Tegoroczne Noble z ekonomii są moim zdaniem niesamowite. Nie słyszałem do tej pory, żeby ktoś gdzieś na świecie wręczył nagrodę dwóm osobom (trzeciego Hansena pomijam, bo jest niekontrowersyjny), które nie dość, że razem nie współpracowały, to jeszcze doszły w danym temacie do zupełnie różnych wniosków, z których ten późniejszy w dużej części obalał ten wcześniejszy.
Eugene Fama w latach sześćdziesiątych opracował teorię rynku efektywnego. To jeden z filarów działania giełd. Do dziś często mówimy, że „rynek coś zdyskontował”, że coś „jest już w cenach”. To codzienne przejawy działania właśnie tej teorii, która mówi, że na wycenę aktywów na rynku wpływają wszystkie informacje, które tych aktywów fundamentalnie dotyczą. Czyli mówiąc inaczej rynek bardzo szybko „wycenia” wszystko, co dotyczy danych akcji, walut, czy surowców. W związku z tym inwestor nie ma szans „wygrać” z rynkiem. To z kolei oznacza, że wszelkie aktywne fundusze inwestycyjne pobierające wysokie prowizje i obiecujące, że zarobią więcej niż średnia na rynku też nie mają sensu. Fama w ten sposób dał podwaliny pod rynek funduszy pasywnych, które po prostu odwzorowują strukturę rynku bez aktywnego inwestowania i, co kluczowe, bez związanych z tym prowizji za zarządzanie. W funduszach pasywnych jest dziś na świecie ulokowanych 7 bilionów dolarów i to na pewno jest zasługa Famy. Zwolennicy likwidacji OFE też pewnie mogą podpierać się tym, co Fama pisał blisko 50 lat temu. Tyle, że Fama doszedł też do wniosku, że skoro rynek dyskontuje wszystkie informacje, a inwestor na tym rynku posiadający te informacje zachowuje się racjonalnie, to nie do pomyślenia są bańki spekulacyjne, bo to przecież nieracjonalne.
Jak oczywiście wiemy bańki spekulacyjne na giełdach się zdarzają, są nawet przyczynami kryzysów finansowych. To w tym kontekście Shiller już w latach 80-tych „poprawił” teorię Famy. Shiller był zwolennikiem podejścia behawioralnego, mówiącego o tym, że inwestor podejmuje decyzje także pod wpływem emocji, a więc często są one nieracjonalne. Właśnie taka rynkowa nieracjonalność prowadzi do sporych wahań i do baniek spekulacyjnych na rynkach akcji czy też nieruchomości.
I Shiller i Fama są aktywnymi komentatorami rzeczywistości do dzisiaj i często ze sobą się nie zgadzają. Mają zupełnie inne poglądy na przykład na politykę Obamy, czy amerykańskiego FEDu. Teraz dostali wspólną nagrodę.
Lubię myśleć o tegorocznych Noblach ekonomicznych jak o podkreśleniu faktu, że nauka dotycząca ludzi i ich zachowań musi ewoluować tak samo, jak zmieniają się ludzkie zachowania. Fama w 1965 miał rację, a w 1981 w pewnej części już jej nie miał, bo zmieniła się rzeczywistość. Ale inne elementy tego, co napisał w 1965 nadal są niepodważalnym fundamentem myślenia o rynkach. Wskazanie błędów w czyimś rozumowaniu sprzed lat nie oznacza odrzucenia całości obowiązującej do tej pory teorii, a raczej jej uzupełnianie o nowe fakty, potwierdzone nowymi badaniami w nowych warunkach. Dotyczy to też całej masy innych sporów, które są dziś toczone w ekonomii. O to, czy bank centralny powinien „drukować” pieniądze, czy nie powinien ? Czy w ogóle jest w stanie w ten sposób na cokolwiek wpłynąć i co to dokładnie oznacza ? Czy dług publiczny jest szkodliwy, czy w niczym nie przeszkadza ? Czy jeśli jest szkodliwy, to od jakiego poziomu i czy zawsze jest tak samo szkodliwy niezależnie od innych warunków ? Czy wysokie i progresywne podatki służą gospodarce, czy jej szkodzą ? Czy płaca minimalna zwiększa bezrobocie, czy jednak w specyficznych warunkach potrafi je zmniejszać ? We wszystkich tych sporach ich strony często atakują się w sposób zajadły i dość ślepy, trzymając się kurczowo swoich ideologii i dogmatów i nie patrząc na ogólnodostępne dane empiryczne. Może Nobel dla Shillera i Famy to wskazówka, że nic nie jest czarno-białe, żadna teoria ekonomiczna nie jest jedynie słuszna od początku do końca i wszystkie podlegają stopniowym przekształceniom, a dyskusja ekonomiczna nie powinna polegać na wzajemnym przekrzykiwaniu się zwolenników chociażby Keynesa i Hayeka (tak jak to ma obecnie miejsce w USA w przypadku Demokratów i Tea Party). Może chodzi o to, żeby się aż tak nie kłócić, bo nadmiar kłótni jest nieracjonalny, zwiększa koszty i zmniejsza efektywność :)
Okej, rozmarzyłem się. Oni dostali tego Nobla po prostu za „empiryczną analizę cen aktywów”.
Autor: Rafał Hirsch
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA | Solis Invicti CC-BY-SA