Priorytetem jest stworzenie taniego, efektywnego, powszechnego i przyjaznego oszczędzającym systemu gromadzenia kapitału na cele emerytalne – mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. Jego zdaniem uruchomienie Pracowniczych Planów Kapitałowych będzie też korzystne dla pracodawców, bo w większym stopniu może związać pracownika z firmą. – Nie jest to bez znaczenia, biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku pracy – mówi Paweł Borys.
W rozmowie z Reginą Skibińską, szef PFR wyjaśnił, że "celem Pracowniczych Planów Kapitałowych nie jest rozwiązanie wszystkich bolączek systemu emerytalnego, ale różnorodność rozwiązań emerytalnych dla Polaków". Jego zdaniem PPK nie są konkurencją dla I filaru (czyli emerytur wypłacanych z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych), ale stanowią "propozycję dodatkowego zabezpieczenia na przyszłość".
Problem niskich świadczeń
Szczególnie ważne ma to być, dla osób, które w przyszłości będą miały niskie świadczenia.
"Osoby, które mają dziś mniej niż 40 lat i nie miały wyliczonego kapitału początkowego w ZUS po reformie z 1999 roku, będą miały niskie emerytury - ich świadczenia spadną z 55 proc. do średnio około 30 proc. ostatnich wynagrodzeń" – powiedział prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
Paweł Borys uważa, że po reformie Otwartych Funduszy Emerytalnych, przeprowadzonej w 2013 roku przez rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, system emerytalny "stoi na jednej nodze", czyli emeryturach wypłacanych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Druga noga systemu emerytalnego
"PPK mają zbudować drugą nogę" – podkreślił Borys.
Szef PFR zauważa, że "przy takiej strukturze demograficznej nie będzie nas stać na podnoszenie emerytur w I filarze, gdyż spowodowałoby to istotne obciążenie osób, które pracują, czyli naszych dzieci". Rozwiązaniem ma być właśnie dobrowolne i powszechne oszczędzanie na jesień życia. Zdaniem Pawła Borysa "to element solidarności międzypokoleniowej".
Czym są Pracownicze Plany Kapitałowe?
Do Pracowniczych Planów Kapitałowych będą zapisywani wszyscy pracownicy, którzy jednak będą mieli możliwość rezygnacji z udziału w programie. Rząd przygotował listę zachęt do pozostania w programie. Na początek dostaniemy 250 złotych składki powitalnej, a co roku państwo dorzuci do naszych oszczędności 240 złotych.
Na oszczędności złożą się pracodawca i pracownik. Szef będzie musiał płacić składkę podstawową w wysokości 1,5 proc. wynagrodzenia, a pracownik - 2,0 proc. Oszczędzać będzie można więcej - składka pracodawcy może wzrosnąć o dodatkowe 2,5 proc. wynagrodzenia, a pracownik może odkładać w sumie nawet 4 proc. pensji.
Program ma być realizowany etapami. Pracodawcy, zatrudniający minimum 250 osób, będą zobowiązani utworzyć PPK od 1 stycznia 2019 roku. Ci, którzy zatrudniają co najmniej 50 osób dołączą do programu w lipcu przyszłego roku. Zatrudniający minimum 20 osób, będzie zobowiązany utworzyć PPK od 1 stycznia 2020 roku. Ostatnia grupa dotknięta zmianami to pracownicy zatrudniający minimum jednego pracownika - ci założą PPK od 1 lipca 2020 roku.
PPK są skierowane do 11,4 mln osób, jednak - zakładają autorzy projektu ustawy - do programu przystąpi 8,6 mln Polaków.
Autor: sta / Źródło: Rzeczpospolita, tvn24bis.pl