Większość lotnisk w Polsce opublikowało już dane za 2018 r. Wynika z nich, że pod względem ruchu pasażerskiego był to dla Polski rok wyjątkowy. Prawie wszystkie porty lotnicze w Polsce zanotowały wzrosty w porównaniu z poprzednim rokiem.
Warszawskie Lotnisko Chopina w 2018 r. tradycyjnie obsłużyło najwięcej pasażerów - 17,76 mln. "Jest to wzrost o 12,7 proc., czyli o 2 mln, w stosunku do roku poprzedniego" - czytamy w komunikacie. Drugim najbardziej ruchliwym lotniskiem w Polsce był Kraków-Balice, który po raz pierwszy przekroczył próg 6 mln pasażerów odprawionych w ciągu roku. W sumie zostało obsłużonych 6,77 mln podróżnych, czyli prawie o milion więcej niż w 2017 r.
Ambitne plany na 2018 rok miał port im. Lecha Wałęsy w Gdańsku, który po raz pierwszy w historii chciał przekroczyć barierę 5 mln. Lotnisko nie podało jednak jeszcze oficjalnych danych, ale jeśli ten cel udałoby się zrealizować dałoby to Gdańsku trzecie miejsce w Polsce pod względem ruchu pasażerskiego.
Tuż za nim uplasowałyby się Katowice, które prawdopodobnie również zbliżyły się do granicy 5 mln, ale raczej jej nie przekroczyły. W ciągu jedenastu miesięcy 2018 r. w porcie w Pyrzowicach obsłużono 4,59 mln podróżnych, czyli o ponad 900 tys. więcej niż w analogicznym okresie 2017 r.
Na kolejnych miejscach znajdują się lotniska, które również w 2018 r. wykazały się historycznymi wynikami. We Wrocławiu obsłużono 3,3 mln pasażerów, w Modlinie - 3 mln, w Poznaniu do końca listopada - 2,34 mln, a w Rzeszowie - 770 tysięcy. Z powyższego zestawienia wynika, że jest to dla Polski rok rekordowy, bo udało się przebić 40 mln obsłużonych podróżnych w 2017 r. przynajmniej o kilka milionów. Szacowany wzrost w skali roku to około 15 proc.
Trend wzrostowy się utrzyma
- Wiele lotnisk zaliczyło wzrosty, część wyższe niż średnia dla całego rynku. Wzrost liczby pasażerów jest istotnym czynnikiem do oceny zeszłego roku, ale nie jedynym. Ważne jest też, że na wielu lotniskach pojawiła się nowa liczba połączeń, przyszli też nowi przewoźnicy i to nie tylko ci tzw. niskokosztowi. Sukcesywnie poprawia się też jakość naszego ruchu lotniczego - mówi w rozmowie z tvn24bis.pl ekspert lotniczy Sebastian Gościniarek z BBSG.
I dodaje: - Jestem przekonany, że trend wzrostowy, nie tylko ilościowy, ale i jakościowy, będzie kontynuowany. Chyba, że będziemy mieli do czynienia z jakimś dramatycznym wydarzeniem, które całkowicie załamałoby ruch lotniczy.
Potencjał wzrostowy widzi również Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. - W Europie Zachodniej na pasażera przypada ok. 2,5 lotu, więc na pewno mamy potencjał do wzrostu. Jeżeli w Polsce w 2018 roku rzeczywiście z usług lotniczych skorzystało około 46 miliony osób, to dałoby to wskaźnik nieco ponad 1,25. Jasno widać, ile nam jeszcze brakuje do najbardziej rozwiniętych krajów, i w którym kierunku będziemy zmierzać. Warto dodać, że Urząd Lotnictwa Cywilnego przewiduje nieprzerwane wzrosty do 2035 roku. To, czy nadal ruch pasażerski będzie rósł, zależy od sytuacji gospodarczej kraju oraz zamożności obywateli, a także czynników, które niespodziewanie mogą zaburzyć korzystanie z ruchu lotniczego, jak np. terroryzm - komentuje dla tvn24bis.pl Furgalski.
Czy CPK jest potrzebny?
W tym roku ma rozpocząć się rozbudowa Lotniska Chopina. Pod koniec 2018 r. Ministerstwo Obrony Narodowej przekazało w dzierżawę Przedsiębiorstwu Państwowe "Porty Lotnicze" (PPL) teren o powierzchni ok. 8,5 tysiąca metrów kwadratowych. Mimo to, zdaniem polskiego rządu budowa nowego portu jest konieczna, gdyż nie może pełnić funkcji dużego portu przesiadkowego. Przepustowość lotniska w Warszawie jest na wyczerpaniu i w następnych latach nie będzie w stanie go obsłużyć.
- Według mnie Centralny Port Komunikacyjny nie wpisuje się dobrze w sytuację na polskim niebie. Światowe trendy pokazują, że coraz większy nacisk kładziony jest na decentralizację. Ludzie wolą podróżować w sposób określany jako point-to-point, czyli z jak najbliższych, lokalnych lotnisk. Poza tym przy tworzeniu tego projektu, nie wzięto pod uwagę możliwości rozbudowy Okęcia, bo powszechnie uważano, że nie ma na to miejsca. Inna sprawa, że trudno mi sobie wyobrazić, by ten projekt został zrealizowany zgodnie z planem, czyli do 2027 roku. Jest to po prostu za duża inwestycja i jej przydatność powinna zostać jeszcze dokładnie zanalizowana - uważa Furgalski.
Innego zdania jest jednak Gościniarek, który uważa, że powstanie CPK jest jak najbardziej potrzebne. - Jeśli spojrzymy na wyniki przewozowe i rozwój rynku lotniczego, to potwierdzają słuszność koncepcji budowy CPK. Nie będzie to jednak, tak jak uważają niektórzy, rewolucja. Będzie to przeniesienie lotniska do większej, wygodniejszej lokalizacji. Czyli raczej ewolucja rynku lotniczego w Polsce. Zarządca Lotniska Chopina dramatycznie szuka możliwości zwiększenia przepustowości. Według mnie nawet na pół roku przed otworzeniem CPK na Okęciu mogą być realizowane modernizacje i inwestycje, które pozwolą w sposób niezakłócony prowadzić obsługę pasażerów na tym lotnisku do końca jego funkcjonowania. I to będzie konieczność operacyjna - przewiduje.
Co z lotniskiem w Radomiu?
Jedynym portem lotniczym w Polsce, które nie zanotowało wzrostu w 2018 roku jest ten w Radomiu. Lotnisko świeci pustkami od 29 października 2017 roku. Tego dnia działalność zakończyła tam linia SprintAir, która jako jedyna wówczas operowała z tego portu na regularnych trasach.
W 2017 roku Radom obsłużył zaledwie 9903 pasażerów.
W przyszłości ma to być znacznie więcej. PPL 1 stycznia 2019 r. zamknęło lotnisko dla samolotów cywilnych, co jest pierwszym krokiem, umożliwiającym faktyczne rozpoczęcie działań inwestycyjnych. Ponowne uruchomienie planowane jest na początek 2020 roku. Ze wstępnych szacunków wynika, iż w pierwszej fazie modernizacja pochłonie ok. 425 mln zł, a docelowo nawet 1 mld zł.
- Port lotniczy w Radomiu został przedstawiony mieszkańcom jako okno na świat, dla mnie to jednak okno z wybitą szybą. Bo jest to przede wszystkim spore obciążenie dla budżetu miasta, a po drugie nie ma zapotrzebowania na lotnisko w tym rejonie. Przewoźnicy nie chcą otwierać tam połączeń, nie ma też zainteresowania ze strony pasażerów. Nie wydaje mi się dobrym pomysłem przeniesienie do Radomia tanich linii i czarterów z lotniska Chopina. Mieszkańcom Warszawy raczej nie spodobałoby się, gdyby np. ich podróż do Radomia trwała dłużej niż lot z Radomia do Grecji - zaznacza Furgalski.
Gościniarek natomiast uważa, że ponowne otworzenie radomskiego portu pozwoli odciążyć Lotnisko Chopina i da większy wybór przewoźnikom, którzy w przyszłości zostaną zmuszeni do opuszczenia Okęcia. - Według zarządu PPL, część ruchu z lotniska Chopina ma zostać przeniesiona do Radomia. Na razie są to ambitne, ale tylko plany. Idea przeniesienia części ruchu jest słuszna i ma na celu zdobywanie przepustowości dla najcenniejszego dla Chopina ruchu lotniczego. Ale to, czy połączenia z Warszawy przeniosą się do Radomia, zależy już od przewoźników. Dlatego ja patrzę na Radom jako na alternatywę, a nie przymus dla przewoźników - stwierdza.
Autor: Krzysztof Krzykowski / Źródło: tvn24bis.pl