"Spółka spełniała wymagania Zamawiającego oraz była gotowa wykonać przedmiot zamówienia w terminie określonym w przedmiotowym postępowaniu" - zapewnia w piątkowym oświadczeniu prezes Autosanu Michał Stachura. To kolejna odsłona sprawy przetargu na autobusy dla wojska, z którego Autosan odpadł przez 20-miutowe spóźnienie.
Autosan stracił szansę na zdobycie zamówienia od armii wartego prawie 30 milionów złotych po tym, jak ofertę w przetargu na dostarczenie autobusów złożono 20 minut po czasie. Informację ujawniło w środę 23 sierpnia RMF FM.
Stracona szansa
Władze spółki nie walczyły o umożliwienie udziału w postępowaniu - nie skorzystały z prawa do odwołania. W efekcie swoją ofertę złożyła tylko jedna firma - niemiecki MAN, który wygrał przetarg i dostarczy polskiemu wojsku autobusy pasażerskie. Kiedy o sprawie zrobiło się głośno, firma Autosan wydała oświadczenie, w którym przyznała, że zamierzała wziąć udział w przetargu, ale jej oferta została złożona po terminie. To uniemożliwiło wzięcie udziału w postępowaniu oraz składanie odwołań. Jednocześnie Autosan podkreślił, że samo złożenie oferty nie przesądza o wygraniu przetargu. "Kryteria przedmiotowego zamówienia premiowały dostawców posiadających w ofercie autobusy wysokopokładowe, których Autosan obecnie nie produkuje" - podkreśliły władze spółki. Właśnie to zdanie tłumaczące, że firma z Sanoka i tak miałaby mniejsze na zdobycie kontraktu zniknęło z oświadczenia. Dokument jest obecnie krótszy a wspomniany fragment kończy się na tym, że złożenie oferty nie przesądza o wygranej. Dlaczego Autosan zdecydował się na taki krok? O to zapytaliśmy władze firmy oraz Polskę Grupę Zbrojeniową (właściciela Autosanu), ale do chwili publikacji artykułu nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
Nowe oświadczenie
Zmiana oświadczenia może mieć związek z doniesieniami piątkowej "Gazety Wyborczej". Gazeta twierdzi, że 20-minutowe spóźnienie mogło być celowe. Ze słów jej anonimowego informatora z Polskiej Grupy Zbrojeniowej wynika, że od początku było wiadomo, że Autosan nie będzie w stanie zrealizować zamówienia resortu obrony. Według informacji gazety spółka miała stanąć do przetargu pod naciskiem wiceministra obrony Bartosza Kownackiego. Rok temu miał on nakazać, by należący do Polskiej Grupy Zbrojeniowej Autosan złożył ofertę na dostawę autobusów dla wojska.
Tym doniesieniom przeczy kolejne oświadczenie, które wydał Autosan - a dokładniej jego prezes Michał Stachura - w piątek po południu. Jak zapewnia w nim Stachura, "Autosan zamierzał wziąć udział w postępowaniu ogłoszonym przez 2 RB LOG Rembertów".
"Spółka spełniała wymagania Zamawiającego oraz była gotowa wykonać przedmiot zamówienia w terminie określonym w przedmiotowym postępowaniu" - czytamy w dokumencie udostępnionym na Twitterze przez wiceministra Kownackiego.
Dyscyplinarne zwolnienie
Ciekawy jest też inny wątek tej sprawy. Wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki na Twitterze odpowiedzialnością za utraconą szansę wzięcia udziału w przetargu obarczył w środę pracownika "związanego z poprzednikami”. Jak szybko okazało się, ów pracownik był zatrudniony w Autosanie od września 2016 roku, czyli niemal rok od czasu, kiedy rządy objęło Prawo i Sprawiedliwość oraz ponad pół roku po tym, jak Polska Grupa Zbrojeniowa kupiła Autosan. Został zatrudniony, gdy spółką kierował poprzedni prezes Marek Opowicz.
Pracownik odpowiedzialny za złożenie po terminie oferty została zwolniona dyscyplinarnie. Jak poinformował wiceminister Kownacki, o sprawie powiadomiono Centralne Biuro Antykorupcyjne i Służbę Kontrwywiadu Wojskowego.
Autor: msz/mb//ms/bgr / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Autosan.pl