Holandia chce odejść od samochodów spalinowych i staje się prymusem dla ekologów. Za 9 lat ma tam obowiązywać całkowity zakaz ich rejestracji. Miejsce spalinowych zajmą auta elektryczne lub napędzane wodorem. Materiał z programu "Polska i Świat" w TVN24.
Nie będzie można zatem zarejestrować nowych samochodów, które napędzane są na benzynę lub diesla. W grę wchodzić będą jedynie te na prąd albo wodór.
- Holandia jest jednym wielkim miastem. To nie jest duży kraj, to kraj silnie zurbanizowany i tam ten pomysł może się sprawdzić - ocenia prof. Marek Brzeżański z Politechniki Krakowskiej.
Słabe punkty
Idea jest szczytna, ale jest w tym planie kilka słabych punktów. I nie chodzi o brak takich samochodów, bo są i to produkowane seryjnie.
Jak choćby cudo bawarskiego producenta BMW. Sportowe cacko, którym można jechać używając napędu elektrycznego nie powala. - Wystarcza na pokonanie zasięgiem stricte elektrycznym dystansu rzędu 30-40 km, gdzie samochód może jechać do 120 km/h - mówi Tomasz Leput z Bawaria Motors Katowice.
Są na rynku auta, które pociągną i więcej, bo nikt nie wymaga od nich sportowych osiągów. Ale to i tak w standardzie mniej niż 200 km.
- Muszą to być pojazdy, które będą pokonywać duże odległości na jednym ładowaniu. Trzeba dopracować technologię, która pozwoli na błyskawiczne naładowanie tych akumulatorów żeby to nie trwało 8, czy więcej godzin - zwraca uwagę Adam Majcherek, dziennikarz "Auto Motor i Sport".
Nad zasięgiem prace trwają. Marka wizjonera Elona Muska sprzedaje na Zachodzie auto Tesla Model S, które przy dobrych warunkach przejedzie już prawie 500 km, ale trzeba mieć gdzie go ładować. W Holandii, czy pobliskich Niemczech nie będzie z tym raczej problemu. Zamożny Polak nie powinien ruszać się daleko od domu.
Ale jest pewien haczyk. Spalin z rur wydechowych będzie mniej, ale prąd też skądś się bierze. - Większość energii elektrycznej pochodzi ze spalania paliw kopalnych, czyli byśmy emisję przenieśli do kominów - zaznacza prof. Marek Brzeżański.
Ominąć przepisy
Sporą przeszkodę stanowi również cena. Bez 100 tysięcy złotych w kieszeni można zapomnieć o samochodzie elektrycznym. A jeśli auto ma być też ładne, mowa jest o 100 tys., ale euro.
Oczywiście jest pewien wybieg.
W Holandii jeździ bowiem dużo samochodów zarejestrowanych w sąsiednich Niemczech, to tańsza opcja rejestracji auta. Za 9 lat może okazać się, że dla wielu Holendrów jedyna, by móc poruszać się samochodem po ulicach.
Autor: mb/gry / Źródło: tvn24