Na proponowanych zmianach straci maksymalnie kilkanaście procent, ale zdecydowana większość naszych widzów albo na nich zyska, albo te zmiany będą niezauważalne z perspektywy ich budżetu - ocenił na antenie TVN24 dr Marcin Kędzierski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Z kolei główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju Sławomir Dudek podkreślił, że za zmiany z Polskiego Ładu zapłacą "osoby aktywne zawodowo, być może osoby produktywne".
- Nowy Ład to kolejny transfer do emerytów, bo jest powiedziane, że na tej kwocie wolnej zyskają emeryci, to jest też transfer do osób nieaktywnych zawodowych, też są rozwiązania w zakresie polityki rodzinnej. Oczywiście też są rozwiązania w postaci obniżenia klina podatkowo-składkowego w ramach tej kwoty wolnej - wymieniał główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju Sławomir Dudek.
"Zapłacą za to osoby aktywne zawodowo"
Jak ocenił, "zapłacą jednak za to osoby prowadzące działalność gospodarczą, osoby zarabiające powyżej średniej krajowe, osoby z tak zwanej klasy średniej".
- Mimo tego, że mamy to przesunięcie i zapłacą za to osoby aktywne zawodowo, być może osoby produktywne, to i tak ten plan się nie domyka, bo rząd mówi, że trzeba na niego wydać w przeciągu kolejnych lat 650 miliardów złotych, ponad 70 miliardów złotych rocznie - mówił.
Przypomniał, że obietnice PiS dotyczące programu 500 plus miało sfinansować uszczelnianie VAT-u.
- Ono do tej pory daje do budżetu dochody w wysokości 22-24 mld złotych, to nawet nie finansuje programu 500 plus. Zapłacimy to w podatkach - ocenił.
Ekspert zauważył też, że jest "duża niewiadoma w przypadku składki zdrowotnej w przypadku umowy o pracę".
- Wiemy że większą zapłacą prowadzący działalność gospodarczą, ale nie wiadomo, co z umową o pracę. To jest bardzo niejasne. Czy ona rzeczywiście nie będzie odliczana od podatku dochodowego? Wtedy to jest 9 proc. nowego podatku, czyli z jednej strony kwota wolna 30 tysięcy, ale nowa składka zdrowotna, nieodliczana od podatku 9 proc., wtedy ten rachunek jest zupełnie inny - mówił.
Dudek ocenił, że "to jedno wielkie niedomówienie, warte miliardy złotych."
Kędzierski: większość zyska
- Na proponowanych zmianach straci maksymalnie kilkanaście procent, ale zdecydowana większość naszych widzów albo na nich zyska, albo te zmiany będą niezauważalne z perspektywy ich budżetu - ocenił dr Marcin Kędzierski z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
- Jeżeli chodzi o samorządy, te największe miasta nie stracą, oni sobie policzyli spadek podatków z tytułu podwyższonej kwoty wolnej, jednak ci najbogatsi, zamieszkający duże miasta, zapłacą wyższy podatek i proporcjonalnie więcej trafi do kasy Poznania, Warszawy, czy Krakowa. To może być problem rzeczywiście dla tych mniejszych miejscowości i trzeba zastanowić się, jak je wesprzeć - mówił.
- Natomiast patrząc na to, co stało się podczas pandemii, że często osoby najlepiej zarabiające, sytuowane, często mogły pracować zdalnie i nie ryzykować zdrowiem i życiem i w ostatnich latach otrzymywało nieuzasadniony w dużej mierze przywilej w postaci możliwości korzystania z tych 50 proc. kosztów uzyskania przychodów i przy takiej konstrukcji składka zdrowotna dawała ogromne preferencje ekspertom, wszystkim profesjonalistom, że dzisiaj w tej dobie postpandemicznej możemy się częścią tego dochodu podzielić - podkreślił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock