Jest to stresujący moment i moment, który na gościach też robi duże wrażenie – bardzo negatywne. Nie chcemy powtarzać słów, które się tutaj słyszy – przyznał w TVN24 Andrzej Dowgiałło, właściciel sieci hoteli na Warmii i Mazurach, a także wiceprezes Warmińsko-Mazurskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej. Od soboty hotele w województwie warmińsko-mazurskim zostały ponownie zamknięte. Dowgiałło podkreślił, że "straty są bardzo duże".
Andrzej Dowgiałło zwrócił uwagę, że rozporządzenie zostało opublikowane w piątek w późnych godzinach wieczornych - na około cztery godziny przed wejściem w życie lockdownu. - Żadne cztery godziny nie wystarczają na wyjaśnienie tak skomplikowanej materii, z którą tutaj mieliśmy do czynienia i z którą się zderzyliśmy – stwierdził.
Rozporządzenie wprowadziło m.in. zakaz prowadzenia usług hotelarskich w województwie warmińsko-mazurskim, z wyjątkami dotyczącymi np. lekarzy, wojskowych oraz dyplomatów.
"Trudno było traktować konferencję jako prawo"
Andrzej Dowgiałło przyznał, że "trudno było traktować konferencję nieprecyzyjną, niedokładną, ogólnikową jako wyrocznię i jako prawo, w związku z tym hotele przyjmowały gości". - Ci goście, tak jak i my zostali zaskoczeni tą wersją, bo przypomnę w przeszłości pozwolono nam na zakończenie niejako rozpoczętych dób, a tutaj tak naprawdę nie wiemy, co mieliśmy zrobić – wskazał właściciel sieci hoteli.
Dowgiałło był pytany, co zatem w takiej sytuacji zrobiono z gośćmi przebywającymi w obiektach. - Wykwaterowujemy ich w tej chwili, serwujemy śniadanie do pokoi i dziękujemy za chęć bycia u nas – wyjaśnił.
- Oczywiście jest to stresujący moment i moment, który na gościach też robi duże wrażenie – bardzo negatywne. Nie chcemy powtarzać słów, które się tutaj słyszy. Goście podchodzą do tego ze zrozumieniem i realizujemy rozporządzenie, które od dzisiaj zamyka nam wszystkie hotele i inne usługi na Warmii i Mazurach – powiedział Dowgiałło.
Hotele liczą straty
Właściciel sieci hoteli na Warmii i Mazurach podkreślił, że w związku z nowym rozporządzeniem "straty są bardzo duże". - Musimy troszeczkę się cofnąć, bo myśmy rozpoczęli dwa tygodnie temu działalność, tak jak wszyscy w Polsce. Przygotowanie dużych, średnich obiektów, to są olbrzymie koszty po długiej przerwie, przecież byliśmy zatrzymani na ponad trzy miesiące – tłumaczył.
Dowgiałło wskazał, że "uruchomienie nawet niewielkiego basenu to są koszty, które sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych". - A jeśli basenów jest wiele, to możemy w prosty sposób pomnożyć, jakie to są koszty, pomijając inne koszty: zaopatrzenia, uruchomienia obiektów, ogrzania – dodał.
- Są to potężne koszty, które w przypadku naszej grupy sięgają około 400 tysięcy złotych, które wydaliśmy. Natomiast nie liczymy tego, co zaplanowaliśmy w sensie przychodów - już nie mówimy zysków - i są to przychody bardzo istotne dla działania w tej sytuacji, dla naszej grupy i dla wszystkich hotelarzy, którzy się przygotowali w bardzo precyzyjny, dokładny sposób, zgodnie ze wszystkimi zasadami sanitarnymi, do swojej działalności – podkreślił gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock