Prawo i Sprawiedliwość zapowiada szybki wzrost minimalnej pensji, tak aby za cztery lata sięgnęła czterech tysięcy złotych brutto. Ekonomiści zwracają uwagę, że dzięki temu będziemy wydawać więcej, co wpłynie na wzrost gospodarczy. Wskazują jednak także na ryzyka: przyspieszenie wzrostu cen i zwolnienia w firmach, których nie stać na szybkie podwyżki pensji. W przypadku minimalnego wynagrodzenia nie jest tak, że im wyżej, tym lepiej - dodają.
We wtorek rząd zajmie się projektem rozporządzenia w sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej w 2020 roku.
W sobotę premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że 1 stycznia 2020 roku płaca minimalna - najniższa możliwa pensja w przypadku zatrudnienia na etat w pełnym wymiarze - będzie podwyższona do 2600 zł. Oznacza to wzrost w stosunku do wcześniejszych zapowiedzi - w połowie sierpnia Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przedstawiło projekt rozporządzenia, aby minimalne wynagrodzenie za pracę w 2020 r. wynosiło 2450 zł, a minimalna stawka godzinowa 16 zł.
- Na koniec 2020 roku, czyli za kilkanaście miesięcy, minimalna pensja będzie wynosiła 3 tysiące złotych. (...). Na koniec 2023 roku minimalna pensja będzie wynosiła 4 tysiące złotych - mówił w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Obecnie płaca minimalna wynosi 2250 zł, a minimalna stawka godzinowa 14,70 zł. Najniższą krajową otrzymuje ponad milion pracowników w Polsce.
"Nakręcamy ceny"
Wiceprzewodniczący Rady Dialogu Społecznego i wiceprezes BCC Wojciech Warski ocenił w programie "Bilans" w TVN24 BiS, że podniesienie pensji minimalnej do 4 tysięcy złotych to "absurd ekonomiczny". Ekspert dodał, że minimalne wynagrodzenie "nie może być wyznaczane gestem politycznym". - W tej chwili pensja minimalna, jest na to ustawowy algorytm, jest wyznaczana przez wzrost oczekiwanej płacy w przyszłym roku, oczekiwanej inflacji plus niewielka premia - wyjaśnił Warski. Wiceprzewodniczący RDS zauważył, że podniesienie minimalnego wynagrodzenia do 4 tysięcy złotych odbędzie się "kosztem jednej grupy - przedsiębiorców", choć skutki tej decyzji odczuje więcej osób.
- To będzie konglomerat skutków. Na pewno będą drobne zwolnienia, ale zwolnień nie bałbym się najbardziej, bo jest rynek pracownika. (…) Cała siatka płac eksploduje. Czyli krótko mówiąc, nakręcamy (w ten sposób - red.) ceny. Przedsiębiorcy muszą to przerzucić (na klientów - red.). Czyli inflacja - wyjaśnił Warski.
"Dlaczego nie dziesięć tysięcy złotych?"
Dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB DM, zwrócił uwagę, że podniesienie płacy minimalnej do 4 tysięcy złotych nie jest jeszcze przesądzone.
- Zobaczymy, co przyniesie rzeczywistość. Co przyniosą zmiany w przyszłym roku. (…) Myślę, że sporo zrewiduje to, co się będzie działo w gospodarce. Na pewno nie będzie tak, że rząd, jakikolwiek, będzie ślepo podnosił płacę minimalną, nawet gdy będzie dochodziło do spowolnienia gospodarczego - stwierdził Kwiecień.
Jak zauważył ekonomista, państwo w wielu dziedzinach reguluje różne kwestie, tak też jest z najniższym możliwym wynagrodzeniem na etacie. Pytanie jest o wysokość najniższej krajowej.
