- Nie ma trudniejszego debiutu dla polskiego premiera niż kwestie klimatyczne. Jesteśmy na kontynencie, który nie całkiem rozumie uwarunkowania kraju, który wydobywa się z epoki węgla i stali. Premier zdała ten egzamin - ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Janusz Lewandowski, eurodeputowany i były unijny komisarz.
Unia Europejska ograniczy emisje CO2 o co najmniej 40 proc. do 2030 r. względem roku 1990 - uzgodnili przywódcy państw w nocy z czwartku na piątek w Brukseli. Mniej zamożne kraje UE, w tym Polska, będą mniej obciążone kosztami ambitnej polityki klimatycznej.
Trudny temat
Zdaniem Janusza Lewandowskiego "ustalenia szczytu jakoś dotkną gospodarkę europejską, bo wyrywa się ona do przodu na tle innych kontynentów nie czekając na peleton".
- My w wielu innych zakresach mamy po drodze z UE, to jest ten wyjątek. Tu mamy wielką niewygodę z uwagi na kształt naszej energetyki. Z uwagi na to, że żyjemy na kontynencie wrażliwym na kwestie klimatyczne, należało zrobić maksymalny wysiłek dyplomatyczny, żeby ambicje klimatyczne nie przełożyły się na ceny energii w Polsce. Moim zdaniem to zostało osiągnięte - ocenił.
I dodał: - Tempo redukcji w Polsce dzięki tym dodatkowym uprawnieniom będzie takie samo jak do roku 2020 . Nie będziemy musieli przyspieszyć.
Według Lewandowskiego "tej nocy w Brukseli chodziło o to, żebyśmy nie przyspieszali tempa z naszą energetyką, tylko żebyśmy szli rytmem zaplanowanym do 2020 roku". A oceniając wezwania opozycji, która namawiała polską premier do weta na szczycie klimatycznym Lewandowski stwierdził, że "weto jest wyrazem bezradności. To broń słabych, którzy nie potrafią przekonać swoimi argumentami ani budować koalicji".
Autor: mn / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu