Nawet 800 milionów złotych - takiego odszkodowania od państwa domaga się Marek Isański, który przez 10 lat prowadził firmę leasingową. Wszystko z powodu niesłusznych, jak potwierdził sąd, zarzutów skarbówki. Materiał z programu "Czarno na białym" w TVN24.
Ponad 20 lat temu Marek Isański prowadził jedną z większych firm leasingowych w Polsce. Tylko w pierwszym roku działalności podpisał 200 umów, miał 15 milionów złotych zysku i stworzył kilkadziesiąt miejsc pracy. - Działałem jako przedsiębiorca 10 lat, ale następnych prawie 20 lat zmarnowałem na to, żeby wykazać, że postępowałem zgodnie z prawem - powiedział były przedsiębiorca, a obecnie prezes Fundacji Praw Podatnika.
Gigantyczne odszkodowanie
Jego firma była monopolistą w leasingowaniu autobusów dla wszystkich PKS-ów w Polsce. Klienci odbierali pojazdy bezpośrednio od producentów, co oznaczało, że pojazdy zakupione przez spółkę nigdy nie pojawiały się w Zielonej Górze, gdzie spółka Isańskiego miała swoją siedzibę. Urzędnicy podejrzewali więc, że faktury, na podstawie których firma dokonywała odliczeń podatku VAT, są fikcyjne. - Z dnia na dzień bezpodstawnie postawione zarzuty przez aparat skarbowy, zawiadomione organy ścigania i koniec funkcjonowania biznesu - wskazał Isański. - Jak do przestępcy przyszło z 20 funkcjonariuszy z długą bronią, żeby zająć dokumentację i zabrać zarząd na przesłuchanie. Zabrano spółce 7 milionów złotych, a zarząd wsadzono do aresztu - opowiadał.
Markowi Isańskiemu oczyszczenie się z zarzutów zajęło 20 lat. Teraz walczy o odszkodowanie.
Mężczyzna żądał 150 milionów, ale na wniosek Skarbu Państwa sąd powołał biegłego, który sprawdził, czy taka kwota nie jest za duża. Jego wyliczenia okazały się szokujące, bo zgodnie z nimi Isański może domagać się nawet 800 milionów złotych odszkodowania.
Zdaniem byłego przedsiębiorcy sprawa potrwa 2 lata. - Parę miesięcy przed sądem pierwszej instancji, potem pewnie weryfikacja w sądzie drugiej instancji, ale o wynik jestem raczej spokojny - podkreślił. Dziś Marek Isański jest przede wszystkim prezesem Fundacji Praw Podatnika, która walczy o przestrzeganie podstawowych praw w zderzeniu z aparatem skarbowym.
Na korzyść podatnika
Isański był jednym z orędowników idei wprowadzenia w ordynacji podatkowej następującej zasady: "Niedające się usunąć wątpliwości co do treści przepisów prawa podatkowego rozstrzyga się na korzyść podatnika". - Tak naprawdę nie mówimy o żadnej korzyści, mówimy o tym, żeby nie ograbiać obywatela z normalnych praw - wskazał. Ale to miała być rewolucja. Nowa zasada była jednym z politycznym tematów kampanii prezydenckiej w 2015 roku. Urzędujący wówczas prezydent Bronisław Komorowski w walce o reelekcję namawiał do udziału w referendum. A w nim odpowiedzi na pytania: o Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, sposób finansowania partii politycznych i właśnie o to, czy jesteśmy za wprowadzeniem zasady rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika. Wrześniowe referendum było frekwencyjną porażką. Do urn poszło niespełna 8 procent uprawnionych. Ówczesny prezydent Bronisław Komorowski, ostatniego dnia urzędowania podpisał nowelizację Ordynacji podatkowej wprowadzając nową zasadę. Weszła ona w życie 1 stycznia 2016 roku. - Wtedy kiedy zupełnie nie wiadomo, jak się zachować, to rozstrzygamy na korzyść podatnika - wyjaśniał Arkadiusz Łagowski, doradca podatkowy Grant Thornton. Jego firma przebadała pierwsze 12 miesięcy obowiązywania klauzuli. Na prawie 34 tysiące interpretacji, 262 razy podatnicy wnioskowali o zastosowanie zasady "in dubio pro tributario". Nie udało się ani razu. - Nie znam takich przypadków, kiedy skarbówka rozstrzygnęła sprawę na korzyść podatnika, choć ponoć takie sytuacje są - powiedział Łagowski.
Odrzucony wniosek
Bolesław Kuc jest jedną z osób, która chciała skorzystać z klauzuli orzekania na korzyść podatnika. - Urząd w sposób jednoznacznie negatywny odniósł się do mojej prośby - wskazał. Jego sprawa była stosunkowo prosta. W 2007 roku kupił mieszkanie, a następnie sprzedał je w 2010 roku. A więc przed upływem 5 lat od nabycia. Normalnie więc powinien zapłacić 19-procentowy podatek dochodowy, ale obowiązująca w latach 2007-2008 tak zwana ulga meldunkowa pozwalała go nie płacić. - Zakwestionowano w moim przypadku to, że urząd nie otrzymał oświadczenia o chęci skorzystania z ulgi meldunkowej - powiedział Bogusław Kuc. Bo trzeba było spełnić dwa warunki: być zameldowanym w zbywanym mieszkaniu przez co najmniej rok; w ciągu 14 dni od sprzedaży złożyć oświadczenie o chęci skorzystania z ulgi. Dla urzędników brak oświadczenia, oznaczał brak prawa do ulgi. Oświadczenie Bolesława Kuca do urzędu nie dotarło. - Oświadczenie powinno dotrzeć do urzędu, a ja miałem poświadczenie o jego wysłaniu, a urząd do tej pory się wypiera, mówi że ono nie dotarło - tłumaczył Kuc. Sąd w dwóch instancjach stanął po stronie mężczyzny, a nie urzędu - ale bez powołania się na zasadę "in dubio pro tributario".
Wątpliwości
- Często podatnikom wydaje się, że każde wątpliwości, jakie w sprawie występują uzasadniają skorzystanie z tej zasady. Chodzi tu o wątpliwości, które nie dają się usunąć - powiedział Łukasz Kosiodowski z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Czyli na przykład wtedy, gdy dwa przepisy podatkowe wzajemnie się wykluczają.
- Organy podatkowe zupełnie ignorują te argumenty, one twierdzą, że tak naprawdę żadnych wątpliwości nie ma, bo przepis stanowi wprost, że trzeba go tak interpretować żeby skutki były korzystne dla organu podatkowego, a nie podatnika - wskazał Arkadiusz Łagowski, doradca podatkowy Grant Thornton. Mogą to potwierdzać słowa wiceministra finansów Pawła Cybulskiego. - Ocena, czy w konkretnej sprawie wystąpiły niedające się usunąć wątpliwości co do treści przepisów prawa podatkowego, pozostaje w gestii organu rozpatrującego tę sprawę - mówił w wypowiedzi z maja 2017 roku. Zdaniem Marka Isańskiego, "aparat skarbowy będzie robił zawsze to, co mu się opłaca". Według prezesa Fundacji Praw Podatnika kluczowa jest tu zmiana mentalności urzędników skarbowych.
Według Ministerstwa Finansów zasada działa i "jest szeroko stosowana przez organy podatkowe".
Autor: mb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24