Frank szwajcarski, po raz pierwszy od ponad dwóch lat, przebił we wtorek po południu granicę 4 złotych. Potem nieco się osłabił, ale nadal znajduje się blisko tej psychologicznej bariery.
Frank przekroczył granicę 4 złotych we wtorek tuż przed godz. 15.00. To najwyższy poziom od marca 2017 roku.
Potem frank jednak nieco się osłabił, na co wpływ mogła mieć informacja, że USA odłożą wprowadzenie 10-proc. ceł na niektóre chińskie produkty do 15 grudnia. Oświadczenie Biura Przedstawiciela ds. Handlu USA (USTR) wlało nieco optymizmu na globalne rynki. W rezultacie tuż przed godziną godz. 16 za franka płacono już jednak 3,99 zł, a po godz. 17 - 3,97 zł.
W ostatnich dniach inwestorzy uciekają do bezpiecznych aktywów, do których można zaliczyć również franka.
Wszystko przez zawirowania na globalnych rynkach takie jak brexit, wojna handlowa czy widmo spowolnienia gospodarczego. Inwestorzy są również pełni obaw z powodu problemów politycznych i gospodarczych w Hongkongu i Argentynie.
Frankowicze w opałach
Drożejący frank to złe wieści dla zadłużonych w tej walucie. Wczoraj, kiedy kurs franka oscylował wokół 3,97 zł, informowaliśmy, że w porównaniu do stycznia 2018 roku najbliższa rata frankowiczów może być wyższa aż o 180 zł. Tak wynika z wyliczeń Expandera. Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera, zauważył, że sytuacja frankowiczów zmienia się jak w kalejdoskopie. "Jeszcze na początku 2018 roku kurs franka wynosił około 3,50 złotego, a wysokość rat była już bliska poziomowi z momentu udzielenia kredytu - wskazał.
"Bezpieczna przystań"
- Żeby ocenić sytuację franka, trzeba spojrzeć na parę EUR/CHF, gdzie kurs jest najniższy od dwóch lat. W chwili obecnej nie widać, żeby bank centralny Szwajcarii miał oddziaływać na wartość swojej waluty, stopy procentowe są tam bardzo niskie, przez co inwestorzy czują się spokojni, a frank i japoński jen kuszą i zdają się być bezpieczną przystanią - powiedział główny ekonomista TMS Brokers Konrad Białas.
Dodał, że frank ma jeszcze pole do umocnienia i można w oczekiwać 6-7 groszy potencjalnego ruchu w górę wobec złotego. Zdaniem ekonomisty mamy powolne osłabienie złotego, wynikające przede wszystkim z czynników zewnętrznych i presji, jaka realizuje się na rynku. - Nie uderza nas to bezpośrednio, bo wahania rzędu 1 grosza to mniej niż 0,3 procent kursu EUR/PLN. Nie da się jednak oprzeć temu, że jesteśmy walutą rynku wschodzącego i niechęć do utrzymywania kapitału w ryzykownych aktywach przekłada się na złotego. Kurs 4,34-4,35 złotego za euro to ostatnie lokalne szczyty i tu raczej ta presja powinna się zatrzymać, ze względu na brak dalszych przesłanek, związanych z przepływami, za osłabieniem złotego. Z drugiej strony dopóki sentyment na rynkach zewnętrznych się nie poprawi, trudno jest oczekiwać, że złoty znajdzie pole do umocnienia - powiedział.
Autor: tol / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/stooq.pl