- To nie jest tak, że im wyżej, tym lepiej. (…) Dlaczego nie dziesięć tysięcy złotych? Możemy sobie strzelać liczbami. Nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby wypracować taką kwotę, która z jednej strony będzie dawała zabezpieczenie stronie społecznej. A z drugiej strony nie będzie inwazyjna, jeśli chodzi o gospodarkę - wyjaśnił ekspert.
"Popyt tworzą masy"
Zdaniem prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbiety Mączyńskiej-Ziemackiej "jak zawsze w ekonomii są dwie strony każdej sytuacji - jest strona, która ponosi koszty i ta, która zyskuje". - Ale te interesy mogą zostać pogodzone przy odpowiednio prowadzonej polityce społeczno-gospodarczej - stwierdziła.
Zwróciła uwagę, że zapowiedź podwyżek płacy minimalnej stanowi poważne wyzwanie dla przedsiębiorców i państwa, a zapowiadane podwyżki "to ogromna zmiana", bo najniższe wynagrodzenie byłoby bowiem powyżej poziomu połowy średniej płacy w gospodarce.
- Pytanie jest, czy i w jakim stopniu pracodawcy odpowiedzą na to technologiami "pracooszczędnymi", czyli tym, co u nas niezbyt funkcjonuje. Jesteśmy w ogonie UE, jeśli chodzi o robotyzację i wykorzystanie sztucznej inteligencji. Wyższe płace stają się więc dla pracodawców bodźcem do poszukiwania metod na wyższą innowacyjność - stwierdziła ekonomistka.
Jej zdaniem wzrost płacy minimalnej będzie także powodował inny rozkład dochodów, zmniejszenie nierówności, a to z kolei ożywi popyt i będzie wspierało wzrost gospodarczy. - Popyt tworzą masy, a nie najbogatsi - podkreśliła.
- Doświadczenia wielu krajów wskazują, że strefy biedy, duże grupy ludzi bardzo mało zarabiających, nie sprzyjają gospodarce - podkreśliła profesor.
Ekonomistka zwróciła uwagę na jeszcze jeden aspekt zapowiadanych zmian. - W Polsce jest stosunkowo niski poziom zatrudnienia, a sytuacja na rynku pracy jest na tyle niekorzystna, że trzeba szukać rozwiązań, które "wciągnęłyby" ludzi w wieku produkcyjnym do życia zawodowego. Te sumy (płacy minimalnej - red.) już coś znaczą. Rezygnacja z pracy przy poziomie 2 tysięcy jest łatwiejsza niż przy poziomie 3 tysięcy. To również szansa na wyciągnięcie ludzi z szarej strefy. A to z kolei oznacza wpływy do budżetu w postaci PIT i VAT - dodała prezes PTE.
Ryzyko wzrostu bezrobocia
Z kolei Konfederacja Lewiatan uważa, że "skokowy wzrost płacy minimalnej, który zaproponowało PiS, doprowadzi do wzrostu bezrobocia", a "w dłuższej perspektywie spowoduje rezygnację z etatu na rzecz umów cywilno-prawnych lub działalności gospodarczej, a nawet pobieranie części pensji pod stołem".
Dodano, że tak gwałtowny wzrost minimalnego wynagrodzenia "przyczyni się do spłaszczenia rozkładu wynagrodzeń, gdyż płace minimalną będzie otrzymywało prawie dwa razy więcej osób niż dotychczas".
"Płaca minimalna jest narzędziem przeciwdziałania ubóstwu pracujących. Jest jednak jasne, że nie we wszystkich przypadkach pracę cechuje produktywność, która odpowiada kosztom pracy typowym dla płacy minimalnej. Tę grupę osób czeka bezrobocie" - podkreślono w komunikacie.
Zdaniem Konfederacji do wzrostu bezrobocia przyczyni się również wiele bankructw firm, które nie udźwigną większych kosztów. W komunikacie stwierdzono również, że podniesienie płacy minimalnej do 4 tysięcy złotych może przyczynić się do rozwoju szarej strefy.
Autor: kris//dap / Źródło: TVN24 BiS, PAP, tvn24bis.pl