Mnóstwo przedsiębiorstw tej pomocy nie otrzymało i to, że na dziesięć przedsiębiorstw wymagających pomocy sześć dostało pomoc, to nie jest jeszcze powód do samozadowolenia, bo cztery firmy bez własnej winy albo umarły już albo umierają - powiedział na antenie TVN24 Wojciech Warski z Team Europe. Ocenił, że decyzje rządu dotyczące walki z pandemią "były sterowane marketingowo".
- Cała rozpacz tej sytuacji polega na tym, że postępowania władzy publicznej w czasie tego ostatniego roku były dyktowane tylko w niewielkiej części, a na pewno nie w dominującej części, sytuacją epidemiczną i dobrem bezpośrednim gospodarki, ale były dyktowane bardziej jakimiś potrzebami marketingowymi (..). Te kryteria odmrażania były różne, w zależności od tego, jaki był etap i potrzeba władzy - mówił Wojciech Warski.
"Rząd działa marketingowo"
Zdaniem przedsiębiorcy "władza i politycy mają jakąś cudowną właściwość, niemoc wyobrażania sobie, jak funkcjonuje gospodarka, jak funkcjonują firmy."
- To nie jest tak, że w piątek ogłosimy, że w sobotę zamykamy (gospodarkę - red.) i nie będzie żadnych strat, to nie jest też tak, że jeżeli w sobotę popołudniu albo w niedzielę przed południem zostanie ogłoszone odmrożenie gospodarki, to wszystko ruszy na sto procent od poniedziałku rano - stwierdził.
- Ten rząd udowodnił, że działa marketingowo, dla mnie absolutnie powalające było wyznanie byłego marszałka Senatu (Stanisława Karczewskiego - red.), który stwierdził, że 100 tysięcy Polaków po powrocie z Wielkiej Brytanii nie było testowanych, bo się bano efektu marketingowego. To, że mieliśmy później na Warmii i Mazurach wybuch epidemii i przywleczono tam brytyjską odmianę koronawirusa, to jakoś polityków niespecjalnie wtedy zajmowało - ocenił.
Ekspert dodał, że działania władz "były wypadkową tego, co się w danym momencie w rządzie komuś wydawało".
- W związku z tym nie było żadnych zasad, liczb, o które się opierano. Ile to było po drodze bezsensownych decyzji, o tym żeby zabronić wstępu do lasu, żeby zamknąć jeden rodzaj biznesu, a otworzyć drugi, a na zdrowy rozsądek powinno być dokładnie odwrotnie. Tych zasad nie było i nadal ich nie ma, poruszamy się tylko w świetle liczb określających poziom zakażeń - mówił.
Podkreślił, że jako przedsiębiorca do końca każdego miesiąca musi znaleźć środki na wynagrodzenia, a "trzeba wiedzieć skąd wziąć na to pieniądze, trzeba te pieniądze zarobić".
"Rozwiązanie kulawe i niewystarczające"
Dodał jednak, że "byłby nieuczciwy", gdyby stwierdził ze pakiety pomocowe, zwłaszcza na początku pandemii, nie uratowały wielu firm.
- Już Tarcza Finansowa 2.0 oparta na kodach PKD, które są ciągle dodawane, bo ciągle się okazuje, że o jakiś kodach zapomniano, to jest rozwiązanie, delikatnie mówiąc kulawe i daleko niewystarczające. Przecież to nie jest tak, że jak zamyka się hotel, to straty ponosi tylko hotel, straty ponoszą wszystkie firmy, które dla niego pracowały - ocenił.
- Mnóstwo przedsiębiorstw tej pomocy nie otrzymało i to, że na dziesięć przedsiębiorstw wymagających pomocy (..) sześć dostało pomoc, to nie jest jeszcze powód do samozadowolenia, bo cztery (firmy -red.) bez własnej winy albo umarły już albo umierają - zwrócił uwagę.
Wojciech Warski odniósł się również do zapowiedzi przedstawicieli rządu, według których już w maju miałyby być jeszcze szerzej poluzowane obostrzenia związane z koronawirusem.
- To są swego rodzaju spekulacje, może tak będzie, a może nie, tego nie wiemy. Jest pewną nadzieją to, że coraz więcej Polaków jest zaszczepionych (..), ale z drugiej strony jest dewastacja dużej częściej gospodarki. Są biznesy, które na pandemii skorzystały, ale one nie mogą być przeciwwagą dla tych, które przestały istnieć lub stracą rację bytu - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock