Ministrowie konstytucyjni i sekretarze stanu mają przekazać swoje nagrody do Caritasu. Jak poinformowała w sobotę na Twitterze Beata Mazurek, rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości, "będą konsekwencje dla tych, którzy tego nie zrobią".
"W sprawie nagród sprawa jest oczywista i jasna: mają być zwrócone do połowy maja" - dodała Mazurek.
Wynika z niej, że nagrody otrzymali konstytucyjni ministrowie (od 65,1 tys. zł rocznie do 82,1 tys. zł), ale także ministrowie zatrudnieni w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (od 36,9 tys. zł rocznie do 65,1 tys. zł) oraz była premier Beata Szydło (65,1 tys. zł).
"Należały się"
Decyzji o przyznaniu nagród w marcu broniła ówczesna premier.
Pod nieobecność premiera Mateusza Morawieckiego, Szydło zabrała głos przed głosowaniem w sprawie wniosku o odrzucenie informacji szefa MSZ na temat polityki zagranicznej. Odniosła się w nim do kwestii nagród dla ministrów rządu PiS, która - w jej ocenie - stała się "hucpą urządzaną przez polityków opozycji".
- Tak, rzeczywiście, ministrowie, wiceministrowie w rządzie PiS otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę i te pieniądze się im po prostu należały - mówiła Beata Szydło.
Nagrody zostaną oddane
W opublikowanym 26 marca wywiadzie dla wPolityce.pl Jarosław Kaczyński skomentował sposób, w jaki w Sejmie nagród broniła była premier Beata Szydło.
- Bardzo się cieszę, że wystąpiła w Sejmie i gratuluję jej tego. Z powodu ataku alergii nie mogłem tam być, ale chętnie bym tego wysłuchał, bo pamiętam, jak to się działo, kiedy była premierem. Wtedy od czasu do czasu ta spokojna, wyważona i dobra osoba tak troszkę pokazywała pazurki. I też przed tym wystąpieniem powiedziałem jej: pokaż proszę pazurki - mówił Kaczyński. Pytany o to, czy "można bronić tych nagród" prezes PiS stwierdził, że "trzeba".
W ten czwartek Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej zapowiedział jednak, że "ministrowie konstytucyjni i sekretarze stanu, którzy są politykami zdecydowali się na przekazanie swoich nagród - tutaj terminem będzie połowa maja - na cele społeczne do Caritasu".
Ponadto prezes PiS zapowiedział złożenie do Sejmu projektu ustawy obniżającej pensje poselskie o 20 procent. Dodatkowo - jak dodał Kaczyński - mają zostać "wprowadzone nowe limity obniżające" dla wójtów, burmistrzów, prezydentów, marszałków i starostów, a także dla ich zastępców.
Na konferencji stwierdził też, że nie ingerował w przemówienie Szydło w Sejmie.
- O żadnych pazurkach nie mówiłem, natomiast i tak wiedziałem, że pani premier będzie w tej sprawie mówiła. Ale jeżeli chodzi o to, co będzie konkretnie mówiła, to tutaj już to była jej decyzja. Chciałem jednak powiedzieć, że miała prawo do tego, żeby się bronić i broniła się - zaznaczył lider Prawa i Sprawiedliwości. - Społeczeństwo tego nie zaakceptowało i myśmy to przyjęli do wiadomości - mówił Kaczyński.
Zobacz całe wystąpienie byłej premier:
Co sądzą Polacy?
Autor: mb / Źródło: tvn24bis.pl