Jesienne tarcze są dziurawe. Nadal nie obejmują wszystkich, których rząd zamknął – podkreślił w TVN24 Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. Dlatego dopomina się o przyspieszenie prac nad rozszerzeniem wsparcia o firmy, które zanotowały spadek obrotów o co najmniej 70 procent bez względu na kody Polskiej Klasyfikacji Działalności.
Od soboty, 27 lutego obowiązują dodatkowe restrykcje w województwie warmińsko-mazurskim. Zakładają one zamknięcie kasyn stacjonarnych, basenów, kin, teatrów, muzeów oraz galerii handlowych, poza sklepami spożywczymi, z chemią, aptek, fryzjerów czy pralni. Ponadto wprowadzony został zakaz prowadzenia usług hotelarskich, z wyjątkami dotyczącymi między innymi lekarzy, wojskowych, dyplomatów.
- To dobrze, że rząd przyjął opcję regionalną, a nie zamykania całej Polski, ale proszę zwrócić uwagę, że zamknięto województwo, gdzie jest najwięcej zakażeń, ale nie zniesiono restrykcji tam, gdzie jest ich mniej. A są takie województwa na południu Polski, gdzie można by było akurat odmrozić więcej – ocenił Adam Abramowicz.
Jak przypominał, "zasada, którą rząd ogłosił w listopadzie, że tam, gdzie są zarażenia - zamykamy, tam gdzie ich nie ma - odmrażamy, jest zasadą zrozumiałą dla przedsiębiorców". - Tam były też wyznaczone parametry, kiedy odmrażamy, kiedy zamykamy. Teraz zamknięto i przedsiębiorcy nie dowiedzieli się, kiedy ich odblokują, na przykład przy jakiej liczbie zarażeń znowu będą mogli wrócić do pracy – zauważył rzecznik MŚP.
Pomoc dla zamkniętych branż
Jak dodał, drugim aspektem jest pomoc dla firm. - Razem z takim komunikatem, że jest zamknięta gospodarka powinien iść komunikat, jakie są rekompensaty w związku z tym zamknięciem – podkreślił Abramowicz.
Jego zdaniem "będzie dosyć duże zamieszanie, bo te tarcze są tak skonstruowane, że obejmują firmy zamknięte po Polskiej Klasyfikacji Działalności". - Tutaj są raz otwarte, raz zamknięte, dwa tygodnie otwarte, dwa tygodnie zamknięte, nie wiem, w jaki sposób teraz podejdzie rząd do tego, ale na pewno powinna to być zasada, że każdy, kto jest zamknięty poprzez decyzję rządu, powinien rekompensatę – stwierdził gość TVN24.
W ocenie rzecznika MŚP "jesienne tarcze są dziurawe". - Nadal nie obejmują wszystkich, których rząd zamknął. Dopominam się od kilku miesięcy, żeby włączyć do tych PKD także wszystkich, którzy mają spadek obrotów 70 procent i więcej, dlatego że poprzez PKD nie da się określić wszystkich zamkniętych. To nie jest klasyfikacja, która może umożliwić taką operację – powiedział. Adam Abramowicz w tym miejscu zwrócił uwagę m.in. na sytuację sklepików szkolnych, aptek w szpitalach, branży ślubnej i współpracujących z nią branż.
- Mam nadzieję, że premier Gowin, który obiecał pracę nad tym rozwiązaniem, przyspieszy te prace. Zwłaszcza teraz, kiedy się okazuje, że być może będą zamykane kolejne województwa. Nie możemy za długo czekać, bo komornicy pukają do drzwi przedsiębiorców – zaznaczył rzecznik MŚP.
15 lutego na ręce wicepremiera i ministra rozwoju, pracy i technologii Jarosława Gowina trafiła petycja z postulatem m.in. przyznania prawa do pomocy z tarczy 6.0 i 2.0 przedsiębiorcom, notującym spadek obrotu co najmniej 70 procent bez względu na PKD.
Abramowicz zwrócił uwagę, że "przedsiębiorcy są gotowi pracować w reżimie sanitarnym". - Udowodnili to już wielokrotnie, zainwestowali duże pieniądze w urządzenia, w środki zabezpieczające i w procedury. Dlatego trzeba odmrażać gospodarkę tam, gdzie się tylko da, a jeżeli już rzeczywiście trzeba zamykać, to najlepiej na bardzo krótko – wskazał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock