port obsłużył 17,76 mln pasażerów.
Rządowe plany zakładają przecież wybudowanie do 2027 roku nowego megalotniska, które miałoby obsługiwać 45 mln pasażerów (docelowo nawet 100 mln).
Dodatkowo wkrótce ma ruszyć rozbudowa lotniska w Radomiu. Prezes Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze pod koniec lutego podpisał z wykonawcami umowy w tej sprawie.
Port Lotniczy w Radomiu jest projektowany jako lotnisko czarterowe i obsługujące linie niskokosztowe. W pierwszej fazie lotnisko ma obsłużyć rocznie 3 mln pasażerów, a docelowo - 10 mln osób.
W pobliżu Warszawy jest także lotnisko w Modlinie. We wtorek odbyło się Nadzwyczajne Zgromadzenie Wspólników Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin, na którym zgłoszono propozycję podniesienia kapitału spółki o 50 mln zł.
Urząd marszałkowski województwa mazowieckiego wyjaśniał, że wniosek został złożony, aby "umożliwić rozwój lotniska i rozpocząć niezbędne inwestycje i remonty". Dodano, że wspólnicy ze strony rządowej – PPL i Agencja Mienia Wojskowego - nie wyrazili na to zgody.
Bez dodatkowych inwestycji lotnisko w Modlinie, które obecnie obsługuje około 3 mln pasażerów rocznie, nie jest w stanie znacząco zwiększyć przepustowości.
Autor: tol, mb / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: it.wikipedia.org/(CC BY-SA 3.0) | Vampir2011