W kopalniach Polskiej Grupy Górniczej (PGG) odbył się w poniedziałek rano strajk ostrzegawczy. Górnicy, którzy rozpoczęli pracę z dwugodzinnym opóźnieniem, domagają się wyższych pensji oraz rozwiązania narastających problemów branży górniczej.
Zgodnie z deklaracjami związkowców, strajk zorganizowano we wszystkich kopalniach spółki. Przedstawiciele PGG nie podali jak dotąd, jaki jest faktyczny zasięg i skala akcji. Związkowcy zadeklarowali wcześniej, że nie będą utrudniać pracy tym, którzy nie chcą brać udziału w strajku.
"Pensje nie są powalające"
Strajk w kopalniach rozpoczął się na pierwszej zmianie - w części kopalń około godz. 5.45, w innych o 6.00, w pozostałych rozpoczął się o 6.30. W tym czasie pod ziemię zjeżdżali jedynie pracownicy odpowiedzialni za bezpieczeństwo i utrzymanie ruchu kopalń. Pozostali po wejściu na teren zakładu przez dwie godziny przebywali na powierzchni, głównie w cechowni.
- Z tego, co wiem, wszyscy przystępują do strajku, żeby poprawić swoje zarobki. Pensje nie są jakieś powalające - ok. 3 tys. zł na rękę to nie jest wcale kwota - mówił dziennikarzom górnik-ślusarz z ponad ośmioletnim stażem na kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej. - Tacy w ścianie dostają może trochę więcej, ale na takich oddziałach, jak mój - tyle jest na serio - zapewnił. Jak podkreślił, niezadowolenie wśród załóg jest duże. - Ludzie są zbulwersowani naszymi wypłatami – zaakcentował. Niektórzy inni pracownicy, szczególnie młodsi, przyznawali jednak, że choć dotykają ich niewysokie płace, woleliby jak najszybciej zjechać, wykonać i skończyć pracę.
W poniedziałkowym stanowisku, będącym odpowiedzią na akcję związkowców, przedstawiciele Polskiej Grupy Górniczej oświadczyli, że spółka zapewnia górnikom stabilność zatrudnienia i gwarantuje godne wynagrodzenia. Wyrazili też nadzieję, że akcja strajkowa będzie prowadzona odpowiedzialnie. "Polska Grupa Górnicza podkreśla, że jej stanowisko od początku jest konsekwentne: przy podziale pieniędzy między pracowników spółki PGG musi posługiwać się wyłącznie takimi środkami, które zostały wypracowane w spółce. Z tak wypracowanych zysków PGG przekazała pracownikom dodatkowo 1,1 mld zł na wynagrodzenia. Płace w spółce są o połowę wyższe niż przeciętnie w regionie. PGG jest otwarta na kontynuowanie rozmów o podwyżkach i gotowa przekazać dodatkowe pieniądze na wynagrodzenia wtedy, gdy takie środki pojawią się, zostaną wypracowane" - czytamy w stanowisku. "Nasza oferta brzmi: bądźmy ostrożni, bo widzimy, co dzieje się wokół górnictwa; poczekajmy do zakończenia pierwszego półrocza, w lipcu dokładnie wszystko przeanalizujemy i policzymy; do tego czasu starajmy się jak najlepiej pracować i zobaczymy, jak będziemy w stanie podzielić wypracowane zyski" - powiedział prezes PGG Tomasz Rogala, cytowany w poniedziałkowej informacji spółki.
Żądania górników
Związkowcy domagają się 12-procentowej podwyżki wynagrodzeń, a także rozwiązania narastających problemów branży górniczej związanych m.in. z nieodbieraniem zakontraktowanego węgla przez energetykę i wysokim importem tego surowca, co - jak argumentują - pogarsza sytuację finansową PGG oraz może grozić likwidacją kolejnych kopalń. M.in. związki nie chcą się zgodzić, by już w tym roku zakończył eksploatację węgla ruch Pokój - jedna z trzech części kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej.
Związkowcy z PGG tłumaczyli, że dwugodzinna zwłoka w rozpoczęciu pracy ma być ostrzeżeniem. Strajk ostrzegawczy to jednocześnie pierwszy punkt harmonogramu działań protestacyjnych, przygotowanego przez działający w PGG sztab protestacyjno-strajkowy 13 central związkowych. Kolejne punkty to zaplanowane na 25 lutego referendum w sprawie właściwego strajku oraz 28 lutego - górnicza manifestacja w Warszawie.
Wielomiesięczny spór
Od końca listopada ub. roku w PGG trwa spór zbiorowy dotyczący podwyżek płac. Rozmowy z udziałem mediatora zakończyły się podpisaniem protokołu rozbieżności. Strona związkowa postuluje 12-proc. wzrost wynagrodzeń, sygnalizując jednocześnie gotowość do kompromisu w tej sprawie. Związkowcy zwracają też uwagę na trudną sytuację na rynku węgla energetycznego. Chodzi o wysokie zwały nieodebranego przez spółki energetyczne surowca, co - w ocenie strony związkowej - jest spowodowane m.in nadmiernym importem węgla, głównie z Rosji. W miniony czwartek prezes PGG Tomasz Rogala ocenił, że obecny problem wysokich zwałów surowca nieodebranego przez energetykę (przy kopalniach PGG leży obecnie ok. 2,8 mln ton węgla) w ciągu kilku miesięcy powinien zostać rozładowany. Prezes zapewnił, że bieżące odbiory węgla są realizowane zgodnie z planem, zaś wielkość zwałów już nie rośnie. Spółka zapewnia, że chce "podzielić się" z pracownikami wypracowanym zyskiem, może jednak poruszać się jedynie w ramach tego, co wypracuje. Stąd propozycja powrotu do rozmów o wzroście płac w lipcu, gdy znane będą wyniki spółki w pierwszym półroczu br. Przedstawiciele PGG przypominają, że w minionych latach firma przeznaczyła na świadczenia dla pracowników ponad 1,1 mld zł więcej niż planowano, a w miniony piątek wypłaciła blisko 42-tys. załodze rekordowo wysoką nagrodę roczną - tzw. czternastą pensję - za ubiegły rok. Wraz z kosztami pracodawcy świadczenie to - znacząco wyższe niż przed rokiem - kosztowało firmę 389 mln zł.
Górniczy gigant
Wydobywająca blisko 30 mln ton węgla kamiennego rocznie Polska Grupa Górnicza jest największym producentem tego surowca w Unii Europejskiej. Zatrudnia blisko 42 tys. osób w ośmiu kopalniach. Większość z nich to kopalnie zespolone, złożone z kilku samodzielnych wcześniej zakładów - dziś są to tzw. ruchy większych kopalń.
Autor: tol / Źródło: PAP