Przed Sejmem w Warszawie demonstrują przedsiębiorcy, którzy sprzeciwiają się wprowadzeniu przez rząd podatku handlowego. - Protestujemy dlatego, że w kampanii wyborczej obecna ekipa rządząca głosiła zupełnie inne hasła. To miał być podatek od sklepów wielkopowierzchniowych, które transferują zysk za granicę. A stała się rzecz odwrotna - tłumaczył na antenie TVN24 Biznes i Świat Wiesław Michalak, organizator manifestacji.
Michalak tłumaczył problemy handlowców na swoim przykładzie. - Mam w Poznaniu dwa sklepy (zrzeszone w sieci Lewiatan - red.) i generuję na jednym sklepie niecałe 200 tys. zł, na drugim 900 tys. zł, czyli nie wpadam w próg podatkowy. Ale po wprowadzeniu podatku musiałbym płacić taką samą stawkę jak wielkie firmy - mówił. Podkreślił, że jeżeli z ustawy nie zostanie wykreślony zapis mówiący o tym, że podatkiem zostaną objęci przedsiębiorcy zrzeszeni w sieciach franczyzowych, partnerskich i spółdzielczych to "nie będzie żadnej satysfakcji".
- Oczekujemy wykreślenia tego zapisu. Jeżeli to byłoby przegłosowane w obecnej formie to ja musiałabym wyjść z franczyzy, bo nie jestem w stanie na dwóch sklepach zapłacić, jak obliczyłem, 240 tys. zł podatku rocznie. A jeśli wyjdę z franczyzy to nie mam gazetek, bilbordów, wspólnych akcji zakupowych, promocji i reklamy. Nie mam nic, jestem za słaby - podkreślał Michalak.
Co to za podatek?
Zgodnie z pierwotną propozycją MF, podatek miał mieć dwie zasadnicze stawki. Stawka 0,7 proc. miała obciążać przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln zł. Stawka 1,3 proc. miała być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln zł w tym miesiącu. Inne stawki podatku od sprzedaży miały obowiązywać w soboty, niedziele i święta - 1,3 proc. (dla uzyskujących przychód poniżej 300 mln zł miesięcznie) oraz 1,9 proc. (powyżej tego progu). Projekt przewiduje kwotę wolną od podatku w wysokości 1,5 mln zł miesięcznie. Taką wersję przepisów oprotestowali jednak przedstawiciele polskiego handlu. Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny PIH, która zrzesza polskich kupców, nazwał ją np. projektem o zniszczeniu polskiego handlu.
Będą zmiany
W środę po odbywających się tego dnia konsultacjach dotyczących tego podatku, szef Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego Adam Abramowicz poinformował, że będzie jedna stawka podatku od marketów. Jednocześnie znacznie wzrośnie kwota wolna od podatku.
Jak relacjonował Abramowicz, podczas dyskusji ustalono, że w projekcie zmienione zostaną przepisy dot. franczyzy. - Definicją franczyzy będzie w ustawie znak towarowy w powiązaniu z przepływami kapitałowymi albo przepływem towarów. Była na ten temat dyskusja na sali. Niektórzy mówili, że lepsze jest pierwsze rozwiązanie, drudzy, że lepsze jest drugie. Ministerstwo Finansów wybierze prawdopodobnie jedno z nich. Skutek będzie taki, że małe i średnie sklepy w stowarzyszeniach franczyzowych nie będą objęte podatkiem - powiedział.
Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk, który wyszedł dzisiaj do protestujących mówił, że całkowite wyłączenia franczyzy spowoduje, że duże zachodnie sieci podzielą sklepy i w ten sposób zapłacą zerowy podatek. - Chcemy, żeby konkurencja była wyrównywana. Zaproponowana wczoraj definicja franczyzy z powiązaniem kapitałowym jest rozsądnym rozwiązaniem. Myślę, że możemy nad tym dyskutować - podkreślił. Kowalczyk obiecał, że na pewno nie będzie powrotu do "tego typu franczyzy, jaka była określona w pierwotnych założeniach opublikowanych przez resort finansów".
Autor: ToL//km / Źródło: TVN24 Biznes i Świat, TVN Warszawa, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/RADEK PIETRUSZKA