Komisja przemysłu Parlamentu Europejskiego (ITRE) przyjęła w środę stanowisko popierające przygotowany przez Komisję Europejską projekt zmian w dyrektywie gazowej wymierzony w gazociąg Nord Stream 2. - Wszelkie wysiłki, które pozwolą na to, aby tę inwestycję wstrzymać, są dla Polski bardzo ważne - ocenił minister rozwoju i inwestycji Jerzy Kwieciński. Eksperci przypominają jednak, że kluczowa będzie decyzja Rady UE.
Przyjęcie stanowiska przez komisję przemysłu może - choć nie musi - oznaczać, że przyjmie je cały Parlament Europejski. Jeśli grupa ponad 70 europosłów zgłosi wniosek o głosowanie na sesji plenarnej, PE będzie gotowy do negocjacji miesiąc później. Teoretycznie propozycja może być nawet odrzucona, ale szanse na to nie są wielkie. Jeśli nie będzie wniosku o głosowania na sesji plenarnej, stanowisko do dalszych rozmów zostanie utrzymane w obecnym kształcie.
W założeniu poprawka do dyrektywy ma objąć unijnymi regulacjami gazociągi, prowadzące do UE z innych krajów. - Chcemy objąć tym samym reżimem prawnym wszystkie rurociągi, które dostarczają gaz z krajów trzecich do Europy: norweskie, algierskie z Maroka, libijskie i rosyjskie oczywiście. Naszym celem jest doprowadzenie do przejrzystego, zgodnego z regułami UE rynku dostaw energii z zewnątrz do krajów europejskich - mówił dziennikarzom po głosowaniach szef ITRE Jerzy Buzek (PO).
W praktyce chodzi o objęcie gazociągów tzw. trzecim pakietem energetycznym, który mówi m.in. o tym, że sprzedawcą gazu i operatorem gazociągu nie może być ten sam podmiot. Unijne przepisy mówią też o tym, że do takiego gazociągu muszą mieć dostęp inne przedsiębiorstwa.
Oznacza to, że rosyjski Gazprom musiałby pozwolić na to, żeby z Nord Stream 2 korzystały również inne firmy zainteresowane przesyłem. Gdyby projekt Nord Stream 2 został podporządkowany tym przepisom, inwestycja stałaby się dla Gazpromu mniej opłacalna.
Poprawki zaproponowane przez europosłów przewidują m.in., że nowa infrastruktura może dostać zgodę na wyłączenie z przepisów na maksymalnie pięć lat; mogłoby to dotyczyć również Nord Stream 2. Obecnie obowiązujące przepisy również przewidują wyłączenie, ale nie jest ono ograniczone czasowo. Jeśli kraj chciałby przyznać Nord Stream 2 wyłączenie z przepisów, musiałby zapytać o to Brukselę. Zgodnie ze stanowiskiem komisji, KE podejmując decyzję o wyłączeniu powinna wziąć pod uwagę, czy kraj, z którego importowany jest gaz nie jest objęty jakimiś restrykcjami.
- Walka o to, żeby jednak Nord Stream 2 nie został zbudowany, jest ważna nie tylko dla Polski. Jest ważna także dla Europy, również dla innych krajów, które nie są członkami Unii Europejskiej, jak choćby dla naszego sąsiada, Ukrainy. Wszelkie wysiłki, które pozwolą na to, aby tę inwestycję wstrzymać, są dla Polski bardzo ważne - powiedział w środę dziennikarzom w Brukseli minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński, komentując decyzję europosłów.
Koniec etapu
- To koniec pewnego etapu legislacyjnego, natomiast wynik głosowania niczego nie finalizuje - przypomniała jednak analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Agata Łoskot-Strachota w rozmowie z PAP. W jej ocenie pozytywnym sygnałem jest to, że Komisja zakończyła prace w zakładanym wcześniej terminie. - Jednym z celów przeciwników tych zmian jest ich opóźnianie. Wiadomo, że jest to w jakiś sposób powiązane z harmonogramem budowy Nord Stream 2, więc dla nich czym bardziej da się to opóźnić, tym lepiej. Ale mimo silnego lobbingu i przekonania szeregu eurodeputowanych, głosowanie się odbyło i zakończyło pomyślnie. Zresztą można się było tego spodziewać, bo widać było poparcie dla zmiany dyrektywy - powiedziała.
Przypomniała jednocześnie, że ostateczna wersja regulacji jest ustalana w czasie trilogów - czyli negocjacji między Komisją, Parlamentem i Radą. Problemem jest to, że nie ma stanowiska Rady UE, bez którego nie można zacząć trilogów - wskazała analityk OSW.
- Rada może mieć problem z podjęciem decyzji, która byłaby sprzeczna z interesem Niemiec. Zaangażowanie Niemiec widać, ale jest to dość wyjątkowa sytuacja, kiedy Niemcy są przeciwne propozycji Komisji. Wydaje się, że części państw, w tym przewodniczącej obecnie Radzie Bułgarii trudno jest podjąć decyzję jawnie sprzeczną z interesem Niemiec. Które dodatkowo są w tej sprawie wyjątkowo emocjonalne, a zazwyczaj Niemcy są bardzo racjonalni - oceniła Agata Łoskot-Strachota.
Jak dodała, "teraz wszystkie oczy skierowane są na Radę i siłą rzeczy będzie się oczekiwać, że państwa w Radzie zaczną się dogadywać. Natomiast co z tych oczekiwań wyniknie, bardzo trudno przewidzieć".
Polski punkt widzenia
- Z polskiego punktu widzenia, gdyby te regulacje udało się przyjąć do końca tego roku, to wtedy KE będzie się zwracać do państw członkowskich o mandat do negocjacji z Rosją na temat warunków wprowadzenia tych regulacji. To zaś będzie oznaczało długie rozmowy, a możliwe, że wiązałoby się z koniecznością zmiany prawa rosyjskiego. Prawo to nakazuje bowiem Gazpromowi, jako jedynej firmie, prowadzenie eksportu gazu z Rosji. Wprowadzenie trzeciego pakietu na Nord Stream 2 oznaczałoby, że jeszcze na terytorium Rosji Gazprom musiałby wpuścić konkurencję nawet, jeśli byłaby ona zupełnie iluzoryczna. To co prawda niewiele zmienia, ale również zajmie nieco czasu - powiedział redaktor naczelny branżowego portalu BiznesAlert Wojciech Jakóbik.
Ekspert zwrócił uwagę, że po 2022 r. Polska nie zamierza przedłużać długoterminowego kontraktu z rosyjskim Gazpromem, tzw. kontraktu jamalskiego. Do tego czasu chce sprowadzać gaz m.in. z Norwegii. - Plan mamy rozpisany na styk. Opóźnienie (Nord Stream 2), dałoby nam mniejszą presję czasową i większe możliwości pozyskania partnerów do naszych projektów - mówił.
Jakóbik podkreślił jednak, że front walki o Nord Stream 2 przebiega między Niemcami, które "kurczowo trzymają się tego projektu w interesie kilku firm", a Komisją Europejską, USA, Polską i dużą częścią państw środkowoeuropejskich, "które tego projektu po prostu się boją".
O projekcie
Nord Stream 2 to projekt liczącej 1200 km dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku, gdyż po tym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Rząd Niemiec wspiera projekt, utrzymując, że projekt ten ma charakter biznesowy, a nie polityczny. Pod koniec stycznia tego roku spółka Nord Stream 2 poinformowała na swojej stronie internetowej, że otrzymała zgodę na budowę i eksploatację morskiego odcinka gazociągu w wodach terytorialnych Niemiec i na terenie gminy Lubmin w pobliżu Greifswaldu.
W finansowaniu przedsięwzięcia uczestniczą niemieckie koncerny Uniper i Wintershall oraz francuski Engie, austriacki OMV i brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell.
Autor: mb//dap / Źródło: PAP, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Nord Stream 2 / Axel Schmidt