To nie były nagrody wynikające z kodeksu pracy. Nie wiemy zupełnie, co to były za świadczenia. To były drugie pensje, żeby uzupełnić wynagrodzenia politykom Prawa i Sprawiedliwości - mówił w programie "Tak jest" poseł Platformy Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Z kolei Karol Rabenda stwierdził, że to, w jaki sposób nagrody zostaną przekazane instytucjom charytatywnym "nie ma znaczenia". - Liczy się gest - podkreślił wiceprezes Porozumienia.
Goście programu "Tak jest" w TVN24 komentowali sprawę nagród, które według zapowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, ministrowie mają zwrócić do Caritasu. Krzysztof Brejza podkreślił, że nagrody były wypłacane nielegalnie. - Są to świadczenia nienależne. Ministrowie przekazują część środków finansowych, by odkupić winę chciwości i pazerności - mówił Brejza w programie Andrzeja Morozowskiego.
Zdaniem polityka Platformy, nagrodzeni ministrowie powinni zwrócić pieniądze tylko do budżetu państwa. - Mogą przelać na numer konta, z którego szły pieniądze. Kolejna opcja to przekazanie (pieniędzy-red.) do depozytu sądowego. Tak rozwiązuje się problem świadczeń nienależnych. Pieniądze są zabezpieczone do rozstrzygnięcia sprawy w przyszłości - przekonywał.
- My wyegzekwujemy zwrot tych bezprawnie pobranych do budżetu państwa pieniędzy, chociażby poprzez Prokuratorię Generalną, która stoi na straży interesów Skarbu Państwa. Ministrowie PiS będą dwukrotnie płacić za swoją chciwość - stwierdził Brejza.
"Drugie pensje"
Poseł PO pokazywał na antenie pismo od Pawła Szrota, zastępca szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
- To nie były nagrody kodeksowe, ponieważ nie był to artykuł 105. Kodeksu pracy. Tak pisze pan minister Paweł Szrot. W związku z czym nie wiemy zupełnie, co to były za świadczenia. To były takie dodatkowe drugie pensje, żeby uzupełnić wynagrodzenia politykom PiS - mówił Brejza.
Artykuł 105 kodeksu pracy mówi o tym, że "pracownikom, którzy przez wzorowe wypełnianie swoich obowiązków, przejawianie inicjatywy w pracy i podnoszenie jej wydajności oraz jakości przyczyniają się szczególnie do wykonywania zadań zakładu, mogą być przyznawane nagrody i wyróżnienia”.
- Zgodnie z kodeksem pracy nie można nagrodzić kogoś, skoro on nie wie, że jest nagradzany - powiedział Brejza. - To jest problem również wojewodów, którym wprowadzono system drugich pensji, wicewojewodów, członków gabinetu politycznego. My nie wiemy, ile pseudo-nagród ci ludzie dostali - dodał.
Odmawiają odpowiedzi
- Dostałem odpowiedź od ministra infrastruktury, z której wynika, że szef gabinetu politycznego, radny PiS-u, dostał 30 tysięcy złotych nagrody. A to jest kłamstwo. Dopiero po dopytaniu dlaczego zostałem okłamany, okazało się, że był drugi fundusz nagród. I pan radny PiS-u, młody działacz, który zarabia ponad 20 tysięcy złotych, dostał jeszcze 80 tysięcy z drugiego funduszu - mówił dalej Brejza i dodał: - Niektóre ministerstwa odmawiają odpowiedzi, twierdząc, że nie mogą udzielić odpowiedzi, ile członkowie gabinetów politycznych otrzymali tych pseudo-nagród.
Wtórna dyskusja
Karol Rabenda, wiceprzewodniczący partii Porozumienie, pytany czy ministrowie powinni zwrócić nagrody do Caritasu czy do budżetu państwa, odparł, że jest to "dyskusja wtórna".
- Kwestia podstawowa jest taka, że jest decyzja o tym, żeby przekazać te pieniądze na cel charytatywny. Tutaj padło akurat na Caritas. Nie wiem, czy to będzie tylko ta instytucja, czy też ministrowie zdecydują się przekazać to na inne instytucje charytatywne. A to, w jaki sposób one gdzieś tam zostaną przekazane, darowane tym instytucjom to chyba nie ma znaczenia. Liczy się gest. Pan poseł (Brejza - red.) wymienił szereg dziwnych wątpliwości, ale ja nie widzę tu problemu - mówił Rabenda.
Autor: tol / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: P. Tracz / KPRM