Jesteśmy cholernie daleko od OK w gospodarce – stwierdził prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Jak dodał, stopy procentowe pozostaną bez zmian do połowy 2022 roku i jest zdecydowanie zbyt wcześnie na zacieśnianie polityki pieniężnej.
- Jak na razie w obliczu kolejnej fali pandemii, przedłużonych restrykcji jesteśmy bardzo daleko od przegrzanej gospodarki. Jakby powiedział pewnie Tarantino, cytat z "Pulp Fiction", jesteśmy cholernie daleko od OK w gospodarce – powiedział Glapiński.
W nieco zmienionej wersji słowa te wypowiedział Marsellus Wallace (ang. I'm pretty fuc... far from okay), bohater kultowego już filmu Quentina Tarantino z 1994 roku.
'Wpływ sytuacji epidemicznej istotnie mniejszy"
Glapiński ocenił, że obecna fala pandemii oraz zaostrzenie restrykcji w marcu wpływają bardzo negatywnie na aktywność gospodarczą i bardzo negatywnie na nastroje. - Nie mamy jeszcze danych za marzec, a one dopiero pozwolą ocenić negatywny wpływ kolejnej fali pandemii na aktywność gospodarczą. Dane o wysokiej częstotliwości pokazują, że wpływ sytuacji epidemicznej na gospodarkę jest dzisiaj istotnie mniejszy niż wcześniej. To dotyczy wszystkich krajów. Gospodarki wszystkich państw przyzwyczaiły się trochę do tych warunków pandemicznych i słabiej reagują na kolejne fale pandemii – dodał.
NBP zakłada, że w Polsce będzie realizował się scenariusz optymistyczny, uda się przezwyciężyć pandemię i w lecie nastąpi powrót do normalności.
- Zakładamy, że będzie realizować się scenariusz optymistyczny, pandemia będzie się poddawać, będziemy ją przezwyciężać, w lecie dojdziemy do normalności, koniunktura będzie się poprawiać i wejdziemy na tory wzrostu gospodarczego, i zobaczymy, co będzie dalej. Gdyby było przeciwnie, no to i poluzowanie polityki byłoby możliwe, ale teraz nie ma co o tym mówić – powiedział Glapiński.
Prezes NBP widzi stopy procentowe bez zmian do końca kadencji RPP, czyli do połowy 2022 r., zachowuje możliwość luzowania polityki, choć na razie nie ma takiej potrzeby i wskazuje, że jest zdecydowanie za wcześnie na zacieśnianie polityki monetarnej.
- Odeszliśmy od retoryki sygnalizowania możliwości obniżki, ale ona nadal istnieje, ale jesteśmy bardzo, bardzo daleko od takiej sytuacji. Tak samo bardzo, bardzo daleko, jeszcze dalej jesteśmy od retoryki o podwyższaniu stóp, zacieśnianiu polityki pieniężnej. Sytuacja jest trudna do przewidzenia. Jeśli bym zaryzykował w swoim imieniu (...) to bym przewidywał, (...) że do końca kadencji RPP, to nie jest bardzo odległa perspektywa, stopy pozostaną na niezmienionym poziomie. To by było logiczne, chociaż inflacja może znaleźć się przejściowo powyżej górnego pasma z powodu (... ) szoków podażowych - powiedział.
- Nadal musimy działać tak, by oczekiwane po ustabilizowaniu sytuacji epidemicznej ożywienie gospodarcze było solidne i trwałe. Żebyśmy weszli na (ścieżkę – red.) trwałego, stałego i stabilnego, szybkiego rozwoju gospodarczego. Muszą ruszyć znowu inwestycje, rynek pracy musi pozostać mocny, trwale musi ożywić się konsumpcja. Wtedy będziemy mogli zrezygnować z wydłużania okresu utrzymywania bardzo niskich stóp procentowych. Nie boję się, że zakłócimy tym wzrost gospodarczy. Póki co, w tej chwili jest stanowczo zbyt wcześnie, by w ogóle dyskutować na ten temat, żeby rozważać w ogóle jakiekolwiek zacieśnienie polityki pieniężnej. To byłoby absurdalne, popełnilibyśmy potężny błąd – powiedział.
Dodał, że polityka NBP powinna iść śladami głównych światowych banków centralnych, które nadal zapewniają silną akomodację monetarną.
W trakcie poprzedniej konferencji prasowej miesiąc temu Glapiński sygnalizował stabilizację stóp do końca 2022 r.
"Wszystko zależy od koniunktury"
W piątek Glapiński poinformował, że nie ma obecnie potrzeby mówić o perspektywie luzowania.
- Co do możliwości dalszego łagodzenia polityki pieniężnej. Nie mówimy o niej w tej chwili (..), ale zachowujemy taką gotowość. Wszystko zależy od koniunktury. Po prostu już nie zakładamy, że ta koniunktura się dramatycznie załamie, że pandemia się gwałtownie rozwinie – powiedział prezes NBP.
Dziewięć z 20 ankietowanych przez PAP Biznes przed kwietniowym posiedzeniem RPP ośrodków analitycznych, o trzy więcej niż na początku roku, spodziewa się pierwszych, niewielkich podwyżek stóp procentowych w Polsce w II połowie 2022 r.
Prezes zapewniał w trakcie konferencji prasowej, że RPP nie przeoczy momentu konieczności zacieśnienia polityki pieniężnej, choć to odległa perspektywa.
- Przegrzanie gospodarki jest czymś, co nie jest dyskutowane nawet na korytarzach. Natomiast zapewniam, że obecne kierownictwo NBP i Rady Polityki Pieniężnej nie dopuści do tego, by przegapić moment, kiedy będzie trzeba zacieśniać politykę pieniężną. Ale to jest tak odległa perspektywa, że to jest strata czasu, żeby dyskutować na ten temat – powiedział.
Inflacja
Zastrzegał, że prognozowanie sytuacji gospodarczej na 2022 i 2023 r. obarczone jest bardzo wysoką niepewnością.
Prezes NBP wielokrotnie podkreślał na konferencji, że zbliżające się wzrosty inflacji mają podażowy charakter (ceny energii, wywozu śmieci, pandemia) i znajdują się poza możliwościami oddziaływania polityki pieniężnej.
- Przyspieszenie inflacji w lutym to przede wszystkim efekt wzrostu cen paliw, który jest z kolei związany ze wzrostem cen ropy na rynkach światowych, jest to więc czynnik całkowicie zewnętrzny, niezwiązany z polityką NBP. Mniej więcej dokładnie rok temu mieliśmy dołek cen ropy naftowej i paliw na świecie także w Polsce i w związku z tym poziom, od którego dzisiaj mierzymy wzrost cen oczywiście jest wysoki – powiedział prezes.
- Po drugie, roczny wskaźnik inflacji jest nadal silnie podbijany przez podwyżki cen energii elektrycznej z początku tego roku. Te podwyżki wyraźnie się pojawiły i jest efekt polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Opłaty za emisję dwutlenku węgla oczywiście najsilniej uderzają w nas i to też w żadnym wypadku nie jest związane z polityką pieniężną NBP. Nie jesteśmy w stanie tego ograniczyć – dodał.
Glapiński powiedział ponadto, że we wskaźniku CPI nadal widać wpływ zeszłorocznych podwyżek cen wywozu śmieci.
Wreszcie w kierunku wzrostu inflacji oddziałuje wzrost kosztów funkcjonowania przedsiębiorstw w warunkach pandemii.
- To przede wszystkim wzrost kosztów transportu, przejściowe zakłócenia w sieci dostaw, które bardzo wyraźnie występują. To są wszystko negatywne szoki podażowe, które są niezależne od polityki pieniężnej, ale nie będą też trwale podnosić dynamiki cen, co z naszego punktu widzenia, NBP i RPP, w gospodarce jako całości nie ma nadmiernego popytu – uważa Glapiński.
Długookresowe oczekiwania inflacyjne są w ocenie prezesa mocno zakotwiczone w celu NBP.
- Obserwowane przez nas długookresowe oczekiwania inflacyjne są cały czas mocno zakotwiczone na poziomie zgodnym z celem NBP – powiedział.
- Oczywiście, my patrzymy na wahania tych oczekiwań, ale patrzymy zawsze na przyczyny tych wahań. Ten wzrost cen wywozu śmieci nie ma żadnych przyczyn monetarnych. Podobnie wzrost cen energii elektrycznej – to podatek węglowy Unii Europejskiej. (...) To oczywiście podbija postrzeganą przez ludzi, przez społeczeństwo inflację. Krótkookresowe oczekiwania inflacyjne wzrosną, ale my nie mamy na to żadnego wpływu – dodał.
Jak wskazał prezes NBP, dla przyszłych procesów cenowych krótkookresowe wahania oczekiwań nie mają "żadnego znaczenia".
- Oczywiście, gdyby kiedyś teoretycznie, hipotetycznie, pojawiło się ryzyko nadmiernego trwałego wzrostu inflacji, niesionego przyczynami monetarnymi lub trwale podbitymi oczekiwaniami inflacyjnymi, to NBP będzie temu przeciwdziałał zdecydowanie i szybko – dodał.
Glapiński nie widzi żadnego powodu, żeby zmieniać cel inflacyjny w Polsce.
Źródło: PAP