W maju 2016 r. przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw było wyższe o 2,8 proc. w ujęciu rocznym i wyniosło 5 mln 733,6 tys. osób - podał w czwartek GUS. Natomiast przeciętne miesięczne wynagrodzenie (brutto) było wyższe o 4,1 proc. i wyniosło 4 tys. 166,28 zł.
Eksperci są rozczarowani wynikami dotyczącymi wynagrodzeń, ale pozytywnie zaskoczeni danymi o zatrudnieniu.
Dobre dane
Ekonomiści z BZ WBK zauważyli w komentarzu, że wzrost zatrudnienia z sektorze firm o 2,8 proc. r/r był zgodny z oczekiwaniami, a wzrost zatrudnienia w okresie miesięcznym o 3,9 tys. był najlepszym wynikiem dla maja od 2010 r. - Dane potwierdzają, że popyt na pracę pozostaje mocny - ocenili.
- Natomiast dane o płacach były raczej rozczarowujące (...). Ponieważ nie znamy szczegółowej struktury danych dla sektorów, to trudno jest jednoznacznie stwierdzić, co jest źródłem niespodzianki. My spodziewaliśmy się przyśpieszenia płac ze względu na podwyżki płac w sieciach handlowych. Nie można wykluczyć, że byliśmy nieco zbyt optymistyczni, jeśli chodzi o ich skalę, lub że wynik w całym sektorze firm został obniżony przez inną branżę – np. przez górnictwo (roczne tempo wzrostu płac w tej gałęzi jest najbardziej zmienne) - zastrzegli.
Jak z zarobkami?
Zauważyli, że mimo wszystko tempo wzrostu płac w maju było wyższe niż średnio w 2015 r. (kiedy wyniosło 3,5 proc. r/r) i w I kw. 2016 r. (3,7 proc. r/r). W związku z tym można się spodziewać, że w kolejnych miesiącach będzie ono przyśpieszać, bowiem polska gospodarka zbliża się do stanu pełnego zatrudnienia.
- Fundusz płac w sektorze firm urósł w maju o 7 proc. r/r w ujęciu nominalnym i o 8 proc. r/r w ujęciu realnym. Wysokie tempo wzrostu dochodów ludności będzie wspierało konsumpcję prywatną na przestrzeni 2016 r. - dodali ekonomiści z BZ WBK.
Także ekonomista z biura analiz makroekonomicznych banku Pekao Piotr Piękoś zauważa, że odczyt dotyczący wzrostu wynagrodzeń jest zaskakująco niski. Tym bardziej że w kwietniu odnotowaliśmy duży negatywny wkład do dynamiki płac ze strony sektora górniczego ze względu na wysoką bazę odniesienia z kwietnia zeszłego roku (przesunięcia premii), który w maju najprawdopodobniej wygasł, wspierając tym samym ogólną dynamikę wynagrodzeń.
- Negatywnym czynnikiem dla wzrostu płac w maju mogła być natomiast de facto mniejsza liczba dni roboczych niż przed rokiem, ze względu na dwa długie weekendy - podejrzewa Piękoś.
Więcej pracy
Według niego dane GUS o zatrudnieniu potwierdzają natomiast utrzymywanie się solidnego trendu wzrostowego zatrudnienia. - W efekcie dynamika realnego funduszu płac spadła w maju do 8 proc. r/r z 8,7 proc. r/r w kwietniu, utrzymując się jednak wciąż na poziomach najwyższych od 2008 r. i potwierdzając silne wsparcie dla krajowej konsumpcji prywatnej ze strony rynku pracy - ocenił. Dodał, że czwartkowe dane wspierają scenariusz stabilizacji stóp procentowych przez RPP przez dłuższy okres czasu.
Natomiast Krzysztof Inglot z Work Service uważa, że ponad 4-procentowy wzrost wynagrodzeń to efekt coraz lepszej sytuacji na rynku pracy oraz problemów z pozyskaniem wykwalifikowanych pracowników, a także "efekt rynku kandydata i zwiększających się oczekiwań finansowych. Według niego presja płacowa dotyczy nie tylko pracodawców zatrudniających wysoce wykwalifikowanych specjalistów, ale również firmy, które oferują zatrudnienie osobom wykonującym proste prace.
- Wzrost wynagrodzeń może być również dodatkowo stymulowany przez rekomendację rządu odnośnie wyższej płacy minimalnej. Zakłada ona wzrost w 2017 r. o 8 proc. r/r., co oznacza, że dynamika jest dwukrotnie wyższa niż w przypadku średniego wynagrodzenia. Z jednej strony może to pozytywnie wpłynąć na poprawę stawek dla najniżej zarabiających, ale z drugiej - istnieje ryzyko włączania tej grupy do szarej strefy - ocenił Inglot.
- Pamiętajmy, że dzisiaj rynek wykazuje gotowość do podwyższenia płac. Nawet na poziomie prac sezonowych stawki 12 zł brutto za godzinę zaczynają stawać się standardem. Dlatego decyzja o podniesieniu wynagrodzenia minimalnego na umowach etatowych do poziomu 2000 zł brutto nie powinna wstrząsnąć rynkiem pracy, ponieważ w przeliczeniu na stawkę godzinową, będzie ona wynosić 11,9 zł brutto - dodał.
Odnosząc się do danych o zatrudnieniu, Inglot podkreślił, że mamy do czynienia z kolejnym rekordowym poziomem zatrudnienia w średnich i dużych firmach. Jego zdaniem nie jest to zjawisko nagłe, lecz efekt zmian na rynku pracy, które obserwujemy od wielu miesięcy.
- Dodatkowo ostatnie wiosenno-letnie miesiące obfitowały w zlecenia prac sezonowych oraz w masowe rekrutacje do pracy tymczasowej za granicą. Co roku w tym okresie odnotowujemy wzmożony popyt na pracowników, a co za tym idzie - spadek bezrobocia. Dziś coraz więcej firm ma wręcz problem ze znalezieniem polskich pracowników i chętniej sięgają po pracowników z zagranicy, którzy przenoszą się do naszego kraju. To zjawisko jest najbardziej widoczne w doniesieniu do Ukraińców - poinformował. Zaznaczył, że tylko w pierwszym kwartale tego roku złożyli oni w polskich urzędach pracy ponad 300 tys. oświadczeń o pracę.
Zobacz: Dwa tysiące złotych minimalnego wynagrodzenia? "Rząd pisze ustawę, ale płaci pracodawca" (15.06.2016)
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock