Gołębia Prezes Yellen osłabiła dolara do poziomów z października ubiegłego roku. Ropa dostała impuls wzrostowy, podobnie światowe giełdy.
Ton wypowiedzi Prezes Yellen nie pozostawił wątpliwości, że cykl podwyżek stóp procentowych, wieszczonych od pewnego czasu w USA, przesunie się w czasie, o ile w ogóle będzie miał zapowiadany wymiar. Reakcja rynków była natychmiastowa, chociaż na tyle mało żywiołowa, że można handlujących podejrzewać o to, że spodziewali się takiego właśnie komunikatu. Najbardziej brzemienne w skutkach słowa Prezes Yellen odnosiły się do niższej, niż przewidywano, inflacji w USA. Gołębi ton dyktowany obawami o kształtowanie się przyszłej dynamiki cen oznacza odsunięcie w czasie albo nawet zmniejszenie planowanego rozmiaru podwyżek stóp procentowych. W skutek tego dostęp do kapitału w dolarze nie będzie tak drogi, jak rynki się spodziewały, stąd mniejsze zainteresowanie inwestorów amerykańską walutą i spadek jej wartości.
Dolar spada, firmom lżej
Dolar do złotego osłabił się o prawie 1,5 proc. i dzisiaj o poranku kosztował w granicach 3,75 zł. Po otwarciu sesji europejskiej przecena dolara trwała w najlepsze. Tak tani, jak dzisiejszego poranka, dolar nie był od 20 października ubiegłego roku. Osłabiająca się od końca stycznia amerykańska waluta, dostała dodatkowy impuls spadkowy, który tak naprawdę był tylko potwierdzeniem tego, czego rynki się od jakiegoś czasu spodziewały. Inflacja w USA nie jest na poziomach zakładanych przez FED, a decyzja o rozpoczęciu cyklu podwyżek stóp, mogła być przedwczesna lub w ogóle chybiona. Tańszy dostęp do kapitału oznacza łatwiejsze warunki do rozwoju gospodarki i ekspansji firm. Inwestorzy lubią takie prognostyki i mają wówczas w zwyczaju spoglądać na walory spółek notowanych na światowych giełdach przychylnym okiem. Słowa Prezes Yellen o nadziejach na większą rolę polityki fiskalnej w stymulacji gospodarki, dodatkowo zbudowały pozytywny nastrój wokół walorów obracanych na Wall Street. W nocy fala optymizmu przeniosła się na rynki azjatyckie, rano rozlała się na Europę i rynek ropy. Ten ostatni dostał podwójny impuls wzrostowy. Po pierwsze, słabnący dolar oznacza automatyczny wzrost ceny ropy, która na całym świecie rozliczana jest w dolarach. Skoro siła nabywcza waluty rozrachunkowej spada, a potrzeby (koszty pracy, transportu itp.) producentów ropy zostają na tym samym poziomie, cena surowca musi wzrosnąć. Po drugie, ożywienie największego wewnętrznego rynku świata, a to właśnie mogą zwiastować słowa Prezes Yellen o gotowości FED do stymulowania gospodarki, zwiększy konsumpcję ropy, a tym samym popyt na ten surowiec. Odmiana WTI od wystąpienia prezes FED podrożała ponad 2 proc., Brent zyskiwał ponad 1,5 proc.
Autor: Jakub Tomaszewski//km / Źródło: TVN24 BiS