W Ministerstwie Sprawiedliwości toczą się prace nad wprowadzeniem tzw. alimentów podstawowych; wyliczane byłyby według specjalnego wzoru uwzględniającego przeciętne koszty utrzymania dziecka w Polsce - informuje środowy "Fakt".
Jak podkreśla gazeta, resort chce, by takie postępowanie o alimenty podstawowe trwało kilka dni.
- Będziemy je wyliczać według specjalnego algorytmu, na podstawie rzeczywistych kosztów utrzymania dziecka. Co więcej, będą one podnoszone co roku proporcjonalnie do wzrostu cen w sklepach i innych kosztów życia - mówi w rozmowie z "Faktem" Zbigniew Ziobro. Jak zaznacza, celem jest to, by ubiegający się o alimenty "dostali je możliwie szybko i bez sądowej mitręgi". - Można powiedzieć – z automatu. Za chleb, buty czy zeszyty do szkoły trzeba przecież od razu płacić, nie da się czekać. Stracą być może sprytni prawnicy, którzy sprawy o przyznanie alimentów przeciągają w nieskończoność - mówi gazecie Ziobro i dodaje, że "nie zamknie to drogi rodzicom, którzy będą chcieli uzyskać wyższe niż podstawowe alimenty". - Będą mogli ich dochodzić w sądzie, ale muszą się liczyć z tym, że to potrwa - dodaje minister.
Ile?
"Fakt" zaznacza, że MS nie ujawnia w tym momencie, ile wyniosłyby alimenty podstawowe. "Nie będzie jednak łatwo to ustalić, bo inne są koszty utrzymania małego dziecka, inne nastolatka, a jeszcze inne - np. dziecka niepełnosprawnego. I to urzędnicy będą musieli wziąć pod uwagę" - zaznacza. Według informacji dziennika otrzymanych od szefa resortu sprawiedliwości po wprowadzeniu w zeszłym roku nowego prawa alimentacyjnego, liczba płacących alimenty wzrosła dwukrotnie. Z kolei liczba osób wpisanych do rejestru dłużników alimentacyjnych spadła od marca z prawie 2,5 tys. do 600 we wrześniu. Radykalnie zmniejszyła się też kwota zaległości alimentacyjnych – ze 180 do 106 mln zł.
Autor: msz//bgr / Źródło: PAP, Fakt
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock