Nie demonizowałbym do końca faktu podpisania przez Lotos umowy z Rosneftem. Nie oznacza to kompletnej klęski jeżeli chodzi o politykę dywersyfikacyjną - powiedział w programie "Bilans" Piotr Stępiński z Biznes Alert. Dodał, że Polska jest w stanie kupować ropę także z innych kierunków.
Rosyjski Rosneft podpisał z Grupą Lotos kontrakt na dostawę od 6,4 mln ton do 12,6 mln ton ropy naftowej do końca 2020 roku.
- Nie demonizowałbym do końca faktu podpisania przez Lotos umowy z Rosneftem. Podpisanie tej umowy nie oznacza kompletnej klęski jeżeli chodzi o politykę dywersyfikacyjną. Jeżeli spojrzymy na wskaźniki sprzed 10 lat to wówczas 95 proc. ropy sprowadzaliśmy z jednego kierunku. Po prawie 10 latach ten wskaźnik spadł nieco poniżej 80 proc. - powiedział Piotr Stępiński z Biznes Alert.
Nie tylko Rosja
Dodał, że podpisanie umowy nie oznacza, że Lotos sprowadzi 12,6 mln ton ropy. - Rocznie wychodzi nam od 2,13 mln ton do ponad 4 mln ton ropy. Ale nie ma pewności, czy będziemy potrzebowali aż tyle ropy z Rosji. Ta rozpiętość daje perspektywę. Jeżeli sytuacja na rynku da możliwość sprowadzenia ropy z konkurencyjnego kierunku to takie kroki będą podejmowane - zaznaczył.
Jak mówił Polska jest w stanie kupować ropę z innych kierunków. - Mamy naftoport w Gdańsku, podejmowane są inwestycje w unowocześnienie sektora przetwórczego, więc coraz więcej ropy z różnych kierunków będzie mogło płynąć do naszego kraju - dodał gość programu "Bilans".
Zaznaczył, że chociaż na razie mamy instalacje przystosowane głównie do przetwarzania ropy rosyjskiej to cały czas zmniejszamy zakupy z tego kierunku. - Dowodzi tego przykład Orlenu i Lotosu. Jeżeli chodzi o przetwarzanie ropy z innego kierunku niż rosyjski to w przypadku Orlenu mówimy o 30 proc., a w przypadku Lotosu aż 39 proc. w pierwszym kwartale bieżącego roku. I te wskaźniki będą rosnąć z korzyścią dla naszego kraju - wyjaśniał.
Autor: tol//sta / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock