- To czysty marketing - tak o rządowej propozycji podwyższenia płacy minimalnej do poziomie 2 tys. zł wypowiedział się Jarosław Urbaniak z Platformy Obywatelskiej. Z kolei Marek Jakubiak reprezentujący Kukiz '15 jest zdania, że gdyby zabrakło pieniędzy na realizację obietnic wyborczych, państwo powinno zdecydować się na dodruk pieniądza.
Poseł Marek Jakubiak z Kukiz '15, który prowadzi również kilka browarów uważa, że premier Beata Szydło nie powinna decydować o tym, ile pracodawca ma płacić pracownikowi.
- Kształtuje się nam rząd socjalistyczny, pierwszy po epoce Gierka. Żeby rozdawać, trzeba zarabiać, a płaca minimalna, którą rząd ustalił na 2000 zł nie jest tylko podwyżką kosztów pracodawców, ale i podwyżką podatków- mówił Jakubiak.
"To czysty marketing"
Jarosław Urbaniak z PO wskazywał, że na płacę minimalną powinny sobie pozwolić przedsiębiorstwa, nie państwo. Jego zdaniem, proponowana płaca to jego zdaniem chwyt marketingowy.
- Wszyscy wiedzą, że coś nie może kosztować 10 zł, tylko 9,99. Ministerstwo proponowało 1920 zł, związki zawodowe 1970 zł. Najważniejsza jest dwójka z przodu. To nie jest przemyślane ani wyliczone, to czysty marketing - mówił poseł.
Dodał, że 2000 zł stanowi inną kwotę dla mieszkańca stolicy czy małego miasta.
Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, w ubiegłym roku minimalną stawkę zarabiało 1 mln 300 tysięcy Polaków. W perspektywie całego kraju istnieją spore różnice między zarobkami pomiędzy poszczególnymi województwami.
Dodruk pieniądza?
Kukiz 15 wskazywał, że w sytuacji, gdyby w przyszłym roku zabrakło pieniędzy na realizację rządowych postulatów, należałoby dodrukować pieniądze. Podkreślał, że wywołana w ten sposób inflacja dodatkowo korzystnie wpłynie na stan polskiej gospodarki.
Z kolei PO przyznał, że dodruk pieniądza grozi hiperinflacją, co stanowi niebezpieczeństwo dla państwa oraz pracowników.
Płaca minimalna będzie wynosić w 2017 roku 2 tys. zł brutto:
Autor: PMB/gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock