Jeżeli w 2017 roku nie urodzi się 400 tysięcy dzieci, to połknę własny język - zapowiedziała w programie "Jeden na jeden" Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej.
- Są twarde dane i są fakty. Wzrosty urodzeń w listopadzie i grudniu 2016 rok świadczą o wpływie programu 500 plus. Odbył się skok wzrostu urodzeń o ponad cztery tysiące - powiedziała, pytana w TVN24, czy mamy w Polsce "baby boom".
Przypomniała, że styczeń był kolejnym miesiącem skokowego wzrostu, gdzie urodziło się 4,2 tysiąca więcej dzieci niż w styczniu 2016 roku. Te wszystkie trzy wzrosty to są skoki o ponad 10 procent, liczone rok do roku, miesiąc do miesiąca. - Takiej sytuacji nie było od lat - podkreśliła minister.
Tendencja wzrostowa
Elżbieta Rafalska była dopytywana przez Bogdana Rymanowskiego, czy wzrost urodzeń to kwestia programu 500 plus, czy poprawy sytuacji na rynku pracy.
- Poprawę na rynku pracy mieliśmy przez cały 2016 rok. To jest trzeci rok, kiedy wyniki na rynku pracy nam się poprawiają. Rzeczywiście mamy bardzo dobrą sytuację: najniższe bezrobocie od 26 lat. W tych miesiącach, w których spadało bezrobocie, nawet jeżeli rosła liczba dodatkowych urodzeń, to ona rosła minimalnie. Tu odbył się skok i nikt temu nie zaprzeczy. Mamy tendencję absolutnie wzrostową - podkreśliła szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej. Minister stwierdziła też, że jeżeli w 2017 roku nie urodzi się 400 tysięcy dzieci, to "połknie własny język".
Korekta programu 500 plus
- Bardzo uważnie monitorujemy ten program. Dostajemy dane statystyczne, sprawozdawcze z samorządów i to nie zawsze są dane precyzyjne. One nie mówią nam o wszystkich informacjach, które chcielibyśmy uzyskać. Ściągamy więc dane dodatkowe - wyjaśniała.
Jak dodała, chodzi między innymi o doprecyzowanie kwestii związanych z opieką naprzemienną.
- Jeżeli rodzice dzielą się tą opieką, a mają dodatkowe dzieci ze swojego drugiego związku to te dzieci, które są ich pierwszymi dziećmi i którym należałoby przyznawać świadczenie w oparciu o kryterium dochodowe, raptem po sprawowaniu tej opieki są drugimi dziećmi. W związku z tym ta ilość dzieci trochę nam rośnie. Te przepisy trzeba doprecyzować - podkreślała.
Innym problemem jest proceder, w którym ktoś zwalnia się z pracy tylko po to, żeby zaraz zatrudnić się u tego samego pracodawcy, ale za niższe wynagrodzenie. - Staramy się bardzo o precyzyjne dane, które potwierdzają nam, że to są akurat te przypadki. Bo przecież przy niemal 2,6 miliona rodzin, które korzystają z tego świadczenia, zdarzają się sytuacje, że ktoś traci pracę, jest jakaś upadłość czy jest zmiana pracy - mówiła.
Pytana, czy zapowiadane uszczelnianie i weryfikacja programu 500 plus, ma służyć temu, żeby wydawać mniej pieniędzy, odparła: "Nie, ona ma być po prostu precyzyjna; tam, gdzie są wątpliwości interpretacyjne, gdzie jedne samorządy wydają takie decyzje, bo mówią, że przepisy mówią tak, a drugie mają wątpliwości (...) Chcemy, żeby to wprost wynikało z naszych przepisów". Uszczelnienie może nastąpić w tym roku.
- Pamiętajmy, że wydawaliśmy decyzje do 30 września i od 1 października tego roku jest nowy okres zasiłkowy, w związku z tym chcielibyśmy, żeby te przepisy obowiązywały na nowy okres zasiłkowy - powiedziała Rafalska.
Bogdan Rymanowski zwrócił uwagę, że liczba kobiet, która zrezygnowała z pracy, sięgnęła już 1,6 miliona. - Chcielibyśmy, aby aktywność kobiet rosła. Ale to nie jest czymś nowym i nie pojawiło się przy okazji wprowadzenia programu Rodzina 500 plus - powiedział Elżbieta Rafalska.
Dziura w emeryturach?
Zapytana o dziurę w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, którą szacuje się nawet na 63 miliardów złotych zapewniła, że "żaden armagedon nam nie grozi".
- Emeryci po takich informacjach zaraz myślą, że może być zagrożony termin płatności ich świadczeń. W ogóle coś takiego nie wchodzi w grę. Proszę być spokojnym - mówiła minister.
Jak mówiła, tymi liczbami przejmuje się Zakład Ubezpieczeń Społecznych oraz minister rodziny. - ZUS robi prognozy wpływów według trzech wersji - umiarkowanej, optymistycznej i pesymistycznej. W wersji pesymistycznej mówimy, że będziemy mieli wysokie bezrobocie, 100 proc. przejdzie na świadczenie emerytalne, wzrost gospodarczy będzie niższy - tłumaczyła.
Rafalska komentowała też system zachęt do tego, by Polacy pozostawali na rynku pracy mimo obniżenia wieku emerytalnego. Jedną z nich ma być premia w wysokości 10 tys. złotych za dwa dodatkowe lata pracy.
- Na razie są pomysły i koncepcje, nad którymi pracuje ministerstwo rozwoju. Będziemy mieli konkretny projekt i będziemy wtedy o nim dyskutować. Musimy znać skutki finansowe - mówiła.
Autor: jb / Źródło: tvn24