Port lotniczy pod Zieloną Góra ma podobny problem jak Radom - brak pasażerów. Wybudowany za ok. 60 mln zł w ubiegłym roku przyjał 15,5 tys. pasażerów. A według długoterminowej strategii ma być ich 100 tys. - donosi "Gazeta Wybrocza".
Pasażerów na lotnisku Babimost pod Zieloną Górą byłoby jeszcze mniej, gdyby nie 30 lotów wakacyjno-czarterowych, które jesienią skierowano tam z Poznania - zauważa w dzisiejszym artykule "Gazeta Wyborcza".
Gdy w ubiegłym roku poznański port lotniczy Ławica remontował pas startowy część lotów przejęła właśnie zielona Góra. Z Babimostu samoloty latały wtedy m.in. do Turcji, Hiszpanii, Grecji czy Maroka. Tylko przez te 20 dni Babimost obsłużył 5 tys. pasażerów. Tyle zwykle obsługiwała w pół roku.
Port powstał z dofinansowaniem unijnym. Inwestycje szybko się nie zwrócą, bo ruch na lotnisku jest niewielki. Raz dziennie do Warszawy lata 33-miejscowy saab-340A obsługiwany przez Sprint Air. Na pokładzie jest średnio 17 osób. W skali roku daje to 10-12 tys. pasażerów - podaje "Gazeta Wyborcza".
Podobne problemy ma lotnisko w Radomiu. W ubiegłym tygodniu na konferencji prasowej prezes portu w Radomiu poinformował, że od kwietnia lotnisko obsłużyło ok. 2 tys. pasażerów.
Dla porównania Port Lotniczy Katowice w Pyrzowicach obsłużył w maju br. ponad 250 tys. pasażerów, a Port Lotniczy w Lublinie ponad 35 tysięcy pasażerów.
Autor: MS / Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: 99kerob/Wikipedia (CC BY 3.0)