- Kierując się odpowiedzialnością za budżet państwa, sytuację finansów i za los polskich obywateli, myśląc o godności polskich obywateli, rząd zdecydował, że w przyszłym roku minimalne wynagrodzenie będzie wynosiło 2 tys. złotych - powiedziała premier Beata Szydło na wtorkowej konferencji prasowej. "To zaskakująco wysoka podwyżka" – uważa Konfederacja Lewiatan.
Rząd przyjął we wtorek propozycję wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2017 r. na poziomie 2 tys. zł. To wyższa kwota, niż proponowało MRPiPS. Oznacza to, że polski obywatel na rękę otrzyma ok. 1459, 47 zł. W tym roku płaca minimalna wynosi 1850 zł (na rękę ok. 1355 zł).
- W Polsce jest sytuacja, w której rozwarstwienie następuje bardzo szybko, są grupy bardzo dobrze zarabiające, rośnie średnie wynagrodzenie, (...) ale jest ogromna ilość tych pracowników, którzy mają bardzo niskie wynagrodzenia, którzy za otrzymywane wynagrodzenia nie są w stanie utrzymać rodziny - powiedziała premier. Jak dodała, jej rząd od początku wskazywał, że priorytetem jest godne życie Polaków.
Związki zawodowe i organizacje pracodawców reprezentowane w Radzie Dialogu Społecznego nie porozumiały się wcześniej, co do wspólnej propozycji przyszłorocznej płacy minimalnej.
Teraz podana dzisiaj propozycja rządu będzie negocjowana ze stroną społeczną i dopiero po osiągnięciu porozumienia wprowadzona.
Minister finansów Paweł Szałamacha podczas tej samej konferencji ogłosił, że na koniec 2017 roku będziemy mieć do czynienia z bezrobociem rejestrowanym na poziomie 8,1 proc.
Pracodawcy zaskoczeni
Zaskoczenia decyzją nie kryje środowisko pracodawców.
- Tak wysoki wzrost płacy minimalnej z 1850 zł do 2000 zł może być bardzo niekorzystny dla mikrofirm, które są zwykle mniej efektywne, a średnie wynagrodzenie w nich niewiele przekracza 50 proc. płacy w dużych firmach, a jednocześnie jest tylko trochę wyższe niż płaca minimalna. Dla 96 proc. mikrofirm wysoka podwyżka płacy minimalnej będzie problemem i skłoni przynajmniej część z nich do przejścia do szarej strefy – mówi dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.
Brzemienne w skutkach
Zdaniem pracodawców, tak znaczne podniesienie płacy minimalnej nie będzie istotne dla górnictwa i energetyki, ale ucierpią znacznie branże: hotelarska, gastronomiczna, handlowa i utrzymania czystości.
Eksperci Lewiatana przestrzegają, że wzrost płacy minimalnej przyczyni się także do podwyższenia pozostałych wynagrodzeń w firmach, ponieważ trzeba będzie zachować odpowiednie proporcje między wynagrodzeniami, kwalifikacjami i wydajnością pracowników.
Może to poskutkować presją na wydajność, redukcję zatrudnienia oraz rezygnację z tych pracowników, którzy mają niskie kwalifikacje. Ucieczka do szarej strefy wydaje się być także realna.
Kolejną kwestią, na którą zwraca uwagę Lewiatan jest zróżnicowanie regionalne.
"Na przykład, we wschodnich regionach kraju wynagrodzenia są o wiele niższe. Płaca minimalna w jednych będzie stanowiła zaledwie 30 proc. średniej, a w innych ponad 60 proc. W tych ostatnich można się spodziewać zmniejszenia zatrudnienia osób o niskich kwalifikacjach albo ucieczki do szarej strefy" - argumentują eksperci Konfederacji Lewiatan.
Wachlarz propozycji
Trzy centrale związkowe 19 maja przyjęły wspólne stanowisko w sprawie wskaźników wzrostu wynagrodzeń w 2017 r. i minimalnej płacy.
Zgodnie z nim wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2017 r. miałby wynieść nie mniej niż 6,5 proc. - czyli do 1970,25 gr.
Pracodawcy nie uzgodnili wspólnego stanowiska, zaproponowali ustawowy wzrost płacy minimalnej - o 12 zł, czyli do kwoty 1862 zł. Konfederacja Lewiatan proponowała z kolei 1900 zł. Dlatego należy spodziewać się, że przedsiębiorcy będą protestowali w związku z nową propozycją rządu.
Propozycja rządu wyniosła 1920 zł, jednak związki zawodowe wymagały więcej. Tyle też wynosiła suma, nad którą debatował rząd. Rozporządzenie Rady Ministrów reguluje, że ma on prawo, by zmienić to arbitralnie bez porozumienia ze związkami zawodowymi, jeśli te nie osiągnęły żadnego porozumienia.
Autor: ag/gry / Źródło: tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24