Koszty wdrażania reformy oświaty kilkakrotnie przekraczają dofinansowanie z budżetu - żalą się samorządy. O sprawie pisze poniedziałkowa "Rzeczpospolita".
Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiadało, że pomoże samorządom przygotować szkoły, wypłacając środki z rezerwy subwencji oświatowej. W tym roku wynosi ona 167,6 mln złotych.
Dotychczas resort edukacji przekazał do realizacji do Ministerstwa Finansów wnioski na 52,7 mln złotych. Zdaniem samorządów pomoc jest jednak zbyt mała.
Jakie wydatki
Tak jest choćby w Gdańsku, gdzie na remonty, głównie łazienek i szatni, zostanie wydane 4,5 miliona złotych, a dodatkowe 7 milionów złotych pochłonie wyposażenie szkół. Tymczasem do samorządu popłynie 156 tysięcy złotych dofinansowania na świetlice i 352 tysięcy złotych na sanitariaty. - To kilkakrotnie mniej niż rzeczywiste potrzeby - mówi w rozmowie z "Rz" Dariusz Wołodźko z gdańskiego magistratu.
Częstochowa dostanie zaś 460 tysięcy złotych. To o około 7,5 miliona złotych za mało w stosunku do szacowanych wydatków. Podobnie jest w Warszawie, gdzie kwota wsparcia wynosi 3,5 miliona złotych, tymczasem wnioskowano o wsparcie rzędu 7 milionów złotych. O zwiększenie części oświatowej subwencji w październiku będzie wnioskował Olsztyn.
Przedstawiciele części samorządów żalą się, że choć remonty już trwają, to środki nie zostały jeszcze wypłacone. Taka sytuacja ma miejsce w Lublinie, który w tym roku zapłaci za wdrażanie reformy około 3,5 miliona złotych. Otrzyma zaś 480 tysięcy złotych na remont sanitariatów, a na świetlice - 325 tysięcy złotych.
Limity
"Rz" wskazuje, że ministerstwo edukacji przyjęło limity dofinansowań. Na doposażenie świetlic przyznawano maksymalnie 25 tysięcy złotych. Limit doposażenia pomieszczeń do nauki w dotychczasowych gimnazjach w meble wyniósł 10 tysięcy złotych. W przypadku remontu sanitariatów gmina mogła wnioskować o maksymalnie 30 tysięcy złotych na jedną łazienkę - czytamy.
Autor: mb / Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: tvn24