Nie będzie takiej płacy minimalnej, to są obietnice oderwane od realiów ekonomicznych - stwierdził w programie "Fakty po Faktach" w TVN24 profesor Grzegorz Kołodko z Akademii Leona Koźmińskiego, były wicepremier i minister finansów. W ten sposób odniósł się do obietnic PiS w sprawie podwyżki minimalnego wynagrodzenia do poziomu trzech, a w kolejnych latach czterech tysięcy złotych. Według ekonomisty zarówno Prawo i Sprawiedliwość, jak i Koalicja Obywatelska przed wyborami "licytują się na populizm".
- Zawsze przestrzegałem i radziłem wszystkim politykom, żeby obojętnie czy są w kręgach rządzących, czy opozycyjnych nie obiecywali tego, czego nie będą w stanie, nawet w sprzyjających okolicznościach wykonać - mówił w "Faktach po Faktach" Grzegorz Kołodko.
"Obietnice oderwane od realiów"
Pytany o zapowiadane przez Prawo i Sprawiedliwość podwyżki płacy minimalnej do poziomu trzech tysięcy złotych do końca 2020 roku i czterech tysięcy do końca roku 2023, były wicepremier stwierdził: - Nie będzie takiej płacy minimalnej. To są obietnice przedwyborcze, zupełnie oderwane od realiów ekonomicznych i od ekonomicznego sensu - stwierdził ekonomista.
- Jeżeliby wprowadzić Polskę ponownie na zgubną ścieżkę szybkiej, galopującej inflacji, to oczywiście można dojść do płacy minimalnej na poziomie czterech tysięcy złotych w perspektywie kilku lat. Pytanie jest natomiast, ile będzie można za to kupić? - mówił Grzegorza Kołodko.
Według byłego wicepremiera płaca minimalna "powinna oscylować wokół połowy średniej płacy".
- Natomiast to, co zapowiada ustami swego prezesa Prawo i Sprawiedliwość, że miałaby ona wynieść w perspektywie czterech lat cztery tysiące złotych oznaczałoby, że byłaby ona bliżej 2/3, a nie połowy płacy średniej. Takich relacji nie mamy na świecie - zaznaczył.
Zdaniem Grzegorza Kołodki "to by wytrąciło gospodarkę ze stanu, i tak już mocno nadwyrężonej, względnej równowagi".
- To by bardzo mocno obciążyło koszty producentów, zwłaszcza mniejszych przedsiębiorstw - powiedział.
"Licytacja na populizm"
Ekonomista odniósł się też do obietnic Koalicji Obywatelskiej, w tym propozycji dopłaty z budżetu w przypadku wynagrodzeń poniżej poziomu dwukrotności pensji minimalnej.
- Oni się licytują na populizm. Teraz już jest tak, że Platforma Obywatelska (...) czasem obiecuje więcej niż PiS. Oni doszli do wniosku, że skoro nie są w stanie zaproponować sensownego, porywającego tłumy, większość wyborców programu, to będą walczyć ich bronią - mówił.
- Teraz słyszymy ze strony obu największych partii (...), że podatki będą coraz niższe, a wydatki będą coraz wyższe - dodał. - Populistyczny nurt w PO chce przekrzyczeć populistyczny nurt w PiS - stwierdził były wicepremier..
Grzegorz Kołodko wyraził się również krytycznie o zapowiedziach obecnych władz dotyczących zwiększenia wydatków na obronność do poziomu 2,5 proc. PKB. - Ja uważam, że jest to marnotrawienie pieniędzy publicznych na cele, które w żaden sposób nie powinny być priorytetowe - stwierdził.
Obietnice przedwyborcze
W sobotę podczas konwencji PiS w Lublinie przemawiali m.in. prezes partii Jarosław Kaczyński, była premier Beata Szydło i premier Mateusz Morawiecki. Wśród propozycji złożonych przez polityków znalazło się m.in. podniesienie pensji minimalnej do 3 tys. zł na koniec 2020 r., a na koniec 2023 r. do 4 tys. zł. Partia rządząca obiecała też dodatkową trzynastą emeryturę w 2021 roku i pełne dopłaty do hektara dla rolników.
Z kolei wśród obietnic przedwyborczych PO-KO znalazły się m.in. dodatkowa premia za aktywność z budżetu państwa dla osób zarabiających mniej niż 4,5 tys. zł brutto i wprowadzenie na stałe trzynastej emerytury.
Autor: mp//dap / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24