Widziałem dziś w telewizorze jednego posła, który mówił o tym co będzie w 2030 roku. Wpadłem w podziw i zadumę jednocześnie, bo jeszcze nigdy nie spotkałem nikogo, kto przewidywałby przyszłość na 16 lat do przodu. Nie hipotetycznie, warunkowo, z niuansami, tylko tak po prostu. Obawiam się, że ten poseł może nie być wyjątkiem, inni może bardziej skrycie, ale też mogą podejrzewać, że wiedzą jak będzie w 2030 roku.
Ludzie lubią upraszczać. Nie mam pojęcia dlaczego. W życiu niewiele jest rzeczy prostych. Ukończenie szkoły nie jest proste, znalezienie partnera w życiu proste nie jest, wychowanie dzieci jest nawet mocno skomplikowane. A różnego rodzaju umowy, które zdarza nam się podpisywać, nierzadko u notariuszy – tak, to też jest skomplikowane.
Nawet zasady gry w piłkę nożną są skomplikowane. O tym dlaczego samolot lata, jak to jest, że człowiek ma ucho środkowe oraz o tym, gdzie śpią mewy nawet nie wspominam (chociaż akurat właśnie wspomniałem – pisanie bloga też nie jest proste).
Prosta recepta tygodnia brzmi tak: jak Unia Europejska ograniczy liczbę uprawnień do emisji CO2, to w Polsce podrożeje prąd.
Muszę przyznać, że zgadzam się z tym poglądem w jednej trzeciej. Uważam bowiem, że niewykluczone, iż ceny prądu się nie zmienią albo, że spadną. Aby być bardziej precyzyjnym i dzięki temu uprościć przekaz musiałbym wiedzieć parę spraw. Takich jak te:
Gdybym to wszystko wiedział, to bym napisał, po ile będzie prąd i co będzie w 2030 roku. Ale nie wiem. Czyli nie nadaję się na posła.
Autor: Rafał Hirsch / Źródło: tvn24bis.pl